|   | 
								Forum Bioderko
  | 
								  | 
							 
						 
						 
						
						Porady i wiedza - NASZE Sukcesy i sukcesiki w rehabilitacji i nie tylko :) 
						
												 pasiflora - Pi 23 Wrz, 2011 Temat postu: NASZE Sukcesy i sukcesiki w rehabilitacji i nie tylko :) Pomysł na założenie tego tematu już dawno zrodził się w mojej główce, ale dzisiaj postanowiłam go założyć.    
 
 
 	  | Cytat: | 	 		  Sukces - działanie na najwyższym poziomie możliwości jednostki, w kierunku spełnienia jej marzeń i pragnień przy jednoczesnym zachowaniu równowagi pomiędzy wszystkimi płaszczyznami życia.
 
Innymi słowy sukces jest to stan zamierzony, zrealizowany w przeciągu czasu. Do zdefiniowania sukcesu określa się wartości, które są jego wyznacznikiem. Dla każdego człowieka sukces jest widziany w inny sposób. Ważną rolę odgrywa tutaj hierarchia wartości i doświadczenia wyznawane przez każdego z osobna. Miarą sukcesu mogą być: zrealizowane plany, szczęście, zdrowie, własność materialna itp.
 
Człowiek osiąga sukces, wtedy gdy spełniają się wszystkie jego oczekiwania.
 
 | 	  Sukcesem dla jednego jest 4 godziny marszu po górach lub osiągnięcie czegoś z założenia niemożliwego.
 
Dla nas bioderkowiczów zupełnie inne są wytyczne osiągania sukcesów. 
 
Zaraz po operacji mamy pełno sukcesików z których jesteśmy niesamowicie dumni. Począwszy od pierwszej pionizacji, poprzez pokonanie schodów, aż do odrzucenia kul itd. Mamy też życiowe sukcesy np w pracy, szkole, życiu rodzinnym etc. Z dnia na dzień wile osiągamy, więc po prostu się tym "chwalmy"     
 
 
Jakie Wy drodzy bioderkowicze, dzisiaj lub ostatnio, osiągnęliście sukcesy   
 
 
Ja na przykład dzisiaj pierwszy raz od operacji wstałam z krzesła bez podparcia       
												 Wiesia187 - Pi 23 Wrz, 2011
  Pasiflora napisała:
 
Pomysł na założenie tego tematu już dawno zrodził się w mojej główce, ale dzisiaj postanowiłam go założyć.    
 
 
 	  | Cytat: | 	 		  Sukces - działanie na najwyższym poziomie możliwości jednostki, w kierunku spełnienia jej marzeń i pragnień przy jednoczesnym zachowaniu równowagi pomiędzy wszystkimi płaszczyznami życia.
 
Innymi słowy sukces jest to stan zamierzony, zrealizowany w przeciągu czasu. Do zdefiniowania sukcesu określa się wartości, które są jego wyznacznikiem. Dla każdego człowieka sukces jest widziany w inny sposób. Ważną rolę odgrywa tutaj hierarchia wartości i doświadczenia wyznawane przez każdego z osobna. Miarą sukcesu mogą być: zrealizowane plany, szczęście, zdrowie, własność materialna itp.
 
Człowiek osiąga sukces, wtedy gdy spełniają się wszystkie jego oczekiwania.
 
 | 	  Sukcesem dla jednego jest 4 godziny marszu po górach lub osiągnięcie czegoś z założenia niemożliwego.
 
Dla nas bioderkowiczów zupełnie inne są wytyczne osiągania sukcesów. 
 
Zaraz po operacji mamy pełno sukcesików z których jesteśmy niesamowicie dumni. Począwszy od pierwszej pionizacji, poprzez pokonanie schodów, aż do odrzucenia kul itd. Mamy też życiowe sukcesy np w pracy, szkole, życiu rodzinnym etc. Z dnia na dzień wile osiągamy, więc po prostu się tym "chwalmy"     
 
 
Jakie Wy drodzy bioderkowicze, dzisiaj lub ostatnio, osiągnęliście sukcesy   
 
 
Ja na przykład dzisiaj pierwszy raz od operacji wstałam z krzesła bez podparcia       
 
 
 
 
Pasiflora . 
 
Miałaś dobry pomysł zakładając ten temat . Każdy z nas bioderkowiczów cieszy się z wykonania nawet prostych czynności , które dla sprawnego człowieka są oczywiste .  Sukcesem jest wykonanie kolejnych ćwiczeń , których wcześniej nie można było wykonać . Moim pierwszym sukcesem było samodzielne założenie skarpet .Człowiek zdrowy, sprawny nie zdaje sobie sprawy jak trudno dochodzić jest do sprawności .Nas ludzi niepełnosprawnych , po zabiegach operacyjnych nawet te drobne rzeczy  cieszą . Do moich ostatnich sukcesów mogę zaliczyć wejście do basenu i wyjście z basenu bez kul , podnoszenie się z krzesła samodzielnie , wykonanie kilku kroków po pokoju o jednej kuli . Kolejnym moim sukcesem będzie spakowanie walizki na powrót do domu po powrocie z rehabilitacji , co było niemożliwe . Wyjeżdżając na rehabilitację potrzebowałam pomocy w tym względzie .
 
 Wydawałoby się , proste czynności , ale jak bardzo cieszą . Z radością mogę przekazać , że są to moje sukcesy .
												 pasiflora - Pi 23 Wrz, 2011
  Wiesia187,    A ja właśnie dzisiaj dostałam przyzwolenie na basen i się boję iść     
 
 
Wcześniej nigdy nie podnosiłam się bez podpórki. Zawsze tak trochę przez półobrót z podpartymi rękami. Choć było w tym coś dobrego    Nikt mi nie mógł odsunąć krzesła bym mogła gwizdnąć jak długa W ten sposób zagwarantować sobie chcieli pewną dozę dobrego humoru. No teraz mam nadzieję, że nikomu do głowy nie przyjdzie tego rodzaju humor, choćby ze względu na moje protezy.   
												 Wiesia187 - Nie 25 Wrz, 2011
  Pasiflora napisała:
 
 
 	  | Cytat: | 	 		  | A ja właśnie dzisiaj dostałam przyzwolenie na basen i się boję iść . | 	  
 
 
Iwonko nie bój się , ale bądź ostrożna pod prysznicem oraz przy wchodzeniu do basenu , żeby się nie pośliznąć .Ja pierwszy raz weszłam na basen będąc dwa i pół miesiąca po operacji rewizyjnej . Wchodziłam kilka stopni z dwoma kulami , następnie odkładałam w basenie jedną kulę i wchodziłam z jedną kulą do ostatniego schodka i dopiero ją kładłam na brzeg basenu . W czwartym tygodniu ćwiczeń na basenie kule odstawiałam przy wchodzeniu do basenu i wychodzeniu trzymając się poręczy .
												 pasiflora - Nie 25 Wrz, 2011
  Dzisiaj szłam dwutaktem Pierwszy raz w życiu tak długo szłam tym stylem że czuję dumę     Mogłam w pełni liczyć na operowaną rok temu nogę w tym czasie Ulga, bo chyba kolejny krok do przodu    A do tej pory chodziłam "szpitalnym", wyuczonym stylem   
 
Wiesia187, problem w tym że u mnie są drabinki do wchodzenia do basenu.
 
Ale już umówiłam się na basen z siostrą Na nią zawsze mogę liczyć   
												 Katja - Wto 27 Wrz, 2011
  Pasiflora, jeśli świetnie sobie już radzisz - a radzisz     - nie zastanawiaj się tylko ruszaj na basen. To wspaniałe dla ciała i relaksu    Samo pobycie w wodzie, poruszanie się i poczucie jak woda opływa ciało jest fantastycznym doznaniem szczególnie dla zmęczonego i obolałego organizmu. Niecierpliwie czekam az zdasz relację z Twojego osobistego "sukcesu wodnego". Ten cel to pewna bariera (także stworzona przez człowieka - mam na myśli drabinki, śliskie nawierzchnie, biegające dzieciaki...), która pokonasz i będziesz z siebie dumna   
 
Wiem co mówię! Działaj i chwal się koniecznie. Nie ma nic piękniejszego niż stawiania sobie ceków i realizowanie ich    
												 pasiflora - Wto 27 Wrz, 2011
  Katja, no tak! Ty, na temat basenu to na bank się możesz wypowiadać    Tylko wiesz dla mnie przełamanie się tym razem jakoś ciężej przychodzi, ale skoro sama "szefowa" mnie pcha to chyba jutro się wybiorę. Oczywiście zdam relację. 
 
Kolejnym dla mnie małym acz wielkim krokiem jest, że nieświadomie dzisiaj rano przewróciłam się przez operowany bok. Moja rehabilitacja z dnia na dzień przynosi widoczne skutki.
 
 
Katju a co tam na "Twoim" basenie słychać? Bijesz swoje rekordy? Ostatnio niewiele piszesz, więc może .... Nie na pewno nie odpuściłaś    To do Ciebie nie podobne   
												 Boubi - Wto 27 Wrz, 2011
  Dziewczyny,
 
Podczytuje watek o Waszych "malych sukcesach". Dobrze wiem jak to jest! Zyje z kapo co prawda juz 7 lat, ale pamietam swoje "poczatki" po operacji. Tez mialam zalecone cwiczenia w basenie w ramach rehabilitacji. Pewno wiecie, ze basen czyni cuda    . Wszystkie ruchy w odciazeniu, nasze cialo nic nie wazy... Dobry na wszystko. Dzis, choc jestem o 7 lat starsza    , chodze na basen przynajmniej 2 razy w tygodniu i -chociaz podobno plywanie zabka nie do konca jest dla bioderkowiczow wskazane - wlasnie tym stylem przeplywam ok kilometra.... Zycze Wam z calego serca, by za jakis czas plywanie stalo sie nie tylko koniecznoscia rehabilitacyjna, ale przyjemnoscia i sposobem na zdrowe spedzanie czasu.   
												 pasiflora - Sro 28 Wrz, 2011
  Boubi, 7 lat z kapo? Sukces niewątpliwy i życzę byś z dnia na dziń, z roku na rok go powiększała    
 
Kurcze obiecałam że pójdę na basen     Na pewno później he he
												 Boubi - Sro 28 Wrz, 2011
 
  	  | pasiflora napisa/a: | 	 		  | Boubi, 7 lat z kapo? Sukces niewątpliwy .... | 	  
 
Pasiflora... 
 
Sorki za OT    , ale dlaczego uwazasz, ze 7 lat z kapo to sukces???? Kurcze, ja mam nadzieje, ze nie bede musiala sie wkrotce reoperowac, chociaz wiem, ze protezy nie sa wieczne..... Licze przynajmniej na drugie tyle....
 
Masz jakies spostrzezenia na ten temat????
												 pasiflora - Sro 28 Wrz, 2011
  Boubi, spostrzeżenia są takie że właściwie nic do końca z niczym nie wiadomo. Mi kapo po jednym dniu  praktycznie wymieniali na endo przynasadowe Tak więc niezbadane są wyroki...
 
Przewidziana żywotność kapo to 30 lat i życzę Ci pobicia tego rekordu   
 
 
Nie byłam na basenie Przeczytałam połowę książki "Przedwiośnie" Kurcze nie spodziewałam się że mi się spodoba    Sukces     pierwsza przeczytana lektura (choć na razie tylko połowa    ) podczas mojej kariery w szkole Cosinus    
												 Bonia - Czw 29 Wrz, 2011
  Na pewno się wktótce dowiecie od Katji    
												 Katja - Sob 01 Pa, 2011
  Pasiflora, fajnie, że rozwijasz wątek sukcesów, bo mnie osobiście (pewnie jak wielu innym śmiertelnikom) sukcesy - te małe i duże - są potrzebne do życia jak powietrze. Napędzają motor i pozwalają pracować, planować, uśmiechać się i żyć. Po prostu. Warto o nich mówić i nie wstydzić się. Nawet takich, które są sukcesami tylko dla nas samych, takich w którym inni ludzie być może nawet nie dostrzegają. Sukcesy wzmacniają w nas wiarę w samych siebie. A dzięki niej, pewności, że potrafimy otrzymujemy wspaniały zastrzyk pozytywnej energii. Energii, która niejednokrotnie jest w stanie przenosić przysłowiowe góry.
 
 
Przez prawie 3 lata pisałam o swoich małych i dużych sukcesach na swoim blogu. Czasami do znudzenia i przesady snułam opowieści o kolejnym "odhaczonym ptaszku w notatniku", o spełnionym marzeniu czy przeskoczeniu kolejnej poprzeczki, którą ustawiłam na ścieżce sowim biodrom. Małymi kroczkami do celu. Czasem celem było samodzielne wyjście z domu na zakupy, albo "na raz" wejście na wysokie drugie piętro. Innym razem, mierzyłam swoje sukcesy inną miarką. Na półce osiągnięć które mnie cieszyły układałam jazdę na stojąco na dwustukilogramowym motocyklu; tydzień na nartach w 6 miesięcy po operacji biodra, czy objechanie kawału Chorwacji na hulajnodze   
 
 
Tak to bywa, że z czasem chcemy więcej i więcej.. Teraz też nie mniej niż kiedyś "kolekcjonuję" swoje sukcesy. Są one inne niż kiedyś, przed operacjami czy tuż po nich. Ale czasy dla mojego ciała i bioder też są inne. Ciągle dużo razem pracujemy a w praktyce nie ma u mnie dnia bez aktywności fizycznej czy rehabilitacji (w różnym aspekcie). Ostatnio za swój największy sukces traktuję aktywny powrót do sportu, który naprawdę lubię- czyli freedivingu. Znowu podjęłam treningi, tym razem na zupełnie innym poziomie. Z pacjentki z bólem bioder, która wciąż kwalifikuje się do kapoplastyki prawego biodra przeistoczyłam się w zawodniczkę, która każdy dzień spędza na rygorystycznym treningu, żyje według ścisłego harmonogramu, diety i czeka na swoje przysłowiowe 5 minut przygotowując się do bardzo ważnych rangą zawodów. To, że mogę uprawiać sport na takim poziomie, na równi trenować z osobami zdrowymi, pełnosprawnymi, prawdę mówiąc herosami zdrowia i nie odstawać od nich a czasem deptać im po piętach    stanowi dla mnie niebywałą motywację. Pozwala czuć się zdrową i wyjątkową. Daje dużo szczęścia i nieopisanej radości. Dla wielu to co robię mogłoby wydawać się niezrozumiałe - dla mnie jest jak czyste powietrze, które przyjemnie wypełnia płuca. (Paradoksalnie, w sporcie który wybrałam chodzi o pozostawanie jak najdłużej na bezdechu      )
 
 
Dlatego często "krzyczę": realizujcie się! Nie wstydźcie się czegoś chcieć     A tym bardziej mówić: udało mi się! Mam! Zrobiłem, zrobiłam! Jestem dobra! Jestem świetny! Wiedziałam, że to potrafię!
 
Ja dość odważnie, ale gorąco wierzę, że jeśli się chce to można wszystko. I po prostu robię to. Bo chwile, w których osiągamy upragniony cel, chwile naszego sukcesu, to co wtedy czujemy jest nieporównywalne z niczym innym.
												 AgaW - Sob 01 Pa, 2011
  Pięknie to opisałaś! Nie wiedziałam, że tak głęboko wciągnęłaś się w ten sport - ale bardzo mi się to podoba    Jesteś niesamowita, trudno sobie zorganizować aktywność uwzględniając bioderka i ich potrzeby ( wiem to po sobie )
 
Masz rację z tym realizowaniem siebie, trzeba o to dbać, bo warto dla tej późniejszej radości z każdego, nawet pozornie błahego sukcesu. 
 
Czasem taki sukces jest okupiony ciężkim treningiem, długą regabilitacją ale najważniejsze że staje się możliwy   
 
Chyba najważniejsze to uwierzyć w swoje realne możliwości i dążyć konsekwentnie do celu, każdy może znaleźć na to receptę ( moja jest gdzieś w mojej historii ) i każdy może zrobić coś dla siebie co lubi i co daje mu radość.
 
Katjo, jestem z Ciebie dumna    wielkie brawa dla Twojego samozaparcia i podejścia do życia   
												 Bonia - Sob 01 Pa, 2011
  katju jesteś wspaniała i wyjątkowa może nie każdy z nas moze to co Ty  ale mamy swoje własne małe czy duże sukcesy nie ważne jakie są  ale je osiągamy każdy na swój sposób. Najważniejsze że chcemy je osiągnąć a takie osoby jak Ty jak  większość z nas na forum daje innym motywację  do osiągnięcia tych wymarzonych celów.
												 pasiflora - Sob 01 Pa, 2011
  Ja się pochwalę za Wendy, bo parę dni temu zdała prawo jazdy o dziwo ... na motor       oraz ważne egzaminy potrzebne do uzyskania magistra obroniła na piątkę. 
 
 
Wendy gratuluję Ci ogromnych sukcesów   
												 Mijka - Sob 01 Pa, 2011
 
    Obie siostry są super, szczęściary    
 
Katju, życzę Ci dalszych sukcesów pod wodą na bezdechu i okrzyków "realizuję się"    
 
Wendy, Tobie życzę dalszych sukcesów na powierzchni "piatek-dziesiątek" w pogłębianiu wiedzy i dalszego fachowego wspierania naszch bioderek   
												 Katja - Sob 01 Pa, 2011
  Pasiflora zdradziła sukces mojej Wendy :) No to ja dopowiem    Wendy, moja siostrzyczka nie tylko jest już pełną gębą magistrem fizjoterapii prestiżowej uczelni AWF Warszawa, ale niebawem będzie też doktorantką samego profesora Czubaka w Klinice Ortopedii i Traumatologii w Otwocku     Jest też na dobrej drodze by otrzymać pracę w jednym z najlepszych ośrodków rehabilitacji w naszym kraju    Pękam z dumy kiedy myślę, że to moja młodsza siostra      ! To się nazywa power     
 
 
A ja.. no cóż, uchylę rąbka tajemnicy czemu tak zasuwam co dzień w tej wodzie    Tak się poukładało w moim życiu, że zostałam powołana do Reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata we Freedivingu..     Już za parę dni jadę do Włoch (gdzie odbędą się zawody) i z orzełkiem na piersi stanę w szranki z najlepszymi na świecie    To dopiero będzie przygoda! Czy kiedykolwiek o tym marzyłam? Nie przyszło mi to nawet do głowy!   
 
A więc nie bójmy się marzyć    Niesamowite rzeczy na nas czekają. Warto być odważnym i pozwolić im się ziścić   
 
 
A wasze sukcesy? Mijka, Bonia, Aga, Wiesia? Opowiedzcie o tym   
												 drupinka - Sob 01 Pa, 2011
  Katju, zaciekawił mnie sport, który uprawiasz więc poczytałam sobie trochę o nim i o Tobie      
 
Jestem pełna podziwu dla Twoich dokonań, a już film z basenu - coś pięknego... prawdziwa syrena! Życzę sukcesu na zawodach!
												 AgaW - Nie 02 Pa, 2011
  Katjo, będę trzymać kciuki za Ciebie na zawodach    
 
Wendy - cóż powiedzieć, dzięki długotrwałej pracowitości osiąga swoje cele i to naprawdę trudne, do tego to świetna osoba kochająca swoją pracę, będzie naprawdę świetnym specjalistą w swojej pracy   
 
 
Ja nie mam takich widocznych sukcesów, opierają się na dążeniu do "zwykłych" rzeczy i podołaniu "zwykłej" rzeczywistości. Piszę "zwykłe" bo wiele osób zdrowych czy też i chorych nie nazwałoby takich rzeczy sukcesem. 
 
Moja definicja sukcesu to każda udana rzecz/sprawa, rozwiązany jakiś problem, znalezienie wyjścia z jakiejś sytuacji, czasem jest to nawet przeczekanie czegoś, także umiejętność nauki na błędach, wyciągania wniosków, nawet unikanie niektórych kłopotów, dobre zaplanowanie poważnych wydatków gdy mało kasy - każda forma rozwoju to jest jakiś sukces, dzięki któremu nieraz udało mi się osiągnąć większe, trudniejsze cele.
 
Najbardziej sobie cenię sukcesy wymagające dłużego dążenia, trudniejsze w realizacji, te na które nie było łatwo czekać i które przychodziły "po grudzie", były prawdziwą próbą sił, charakteru. Nauka, praca, utrzymanie rodziny, wychowanie córki, mieszkanie, samochód to niektóre z sukcesów, pozornie proste sprawy ale nie dla wszystkich łatwe do osiągnięcia. 
 
 Dla niektórych osób takie rzeczy przychodzą same, łatwo, niektórzy mają trudniej, muszą wszystko zdobyć sami, znaleźć sposób na zrealizowanie planu, walczyć o to do skutku.
 
Podniesienie się z nałogu palenia też uważam za wielki sukces, już nie wspomnę że dałam sobie radę gdy przyszła choroba, leczenie, rehabilitacja. Wyjscie z tego to jeden z moich najcenniejszych sukcesów, bo łatwo nie było, ból, niepewność i szukanie wyjścia dało mi dobrze w kość i wpłynęło bardzo na osobowość, było próbą sił ze sobą, trzeba było w tym wszystkim poradzić sobie nie zaniedbując domu, rodziny i utrzymać pracę. 
 
Uważam za sukces także to kim jestem po iluś latach dorosłego życia, po 2,5 roku po operacji- bo choć nie mam ani fortuny ani końskiego zdowia to wiem kim jestem, jaka jestem i na co mnie stać gdy na czymś mi zależy, cieszę się z tego że umiałam przejść przez różne kłopoty nie tylko nie tracąc siebie, ale też zyskując na osobowości, zyskując rozwój ważnych i potrzebych później cech charakteru.Od zachorowania sukcesem była każda rzecz, której mogłam podołać czekając w bólu na operację, każdy uśmiech w tym czasie, po zabiegu każdy postęp, każda rzecz którą mogłam samodzielnie zrobić. 
 
Organizacja życia przed zabiegiem i po, połączenie rehabilitacji z pracą i domem też jest dla mnie moim ważnym sukcesem.
 
Będąc świadoma że nikt mi nie obieca że ten dobry stan będzie trwał wiecznie - cieszę się każdą możliwością realizowania siebie, uważam za duży sukces każdą większą wyprawę na jakąś górkę, na jakiś szlak, zwiedzenie czegoś. 
 
Moja natura uwielbia częste kontakty z naturą, ruch więc dopóki mogę sukcesem jest życie w zgodzie z sobą   
 
Niedługo już osiągnę kolejny sukces, pracując skończę 2 szkolenia, jedno już skończyłam. Niby nic takiego ale dla mnie połączenie pracy/szkoleń i codziennej rehabilitacji i znalezienie czasu dla rodziny to też dla mnie wielkie osiągnięcie wymagające doskonałego planowania czasu, obowiązków i odpoczynku.
 
Lubię wyzwania, w taki sposób staram się traktować trudności, gdy podołam czemuś co jest wyzwaniem czuję się dobrze wiedząc że mi się udałio, że jest to jakiś rodzaj sukcesu. 
 
Te drobne i większe sukcesy są bardzo potrzebne aby dobrze się czuć ze sobą, aby się lubić i mieć codzienną chęć do życia. 
 
Żeby lubić siebie i swoje życie trzeba dostrzegać nawet te drobne sukcesy, to dzięki nim chce się coś robić dla innych i dla siebie. 
 
Jeśli siebie się lubi to się chce o siebie dbać, nie tylko o włosy, wagę, ładnie ubranie. To daje motor do dbania o zdrowie, ćwiczeń.
 
Właśnie te ćwiczenia to chyba taki osobny temat, nieraz samo podjęcie rehabilitacji to już sukces, każdy postęp to jak zdobycie wielkiej góry. Ćwiczenia, nawet po zakończonej rehabilitacji, ale dla profilaktyki to też jest mój sukces, mam teraz konieczność ćwiczeń po operacji ginekologicznej, ale gdy już utrwalę wszystko to nadal będę ćwiczyć choć mniej dla profilaktyki. 
 
Od operacji wiele z moich sukcesów wiąże się właśnie z rehabilitacją, z ćwiczeniami. 
 
Dojście do zdrowia to wiadomo, ale te wypady w góry, którym jestem w stanie podołać to już zasługa ćwiczeń, dla kondycji i dla wzmocnienia potrzebnych mięśni. Bezbólowe siedzenie wielogodzinne w pracy to też sukces okupiony regularnymi ćwiczeniami kręgosłupa. Niejedna rzecz dla zdrowych łatwa wymaga ode mnie wcześniejszego przygotowania się fizycznego, wytrwałej regularnej pracy - gdy potem uda mi się gdzieś być i dać radę, bez bólu to też jest mój sukces. 
 
Częścią tego sukcesu było dla mnie zrozumienie że dzięki pracy nad sobą, nad rehabilitacją będę mogła w miarę bezpiecznie osiągać swoje cele, będę mogła próbować przedłużyć ile tylko się da ten dobry stan po operacji. To zrozumienie pozwoliło mi zaplanować sobie życie uwzględniając potrzeby ciała, biodra, na razie dobrze mi to idzie, daje oczekiwane efekty. 
 
Siłownia, sauna, rehabitacja, kijki, rower, próby odchudzania, szkolenia to wszystko robię dla siebie, to elementy większego długodystansowego planu, który jeśli choć w części zakończy się sukcesem to ten sukces odczują także moi najbliżsi -bo mój plan to być najbardziej wartościową osobą, jak najmniej niepełnosprawną i jak najbardziej szczęśliwą z tego co mam   
 
 Moja "kolekcja" większych i mniejszych sukcesów będzie się powiększać, na każde sukcesy trzeba pracować, nieraz długo i ciężko ale za to potem jest radość i satysfakcja. 
 
Mam dużo różnych planów większych i mniejszych, osiągnięcie każdego będzie kolejnym wyzwaniem dla mnie. A że nieraz będzie je trudno osiągnąć? tym się nie przejmuję, najcenniejsze osiągnięcia wymagają największego wysiłku, nieraz ponad siły i nieraz na przekór nawet samemu sobie, ale po to mam różne cechy charakteru żeby jakoś je wykorzystać aby mi się udało   
 
 Dopóki jest  szansa powodzenia planu będę starać się osiągać cel. Napewno będę dostrzegać każdy pomyślnie zakończony etap, bo właśnie dostrzeganie dobnych sukcesów pozwala mi mieć siłę aby podołać dążeniu do tych dużych i kiedyś na starość ( jeśli będzie mi pisana ) powiedzieć jak zawsze: "niczego nie żałuję" i "zrobiłam wszystko co mogłam aby żyć jak najlepiej"    
 
 
Myślę, że ważne jest abyśmy umieli doceniać siebie, co umiemy, co potrafimy osiągnąć. Bo każdy z nas coś umie, coś potrafi dokonać co dla niego jest ważne i co daje mu radość   
												 Bonia - Nie 02 Pa, 2011
  Podpisuje się pod postem  Agi  nigdy w życiu nie będę na pewno uprawiać sportu  takich jak narty czy pływanie wyczynowe ponieważ że względu na MPD a nie biodro nawet jazda na zwykłym rowerze jest dla mnie nie osiągalna z kijkami też nie będę chyba chodzić chociaż chodząc o kulach 4 taktem robie chyba coś podobnego do spaceru z kijkami  więc jednak trochę sportu uprawiam choć przyznaje w nieco  niekonwencjonalny sposób   . Moje sukcesy wydają mi się skromne chociaż cieszę się z każdego z nich. jak chociaż by z tego jak teraz chodzę nigdy nie myślałam że będzie to dla mnie możliwe tym sama jestem zaskoczona bo szczerze miałam wątpliwości że uda mi się to aż tak oczywiście jeszcze sporo pracy przedemną w tej kwestii. Z tego że mimo niepełnosprawności sobię radzę   z tego że zdobywam rózne umiejętności   szkole się na bieząco. Ponieważ stale robię jakieś kursy które dają mi większe szanse na tak zwanym wolnym rynku pracy.
 
 
Stawiam sobie cele jak każdy z was  i je ralizuje  tak jak moim celem jest teraz nauka Niemieckiego  chcę tez szkolić się na graficzkę i na tworzenie stron internetowych komputer to moja pasja  tak jak języki obce. No i wstyd się przyznać nie umiem pływać  nawet rekreacyjnie więc mam zamiar się tego nauczyć w najbliższej przyszłości. Może  to nie wiele ale dla mnie kazdy osiągnięty cel jast ogromnym sukcesem. Tak jak pisze Aga W tylko osoby które doświadczyły że  to co dla zdrowych ludzi jest normalne dla nas jest nieraz okupione cięzką pracą zdrowi ludzie nie mają o tym bladego pojęcia ile my musimy dać z siebie żeby zrealizować nasze małe i wielkie cele i każdy sukcesz jest dla nas zródłem radości.
												 danka - Nie 02 Pa, 2011
 
  	  | Bonia napisa/a: | 	 		  
 
Stawiam sobie cele jak każdy z was  i je ralizuje  tak jak moim celem jest teraz nauka Niemieckiego  | 	  
 
 
Boniu,tak trzymaj! Ja uczyłam się 4 lata niemieckiego w ogólniaku a właściwie,to udawałam,że się uczę.Czyli g... sie nauczyłam.Trzy lata temu kupiłam sobie kurs niemieckiego dla początkujących z ESKK.Warto było,bo po 20 mies nauki zaskoczyłam wszystkich w pracy,kiedy trzeba było zadzwonić do Niemiec i coś załatwić.Prostą sprawę,ale ile radości miałam!
 
 
No i od wczoraj zabrałam się za naukę angielskiego-też z ESKK,też dla początkujących,.Ale jeśli jest to tak samo dobrze przygotowany kurs,jak do niemieckiego,to będzie OK.Bo angielski tak już  wdarł się w nasze życie,ze czuje się niepełnosprawna nie tylko fizycznie,ale i "życiowo".Bo komputery kocham,tak,jak Ty,a wszystkie ważniejsze komunikaty są po angielsku(wykorzystuję wiele programów specjalistycznych),kosmetyki:nazwy i do czego służą:po angielsku,w mowie codziennej:coraz więcej angielskich zwrotów.Na naukę nigdy nie jest za późno-czego jestem najlepszym przykładem.
 
Brawo,Boniu!
												 Wendy - Pon 03 Pa, 2011
  Bardzo dziękuję za Wasze ciepłe słowa. Mam nadzieję, że teraz trochę moje życie zwolni bieg i w pełni będę mogła zaangażować się w pisanie postów na forum:)
 
Katju wiesz że to ja mam zdolniejszą siostrę?
												 zozo - Pi 07 Pa, 2011
  No to pochwalę się, że dzisiaj już drugi raz w tym tygodniu byłam na basenie a właściwie w aquaparku. Dzisiaj przepłynęłam 14 długości basenu sportowego, ostatnio 10. Zajęło mi to ok. 0,5 g. a potem w cieplutkim basenie zaliczyłam masaż wodny, ćwiczenia i troszkę popływałam. W sumie byliśmy ok. 1 g. Po czułam się świetnie, taka rozluźniona i lżejsza. Tak mi się lekko szło do samochodu. Super - polecam.    
												 pasiflora - Pi 07 Pa, 2011
  Jestem pełna nadziei, iż Katja wkrótce napisze coś o mistrzostwach świata. Dzisiaj one się odbywają. Ciekawe czy osiągnęła swój kolejny sukces?
												 Wendy - Pi 07 Pa, 2011
  Spokojnie dzisiaj tylko otwarcie    Ale jak tylko będzie coś wiadomo to na pewno napisze   
												 AgaW - Sob 08 Pa, 2011
  Zozo, świetny z Ciebie pływak, brawo    Ja rzadko pływam i nie jest to moja mocna strona, podziwiam te Twoje 14 długości bo siebie w tej roli to chyba nie zobaczę ( ha, ha ) ale woda i na mnie ma taki świetny wpływ    
 
Katjo, już zaczynam trzymać kciuki za Twoj kolejny sukces   
												 Wendy - Nie 09 Pa, 2011
  UWAGA!!!!!!!!!!! Katja właśnie na eliminacjach do finału Mistrzostw Świata popłynęła na rekord Polski!!!!!!!!! Mam najfajniejszą siostrę na świecie!!!!           
												 Bonia - Nie 09 Pa, 2011
  Wendy pogratuluj jej   
												 pasiflora - Nie 09 Pa, 2011
  Wendy, uprzedziłaś mnie   
 
Rekord Polski pobity
 
Nowy rekord należy faktycznie do Katji: 178m
 
 
Wierzyłam w nią     
 
Startowała z pełnosprawnymi i dała im popalić.
 
I "kulaski" mogą wiele           
												 drupinka - Nie 09 Pa, 2011
  brawa dla naszej bioderkowej syrenki         
												 aga.t. - Nie 09 Pa, 2011
  TUTAJ Reprezentacja Polski we Freedivingu - Katja brawo!        
												 Bretka - Pon 10 Pa, 2011
  Katja!!! Jestem z Ciebie MEGA DUMNA!!! BRAKMISŁÓW!!! BRAWO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 
   
												 Alicja - Pon 10 Pa, 2011
  Katja, gratulacje    Jesteś niesamowita    
 
Kiedy mi opowiadałaś o swoich wyczynach, trudno mi sobie nawet je było wyobrazić, a Ty to wszystko potrafisz. Mając chore biodra, masz podwójnie trudno, a stajesz w szranki ze zdrowymi zawodnikami.
												 Libra - Pon 10 Pa, 2011
  Katja....cóż tu jeszcze dodać    
 
Gratulacje!!   
												 Grazyna1950 - Pon 10 Pa, 2011
  Katju!!!!! Gratulacje. Oby tak dalej   
												 AgaW - Pon 10 Pa, 2011
  Mogę sobie tylko wyobrazić jak i ile Katja musiała trenować aby osiągnąć taki wynik.Katjo,  załużyłaś w pełni na ten sukces    Jestem bardzo wzruszona, bardzo z Ciebie dumna i cieszę się wraz z Tobą że udało Ci się go osiągnąć na przekór wszystkiemu co stało Ci na drodze. To nie koniec Twojego pozytywnego zaskakiwania nas i pokazywania ile potrafią Bioderka jeśli tylko chcą i jeśli tylko mają szczęście trafić w dobre ręcę terapeuty - bo ogromne gratulacje należą się Twojemu fizjoterapeucie, który pomógł Ci fizycznie się przygotować do tego osiągnięcia    To Wasz wspólny sukces, dowód na to co może zdziałać nowoczesna fizjoterapia. Kolejne gratulacje należą się Twojemu trenerowi, na pewno jest z Ciebie baaardzo dumny   
												 Mijka - Pon 10 Pa, 2011
  Katju, Gratulacje        
 
A oto link do wypowiedzi trenera Katji, w którym się on bardzo ciepło o niej wyraża:
 
http://www.nitas.pl/news.php?readmore=25#comments
												 Wendy - Pon 10 Pa, 2011
  Normalnie pękam z dumy:)                        
												 Katja - Pon 10 Pa, 2011
  Dziękuję Wam za wsparcie. To się czuje. Płynąc po ten rekord myślałam o wszystkich którzy trzymają za mnie przysłowiowe kciuki. O dobrych duszach    Dziękuję Wam    To wspaniałe z niczym nieporównywalne uczucie   
 
Ale to dopiero eliminacje. Finały Mistrzostw Świata za kilka dni. Postaram się ze wszystkich sił aby stanąć na wysokości zadania. Choć i tak "moje małe 5 minut" zawsze będzie mnie cieszyć. I did it!   
 
Dziękuję Wam i zmykam na trening w pięknym Lignano Sabbiadoro   
												 zozo - Pon 10 Pa, 2011
  Gratulacje     i walcz dzielnie dalej    .
												 gobla - Pon 10 Pa, 2011
  Katja , Gratulacje   
												 pasiflora - Pon 10 Pa, 2011
 
  	  | AgaW napisa/a: | 	 		  | To Wasz wspólny sukces, dowód na to co może zdziałać nowoczesna fizjoterapia. Kolejne gratulacje należą się Twojemu trenerowi, na pewno jest z Ciebie baaardzo dumny | 	  Fizkomie, co Ty na to?  Nie bądź taki skromnt w końcu to również duża Twoja zasługa?
												 piedra32 - Pon 10 Pa, 2011
  Katja Super Gratulacje:)))
 
Jestes dla mnie inspirująca Brawo:)
 
 
A kciuki trzymam nadal Buziaki wielkie   
												 Piotrek Medic - Wto 11 Pa, 2011
  No to bardzo ale to bardzo gratuluje
												 ewunia123 - Sro 12 Pa, 2011
  KATJU
 
 
  jestes po prostu wspaniala!!!           
												 Libra - Sro 12 Pa, 2011
 
  	  | Katja napisa/a: | 	 		  | Postaram się ze wszystkich sił aby stanąć na wysokości zadania. | 	  
 
 
Ze wszystkich sie nie staraj....ten jeden promil, a może nawet jego część zostaw sobie na radość z tego, co osiagniesz, bo na to, wbrew pozorom, też siłę trzeba mieć    
 
 
Nic nie życze, bo taka jakaś automatycznie i natychmiastowo przesądna się zrobiłam   , ale kciuki w pogotowiu:-)))
												 Fizkom - Sro 12 Pa, 2011
  No i proszę. Jeszcze dwa lata temu nikt by nie pomyslał. A rok temu nawet nie podejrzewał, że to możliwe. Kaśka wywalczyła ten wynik swoim uporem, konsekwencją i pracowitością. Zasłużyła na miejsce wśrod najlepszych jak mało kto. Już zwyciężyła, choć lekko i łatwo nie miała. Zreszta, sama Wam o tym opowie po powrocie do Polski.
 
 
Każdy z nas może ustawiać swoją poprzeczkę wciąż wyżej i wyżej. Nie istotne jak wysoko. Najważniejsze aby mieć cel, do ktorego zbliżać będziemy się nawet małymi krokami. Każdy mały krok do celu - to też zwycięstwo     
 
 
Powodzenia,
 
Fizkom
												 Katja - Pi 14 Pa, 2011
  Fizkom, dziekuje za ciepłe słowa, ale tak naprawdę gro zasług tutaj lezy po Twojej stronie    To dzięki Twojej żelaznej dyscyplinie, pomysłowi na poprowadzenie terapii i pilnowanie mnie 24 h na dobę abym wykonywała założony plan jestem tu gdzie jestem i cieszę się Rekordem Polski w tak pięknej dyscyplinie jaka jest freediving. Uściskam Cie po powrocie   
 
Wszystkim którzy nadal trzymaja za mnie kciuki - serdeczne dzięki    Jutro wielki dzień - finały startów w monopłetwie. Czyli mojej konkurencji. Wraz z moim trenerem postanowiliśmy postawic wszystko na jedną kartę. Własnie 5 minut temu złozyłam bardzo wyśrubowaną deklarację, iż przepłynę w finale 165 metrów. To wysoka stawka.. szczególnie, że tyle metrów przepłynęłam zaledwie 2 razy w życiu (podczas eliminacji kilka dni temu, i raz na treningu, jakies 2 tygodnie temu). strach jest duży. Motywacja nie mniejsza. Jednak przeszkód tez sporo na drodze. Moje biodra od wtorku wszczęły bunt. Dośc pokaźny, bo dają sie we znaki ze zdwojona siły i to oba na raz. Nie pomaga zimno i wiatr który od paru dni mocno dmucha od morza. Boję się jak diabli, bo w obecnej kondycji moge nie miec sił aby dopłynąć do złożonej deklaracji...
 
Zrobię wszystko aby spiąc sie w sobie i dopłynąć, a nawet polecieć dalej. Na mój świezo upieczony Rekord Polski 178 m już "ostrzą zęby" moje dwie koleżanki, które także tak jak ja popłyną jutro w finałach. Obie bardzo mocne i zmotywowane! Czas pokaże co się stanie. Niezależnie od mojego jutrzejszego wyniku juz jestem z siebie dumna i szczęśliwa, że udalo sie zrobic coś pięknego. Nawet gdyby jutro było bardzo źle - bede walczyć. A jeśli pójdzie "nie tak" uśmiechne się i przypomnę sobie, że i tak jestem wyjątkowa    Zawody i start wśród takich sław, sprawnych prawdziwych zawodników jest ogromnym stresem. Mimo wspaniałych widoków, morza, zaśniezonych Alp na horyzoncie, słońca i pysznego włoskiego jedzenia nie czuje sie tu jak na wakacjach. Marze o powrocie do domu. O spaniu i jedzeniu wtedy kiedy chcę a nie wtedy kiedy mogę. Marze o zjedzeniu wielkiego tortu    Marzę o tym by nic nie robic i nic nie musieć, by zobaczyc rodzię, by nie musieć wchodzić do wody... choc przez kilka dni    Ach, jakie to przyziemne   )
 
Jak tylko wrócę, zrobię sobie zasłużony odpoczynek i zwyczajnie bede szczęsliwa    Tak. A jutro.... a jutro wieczorem stane do walki o podium    Tak, taki własnie mam plan. I albo wygram albo przegram - ale niezaleznie od tego będe bardzo szczęśliwa, że mogę, ze jestem, że się odważyłam   
 
Pozdrawiam Was ciepło   
												 dorka - Pi 14 Pa, 2011
  Katju. Super, tak trzymaj. 
 
Jesteś WIELKA    Moje gratulacje.
 
 
 
												 aga.t. - Pi 14 Pa, 2011
 
  	  | Katja napisa/a: | 	 		  | a jutro wieczorem stane do walki o podium  | 	  
 
Katju Ty już wygrałaś         
 
 	  | Katja napisa/a: | 	 		  | Marze o zjedzeniu wielkiego tortu  | 	  
 
To marzenie jest do spełnienia - smacznego!
												 piedra32 - Pi 14 Pa, 2011
  Katja, Super koleżanko tak trzymać mam nadzieję ze zaskoczysz sama siebie - Wierzę w to bardzo mocno.Co do bioderek hmm przykro mi że Cię bolą ale dasz radę jak dla mnie jestes juz Mistrzynią świata w najważniejszej konkurencji Sposób życia.
 
 
Rekord Polski 178 m - wyznaczasz cele innym Szacunek Ogromny     
 
 
Co do odpoczynku kochana jeszcze tylko kilka dni .Pozdrawiam Bardzo serdecznie Ciao Bella
												 Bonia - Pi 14 Pa, 2011
  Katju czy staniesz jutro na podium czy nie to już wygrałaś spełniłaś swoje marzenie a tylko to się liczy.  Ja dzięki Tobie wczoraj zrobiłam coś o czym nie myślałam że zrobie w porównaniu z Twoim wyczynem to pikuś  ale motywację pośrednio dałaś mi Ty bardzo Ci dziękuję kochana.      Trzymaj jutro kciuki z całych sił za Ciebie    
												 piedra32 - Pi 14 Pa, 2011
  Chcę wam napisac bardzo ważny przełomowy  dla mnie moment w całym dotychczasowym życiu z moim bioderkiem.
 
Chorowałam od dziecka i zawsze nienawidziłam mojej chorej nogi.Do tego stopnia że czasami ją "lałam" waliłam pięściami (potem bolało okrutnie) bo nie chciała robić tego co miałam w planie.Oczywiście sama dla niej nie robiłam wiele ale miałam wymagania.Czuje się jak wariatka piszac to ale trudno pisze bo chce się z Wami tym podzielić to dla mnie Cud.
 
 
Dziś zdałam sobie sprawę z tego że zaczęłam ją akceptować po 34 latach i nigdy nie sądziłam że to się stanie.Włożyłam w to wiele wysiłku psychicznego i fizycznego ale warto.Mam nadzieję że ją polubię.
 
 
Oczywiście nie dokonałam tego wyczynu sama tylko z terapeutą Serdecznie  Dziękuję    
 
 
Wszystkich Pozdrawiam
												 danka - Pi 14 Pa, 2011
  Wzruszył mnie Twój post...
 
Piedra,Ty ją po prostu KOCHAJ,KOCHAJ,KOCHAJ,rozmawiaj z nią,a ona odpłaci Ci wielokrotnie.Wszystkie nasze "części" potrzebują naszej troski i uczucia.To co piszę może wydawać się dziwne,ale zobaczysz,jakie jest skuteczne.Najtrudniej usunąć przyczynę bólu-to masz za sobą!
 
Całuję Cię bardzo mocno i cieszę się,że pierwsze zmiany na plus dotarły też do Twojej główki,skoro to napisałaś   
												 AgaW - Pi 14 Pa, 2011
  Piedro, to wspaniałe co piszesz    Taki przełom to coś wielkiego i ważnego, pierwszy krok do czegoś nowego i to przyniesie Ci wiele korzyści. Gratuluję Ci tego co udało Ci się zrobić    i tym większe moje gratulacje że po takim długim czasie takie rzeczy można zmienić, jesteś niesamowita-dałaś temu radę!
												 pasiflora - Pi 14 Pa, 2011
  piedra32, wzruszył mnie Twój post! Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem.    
 
Ja nie biłam swojej nogi ale też o akceptacji nie było mowy.
 
Teraz jestem na oddziale rehabilitacyjnym w Piekarach i...
 
Trzy dni temu płakałam widząc swój pokraczny chód w lustrze     
 
Wczoraj nastąpił przełom zrobiłam cztery akceptowane przeze mnie i przez rehabilitanta kroki    Wierzę w lepsze jutro, choć wiem że ogrom pracy mam przed sobą.
												 AgaW - Sob 15 Pa, 2011
 
  	  | pasiflora napisa/a: | 	 		  | Wczoraj nastąpił przełom zrobiłam cztery akceptowane przeze mnie i przez rehabilitanta kroki  | 	  
 
To aż 4 kroki    i to jest skok w kolejny etap, ogrom pracy masz faktycznie jeszcze ale ten każdy krok zbliża Cię do końcowego sukcesu.
 
Wiem, że dasz radę, a łzy nie zdołują Cię lecz po nich zbierzesz się w sobie i z większą siłą będziesz walczyć i niedługo napiszesz nam o Twoim kolejnym sukcesie.
												 duska - Sob 15 Pa, 2011
  Katja płynie dzisiaj o 19.20. Trzymajcie kciuki - może bedzie drugie MISTRZOSTWO ŚWIATA. Drugie, bo pierwsze już osiągnęła        
												 Mijka - Sob 15 Pa, 2011
 
    trzymam    trzymam    
												 Grazyna1950 - Sob 15 Pa, 2011
 
    Katju!!!!! Powodzenia
												 piedra32 - Sob 15 Pa, 2011
  Danka AgaW i Pasiflorka  Dzięki to dla mnie bardzo ważne i nowe doświadczenie wrecz przełom.
 
Danka mi fizkom zalecił Myślenie o "tej"nodze jak o słabszej a nie chorej i to przyniosło rezeultaty -zaskakujące.
 
 
Pozdrawiam cieplutko a za Katie trzymam kciuki rzecz jasna
												 Wendy - Sob 15 Pa, 2011
  Nasza Katja zatańczyła "małą sambę", za co dostała żółtą kartkę i odebrane 10 punktów karnych   ....  Ale to nic!!! BO PRZEPŁYNĘŁA AŻ 183 METRY!!!! z tego co wiem jest szczęśliwa i z największą przyjemnością wybiera się jutro do domu:) Katja Maleńka, jesteś WIELKA!!!!                                                                                                   
												 Mijka - Sob 15 Pa, 2011
 
  	  | Wendy napisa/a: | 	 		  | BO PRZEPŁYNĘŁA AŻ 183 METRY!!!! z tego co wiem jest szczęśliwa | 	  
 
 
           Katja jesteś WIELKA    GRATULUJĘ           
												 Bonia - Sob 15 Pa, 2011
  katja gratulacje         :clap:
												 Nuta - Sob 15 Pa, 2011
  Katja, gratulacje, wracaj szczęśliwa do domu!
												 Wendy - Sob 15 Pa, 2011
  teraz już mogę napisać na pewniaka, że Katja zajęła 7 miejsce w klasyfikacji generalnej!!! Jestem pod mega wrażeniem swojej siostry - jest siódma na świecie!!!                    
												 pasiflora - Sob 15 Pa, 2011
  Jak mi Katja wysłała sms-a z wynikiem to aż krzyknęłam z radości, a zaraz potem ciarki miałam na całym ciele i z radości i z troski. 
 
 
Katju jesteś dla mnie wzorem pod każdym względem. Dla mnie jesteś pierwsza    
 
 
I powiedz im wszystkim a choćby po raz setny, że bez rehabilitacji nic byś nie osiągnęła tego wszystkiego. 
 
 
Fizkomie ukłony w Twoją stronę                        
												 piedra32 - Sob 15 Pa, 2011
  Katia Victory Jesteś mega wspaniała ale cóż tu pisać przeciez wiesz to doskonale.
 
Dziękuje ze JESTEŚ i dajesz przykład a ja czerpie ile mogę.
 
 
 
Wracaj do domku czas na zasłużony odpoczynek, regeneracje po wytężonej pracy i relaks dla ducha bo to najważniejsze No stress     
 
 
Buziaki Wielkie i Gratulacje
												 Alicja - Nie 16 Pa, 2011
  Katja, Twój sukces jest tak wielki, że aż dech zapiera   
 
 
Witamy w domku naszą Mistrzynię   
 
 
                                       
												 Katja - Nie 16 Pa, 2011
  Czesc kochane Bioderka!
 
Tak, moj udzial w Mistrzostwach Swiata dobiegl juz konca. Co prawda dalej siedze na basenie    ale tym razem w roli coacha mojej przyjaciolki,ora zaraz startuje w finalach statyki (wstyrzymywanie oddechu pod woda na czas w bezruchu). To bardzo stresujaca rola i niechetnie sie jej podejmuje   
 
Minione 10dni w biegu i na duzym stresie daly mi mocno w kosc. Szczegolnie wczorajszy final w mnopletwie w ktorym bardzo chcialam powalczyc. I powalczylam, prawie do utraty przytomnosci. Wendy pisala wyzej o tym ze zatanczylam tzw.sambe. Dla wyjasnienia dodam ze to okreslenie stanu poprzedzajacego tzw blackout we freedivingu powodowany wyczerpaniem zapasow tlenu potrzebnego by obsluzyc nasz mozg. To swego rodzaju sprytny mechanizm naszego ciala ktore informuje o zagrozeniu. Owa samba -jak sama nazwa mowi to niekontrolowane drzenie rak a nawet calego ciala zawodmika (najczesciej tuz po wynurzeniu z wody). 
 
Moj zyciowy wynk dokladne 181metrow ktore przeplynelam na 1 oddechu wystarczylo na 7 miejsce. Celowalam wyzej, ale jak sieokazalo to byl maks na ten dzien. Dziekuje Wam zakibicowanie. Plynac ostatnie metry myslalam o bliskich mi osobach, wszystkich Was, ktorzy podobnie i co dzien walczycie o siebie. Bylo mi bardzo ciezko, ale nie chcialam sie poddac.
 
Teraz musze wyznaczyc sobie nowy cel. Jeszcze nie wiem jaki. Na razie czuje taka mala pustke, swiadomosc ze cos na co bardzo dugo czekalam, na co nie zadko ze lzami w oczach pracowalam -skonczylo sie. Niemniej podtrzymuje swoje zdanie, ze wszystko jest do osiagniecia. Bariery jakie stoja przed nami stwarzamy czesto sami. Mozna jepokonac. Mozna zrobic cos co z pozoru zdaje sie niemozliwe. Tak naprawde nikt z nas w zadmej dziedzinie zycia nie zna swoich limitow. A moze ich nawet nie ma?   
												 AgaW - Nie 16 Pa, 2011
  Jakoś czułam, że osiągniesz wspaniały wynik!   
 
No i będąc przygotowywana przez Fizkoma do rywalizacji byłam pewna, że kondycyjnie dasz radę.
 
Jestem pod wielkim wrażeniem Twoich osiągnięć, cieszę się razem z Tobą z tego wielkiego sukcesu, jestem z Ciebie bardzo dumna   
 
Jestem też pod równie wielkim wrażeniem sukcesu Fizkoma- bo przygotować Cię do osiągnięcia takich rezultatów to wielki sukces    Ogromny szacunek i ukłon w stronę wiedzy!
												 Bretka - Nie 16 Pa, 2011
  Kasiula, właśnie sprawdzałam wyniki na oficjalnej stronie AIDA- i... tam w dynamice kobiet jesteś na 2 miejscu!!!   
												 Grazyna1950 - Nie 16 Pa, 2011
 
   
 
GRATULACJE   !! Katju - jesteś wielka   !
												 Katja - Nie 16 Pa, 2011
 
  	  | Bretka napisa/a: | 	 		  Kasiula, właśnie sprawdzałam wyniki na oficjalnej stronie AIDA- i... tam w dynamice kobiet jesteś na 2 miejscu!!!    | 	  
 
Tak kochana Bretko, w eliminacjach bylam druga wsrod kobit na swiecie. Ale w finalach juz nie starczylo sil na tak wysoka lokate. Pewnie wyniki na stronie AIDA sa jeszcze nie wprowadzone po finalach.
 
Wlasnie pedze autostrada w strone Polski. Mijam piekne wloskie Alpy... po tym nadmiarze wody (przez ostatnie 2 miesiace siedzialam na basenie 6 dni w tygodniu po kilka godzin) marze o gorach i nartach. I chyba wlasnie,w tym momencie wymyslilam dla siebie kolejny cel... Wbrew przeciwnosciom i ostatnim lekarskim komentarzom RTG bioder, zrobie uprawnienia instruktora narciarstwa alpejskiego... Fizkom, mam nadzieje ze nie masz nic przeciwko? Mysle ze damy rade   
												 piedra32 - Nie 16 Pa, 2011
  Kasia Fizkom pewnie nie będzie mial nic na przeciw i będzie zachwycony Twoim pomysłem     
 
 
Jak dla mnie to jesteś cudna i trzymam kciuki za Twoje przedsięwzięcia Bardzo gorąco Pozdrawiam
												 Wendy - Pon 17 Pa, 2011
  No nie wiem czy Fizkom będzie w 7 niebie jak o tym usłyszy, ale pomaganie Katji w realizowaniu jej coraz to nowych wyskoków, to już jego chleb powszedni i pewnie nawet się nie zdziwi nowym pomysłem    Katja... nie nic... nie mam słów        
												 kate310 - Pon 17 Pa, 2011
  Katja, jestem pod absolutnym wrażeniem. sama trochę nurkuję i czytałam książkę o freedivingu, to kawał ciężkiej roboty. GRATULACJE!
												 piedra32 - Pon 17 Pa, 2011
  Wendy, napisałam to z humorem bo wiadomo że to szaleństwo     
 
 
Ale będzie super jak Kasia dopnie swego  Pozdrawiam cieplutko   
												 Fizkom - Pon 17 Pa, 2011
  Ja tym pomysłem absolutnie NIE JESTEM ZACHWYCONY choć nie jestem też zdziwiony.
 
Katja oszalała najwyraźniej. To chyba po MŚ..........     
 
 
Fizkom
												 Katja - Pon 17 Pa, 2011
 
  	  | Fizkom napisa/a: | 	 		  Ja tym pomysłem absolutnie NIE JESTEM ZACHWYCONY choć nie jestem też zdziwiony.
 
Katja oszalała najwyraźniej. To chyba po MŚ..........     
 
 
Fizkom | 	  
 
 
Tak, to od tych bezdechów    Człowiek po tylu minutach bez tlenu traci orientację i głowę   )
 
Ajtam ajtam. Jesteś, jesteś, tylko jeszcze o tym nie wiesz    Będzie wesoło! Zobaczysz. Lubisz wyzwania a ja nie mogę pozwolić abyś cierpiał na nudę    Fizkom, damy radę!
												 krzysio - Pon 17 Pa, 2011
  Katja, gratulacje   
												 piedra32 - Pon 17 Pa, 2011
  Katja, kochana czytam co piszecie z Fizkomem i Ewa skomentowała Ciebie tak :Cyt::Ona jest niemożliwa     
 
 
Oczywiście - wszystko ale z "głową" będę kibicować Buziaki
												 pasiflora - Sob 03 Mar, 2012
  Sukcesik kolejny zawitał w moim życiu.
 
Zaliczyłam maturę próbną!
 
Jeszcze nie wiem na ile, ale wiem na 100%, że zaliczyłam    
 
Już z zadań zamkniętych miałam ponad wymagane minimalne punkty   
 
 
Ech gdybym nie miała bioder chorych to bym pewnie czasu na naukę nie znalazła   
												 kieszczyński - Sob 03 Mar, 2012 Temat postu: matura Gratulacje!!!!
												 Fizkom - Sob 03 Mar, 2012
  Pasifloro,
 
Pniesz sie ostro w górę, mimo problemów z biodrami.
 
FORUM jest z Ciebie dumne.
 
 
Mocno ściskam,
 
Fizkom
												 piedra32 - Sob 03 Mar, 2012
  pasiflora, wow Gratulacje Kochana Wszystkiego dobrego Buziaki
												 pasiflora - Nie 04 Mar, 2012
  Kochani dziękuję     Jak mam takich kibiców to zawsze łatwiej    
												 AgaW - Nie 04 Mar, 2012
  Wiedziałam, że dasz radę i wiem, że matura będzie dla Ciebie potwierdzeniem że potrafisz.
 
I wiem, że biodra też doprowadzisz do sprawności jak nieraz Ci pisałam. Jestem z Tobą   
												 Bonia - Nie 04 Mar, 2012
  Pasiflora  nie watpiłam że dasz  radę Gratuluje   
												 Mijka - Nie 04 Mar, 2012
  Pasiflora     Gratulacje   
												 justa - Nie 11 Mar, 2012
  Moj sukces polega na tym, że w minionym tygodniu pobieglam swoją życiówkę 10km w 45min     dziś było ciut gorzej już na drugim kilometrze strasznie bolało mnie biodro potem jeszcze stopa łzy same cisneły się na oczy:( w maju chcę pobiec w biegu papiernika na 10km jeżeli przebiegne bede się bardzo cieszyć ...
												 drupinka - Nie 11 Mar, 2012
  Kochana, gratuluję! Ale czy na pewno nie robisz sobie krzywdy? Bieganie to sport bardzo obciążający biodra...
												 justa - Nie 11 Mar, 2012
  Wiem że bieganie obciąża biodra podobnie jak kick-boksing który trenowałam ale musiałam zrezygnować lekarz sportowy nie podpisał książeczki sportowca byłam załamana bo własnie teraz w tym roku chce zdawać na AWFiS a bieg w maratonie traktuje jako wyzwanie ale nie oczekuje że będę miała jakiś świetny czas poprostu chcę sobie udowodnić że biodra nie przekreślaja mi życia bo sport to jest coś co daje mi napęd do życia ja kocham pływać biegać jezdzić na nartach boksować się czy chodzić po górach i wiele jestem gotowa dla tych pasji poświęcić
												 kinga - Pon 12 Mar, 2012
 
  	  | justa napisa/a: | 	 		  | Moj sukces polega na tym, że w minionym tygodniu pobieglam swoją życiówkę 10km w 45min  | 	  
 
 
Gratulacje    ja w wieku 15 lat miałam 55 minut w terenie   
 
później już nie mogłam biegać zawodowo    
 
 
 	  | justa napisa/a: | 	 		  | bo sport to jest coś co daje mi napęd do życia ja kocham pływać biegać jezdzić na nartach boksować się czy chodzić po górach i wiele jestem gotowa dla tych pasji poświęcić | 	  
 
 
Nad tym to radzę się porządnie zastanowić    zawsze dyscyplinę można zmienić na mniej obciążającą biodra    
 
 
 	  | justa napisa/a: | 	 		  | a bieg w maratonie traktuje jako wyzwanie ale nie oczekuje że będę miała jakiś świetny czas poprostu chcę sobie udowodnić że biodra nie przekreślaja mi życia | 	  
 
 
Oczywiście, że nie przekreślają życia. 
 
Z drugiej strony maraton nie jest życiem.... Możesz go pokonać na rolkach przykładowo.   
 
 
Sukcesy sukcesami. Ale też trzeba pomyśleć, co jest ważne i co jest większym sukcesem    Bycie zdrowym, czy zaszaleć raz i się rozpaść.....
												 Danuta - Wto 13 Mar, 2012
  Gratuluje naj, najserdeczniej wspaniałych osiągnięć sportowych, to nieprawdopodobne wręcz,że takie można mieć osiągnięcia po operacjach ortopedycznych, gratuluję i cieszę sie bardzo    ja nie mam takich osiągnięć, zresztą nigdy nie byłam usportowiona, niestety, ale też się chcę pochwalić i podzielić swoją radością z maleńkich "sukcesów". Od pierwszej operacji minie 3 lata,od drugiej endo - dwa,a ja właściwie dopiero teraz mogę powiedzieć,że ...wyzdrowiałam. I choć na pewno nie pójdę zdobywać Hindukuszu, zdobywam moje bardzo strome ulice w miasteczku, moge chodzić sama, robić zakupy (kupiłam wózek-torbę,aby nie dźwigać), jeździć dokąd chce. Jakie to wspaniałe, naprawdę. Teraz już rozpoczęłam (od stycznia) żywot emerytki,ale wcale się tak nie czuję- mam się lepiej,niż w czasach przedoperacyjnych. Nauczyło mnie to wiele, na przykład nauczyłam się dbać o swoje ciało nie tylko ze względów kosmetycznych,a dla zdrowia, nauczyło mnie cierpliwości,a przede wszystkim radości,że można normalnie żyć,bez bólu i prawie kalectwa. Nie byłoby tej radości bez ciężkiej pracy rehabilitantki, gdy spojrzę wstecz, widzę,że bez tego udane operacje nie byłyby nigdy sukcesem. Dzięki forum...No więc dzisiaj się postanowiłam podzielić swoją radością z ..normalnego życia, to mój sukces   
												 Bonia - Wto 13 Mar, 2012
  No to ja się też pochwalę po pierwsze w szkole zaskoczyłam moją lektorkę Asię  przypominan sobie wszystko jak tornado w tym tempie materiał nadgonie  bardzo szybko. Asia stwierdziła  że na dodatek jestem diabelnie dociekliwa i wszystko chce jednym churtem sobie przypomnieć  jeszcze tak ambitnej uczennicy nie miała    Tak mnie chwaliła że aż się    . Rehabilitacja Ewa sprawedziła przed wizytą u Pana Piotra jak jest  że mną i o dziwo dziewczyny jak nie raz dostawałam uwagi tak dzisiaj u Ewy pochwa za pochwałąNie długo to ty mi o tych kulach biegać będziesz     Co prawda małe sugestie były przykurcz w lewej się diametralnie zmniejszył ale nad tym trzeba bedzie jeszcze popracować no i musimy powalczyć z bólami kręgosłupa z ćwiczeń Ewa nie wszystkie sprawdziła bo nam sie w paradę koleżanka władowała na rehbilitację Ewa i ja byłyśmy trochę złe na to bo ona codziennie przychodzi a że mną ostatnio Ewa rzadko pracuje, ale koleżanka miała minę jak zobaczyła mnie jak chodzę i stoję  to do Ewy czemu ja tak nie mogę  i bolą mnie kolana na co  Ewa  stwierdziła  dopuki nie będziesz się przykładać  to nic z tego nie będzie niestety a to co Bożena robi to jest ciężka praca dzien w dzień a nie raz się ćwiczy a raz nie. Stwierdziła to  moja koleżanka na to  że ona też chce taką rehabilitację Ewa się zgodziła z uprzedzeniem to nie jest zabawa i tu nie ma nie chce mi się. i bedziesz również pracować w domu i za każdy nie poprawny ruch gdy bedziesz że mną na sali ćwiczyć bedzie uwaga. Zobaczymy jak Ewie z nią pójdzie bo  na każde zwrócenie uwagi albo się obrażała albo ryczała     po kątach w każdym razie życzę im obu powodzenia  ja tylko od siebie dodałam to nie jest rehabilitacja dla mazgolących się rozkapryszonych pacjentów albo ćwiczysz i bierzesz sie ostro za siebie albo odrazu zrezygnuj. 
 
 
Ewa prosiła mnie tylko żebym że dwa razy jeszcze do niej podjechała  bedzie wolniejsza to chce wszystko ocenić od A do Z czyli czego dzisiaj nie sprawdziła tak rutynowo i coś jeszcze zaradzić na mój kręgosłup  bo była też sugestia że chyba w domu nie zawsze pilnuje postawy jak siedzę przy komputerze he he trafiła w 10 obiecałam się przyłożyć i się staranniej pilnować. na zakończenie stwierdziła że odwaliłam kawał dobrej pracy i że tylko takich pacjentów chciała by mieć    gdzieś to już słyszałam   
												 piedra32 - Sro 14 Mar, 2012
  Bonia, Fajnie poczytać o Twoich sukcesach a skoro fachowiec chwalił to znaczy ze prawda     
 
Silna kobitka z Ciebie jak piszesz ze Twoja rehabilitacja to "maszeruj albo giń" to chylę czoła bo wiem że jak to jest ciężko ćwiczyć.
 
Życzę wielu sukcesów Pozdrawiam cieplutko
												 Bonia - Sro 14 Mar, 2012
  Kochana pedro moze nie od razu giń ale Poprzeczkę  to my mamy ustawioną wysoko a ktoś kto nie zetknął  się z rehabilitacją funkcjonalną a tylko z NFZ  towską nie ma  nawet bladego pojecia  ile my musimy włożyć swojej pracy w sukces. I dlatego napisałam że ta rehabilitacja nie jest dla słabeuszy.
												 kinga - Czw 15 Mar, 2012
 
  	  | Danuta napisa/a: | 	 		  | No więc dzisiaj się postanowiłam podzielić swoją radością z ..normalnego życia, to mój sukces  | 	  
 
              
												 Danuta - Czw 15 Mar, 2012
  Droga Kingo,dzięki    każdy ma sukces szyty na swoja miarę, a ja się cieszę,że udało sie dojść do sprawności, ja nawet nie pamietam,jak było dawniej,bo bardziej pamiętam,gdy już było źle, ale ten stan obecny mnie cieszy,i może byc jeszcze lepiej. Razw tygodniu kontynuuje zajęcia z rehabilitantką, wyznaczam sobie coraz dalsze wycieczki i ćwiczę w domu,na ile się da. Chciałabym już wreszcie pojechać na wakacje, długo byłam uziemiona w dmu,ale nie na darmo, wszystko mija, teraz będzie lepiej. Miłe koleżanki,a i koledzy,pora o wiośnie mysleć,za jakimś ciuszkiem sie rozglądnąć i -przede wszystkim wygodnymi-butami. Dużo zdrowia życzę, i radości,że w końcu się wyjdzie na prostą   
												 duska - Nie 25 Mar, 2012
  No to ja też się pochwalę    Dziś pierwszy raz od pięciu lat wsiadłam na rower i przejechałam jakieś 6 km w terenie     Wiem, że to nie dużo, kiedyś robiłam bez problemu po 40 km, ale potem były operacje, operacje i rehabilitacje..itp...i już nie było możliwości jeżdżenia na rowerze. Do sprawy podeszłam w sierpniu zeszłego roku, ale niestety, nie dało się jeszcze.. więc wściekła i zaryczana z bezsilności wróciłam do domu.. a dziś wsiadłam i pojechałam.. To nasz wspólny sukces: mój, wspaniałego operatora prof. Czubaka i moich cudnych rehabilitantów Kasi Michaluk i Marcina Kapusty     Nie mogę się doczekać aż się im pochwalę   
												 basia153 - Nie 25 Mar, 2012
  Gratulacje i wielkie brawa    pomału dystans napewno będzie się zwiększał   
												 kinga - Nie 25 Mar, 2012
  Gratulacje Duśka         
 
oby tak dalej   
												 pasiflora - Pon 26 Mar, 2012
  Duśka, nie wierzę że zamieniłaś cztery kółka na dwa    
 
6 km na pierwszy raz to znakomity wynik.   
												 duska - Pon 26 Mar, 2012
  pasiflora, zamieniłam    i nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa     ja nie jestem typem sportsmenki, ale mam trzy ukochane dyscypliny, których nie mogłam uprawiać przez ostatnie 5 lat ze względu na biodro. Rower, narty i taniec. Rower już mogę. Taniec...hmmm jak wypiję   . A do nart dojdę z czasem. To, że nie mogę/nie umiem biegać zupełnie mnie nie rusza    
												 Katja - Wto 17 Kwi, 2012
  Duśka, po co biegac.. jak można pedałować!     Bomba    Wyobraziłam sobie jak zasuwasz. Masz jakiś koszyk w tym rowerze na zakupy?
 
Czyli jak (w końcu) wybiorę sie do Ciebie do Krakowa z rowerem (bo zawsze podróżuje z rowerem i hulajnogą) to mam rozumieć, że pokażesz mi Kraków z perspektywy 2 kołek? Nooo.... to teraz tylko czekaj, zjawię się prędzej niż myślisz 
 
    
 
 
Daga, Twój sukces zmotywował mnie do pochwalenia się swoim sukcesem....
 
Właśnie dopiero co wróciłam z alpejskich szusów jak co roku. Ale w tym roku wydarzyło się cos nieoczekiwanego...   Po pierwsze przyznam sie otwarcie, że pierwszy raz od x czasu (lat) zupełnie nie przygotowałam sie fizycznie do wyjazdu.  Ani rehabilitacyjnie, ani treningowo. Nic. Zero. Wielkie nic.
 
Pojechałam pełna obaw. Fizkom też nie wróżył nic dobrego. Ogólnie byłam przekonana, że wyjazd będzie tak jak zawsze przyjemny ale obfitujący w bólowe atrakcje, a nawet bólowe huragany ze względu na zerowe przygotowanie.
 
Podczas 6 dni szusowania po 6 godzin dziennie moje biodra ani razu nie zwróciły na siebie uwagi. Ani razu nie poczułam w nich bólu, dyskomfortu, ograniczenia. Nic, zero. Nie rozumiałam tego i nadal nie mogę wyjśc z podziwu. Coś takiego zdarzyło mi sie pierwszy raz od dobrych 8 lat. Szczęście  nie zna miary! Można tylko nadmienic, że tygodniowe szusowanie nie miało nic wspólnego z piciem grzańca na stoku, albo opalaniem się w gigantycznym alpejskim słońcu    Zwyczajnie nie bylo na to czasu, bo trasy były tak piękne, że nie odpinałam nart. W tym roku pierwszy raz od stu lat pośmigałam nawet poza trasami. Czyli dużo, dużo wysiłku i naprawdę wytężonej pracy w ciężkim mokrym sniegu a biodra były szczęśliwe   
 
Widzisz Fizkomie? Daliśmy radę!    
												 kate310 - Wto 17 Kwi, 2012
  KATJA Twój optymizm jest zaraźliwy    życzę Ci aby ból był tylko zamazanym wspomnieniem przeszłości   
												 pasiflora - Pon 23 Kwi, 2012
  Udało się! Mam średnie wykształcenie. Jeszcze tylko matura i będę miała duuużo wolnego czasu he he .... Oczywiście do października    
 
http://passiflora76.blogs...-samochwaa.html
												 AgaW - Pon 23 Kwi, 2012
  Ale ten czas leci, pamiętam jak zaczynałaś i już wtedy Ci mówiłam że dasz radę    Czemu do pażdziernika? Czyżbyś miała po maturze plany dalszej nauki? Uchyl rąbek tejemnicy bo czuję że masz w głowie jakiś plan   
												 pasiflora - Pon 23 Kwi, 2012
  AgaW, no studia mi się marzą ale na ile wystarczy mi samodyscypliny to nie mam pojęcia.
												 AgaW - Pon 23 Kwi, 2012
  Napewno by Ci wystarczyłoby. A kierunek nam zdradzisz jaki by wchodził w grę ?
												 Libra - Pon 23 Kwi, 2012
  Iwonka...gratulacje ogromne!!!!
 
I sio! na studia; bez dwóch zdań   
												 pasiflora - Pon 23 Kwi, 2012
  Libra,  tak jest moja droga    Zawsze słucham Was moje kochane skarby. Dziękuję   
												 Libra - Wto 24 Kwi, 2012
 
  	  | pasiflora napisa/a: | 	 		  | Zawsze słucham Was moje kochane skarby | 	  
 
 
Grzeczna dziewczynka       
												 Bonia - Wto 24 Kwi, 2012
  Iwonko gratulacje wielkie i popieram Librę  na studia marsz    
												 Katja - Sro 25 Kwi, 2012
  Iwonka, gratulacje miałam przyjemność składać Ci osobiście, a teraz robimy deal    Jestem z Ciebie taka dumna, że nie wyobrażam sobie abys poprzestała na tym, i jestem pewna, że szybciej niż myślisz zostaniesz studentką   
 
Deal polega na tym: Ty idziesz na studia, a ja w zamian robię dla Ciebie kolejny wynik    Jak pamiętasz ta wspólna motywacja nieźle nam wychodzi. Więc śmiało, przemyśl propozycję i rzucaj "ofertą". Tylko prosze, w ramach ludzkich możliwości (mogą być wyśrubowane, ale niech będą człowiecze)   
 
 
PS. Masz wybór wśród 3 dyscyplin, idziemy na maksa    No chyba, że bierzemy pod uwagę zimę, to jest kolejna opcja   
												 pasiflora - Czw 26 Kwi, 2012
  Katja, podaj swoje wyniki Oczywiście te naj    i podaj rekordy jakie obowiązują na świecie.
 
Pamiętasz jaka przepaść Cię dzieliła od rekordu Polski? 
 
Więc nie mów niemożliwe.
 
W deal oczywiście wchodzę    
												 Katja - Pi 27 Kwi, 2012
 
  	  | pasiflora napisa/a: | 	 		  Katja, podaj swoje wyniki Oczywiście te naj    i podaj rekordy jakie obowiązują na świecie.
 
Pamiętasz jaka przepaść Cię dzieliła od rekordu Polski? 
 
Więc nie mów niemożliwe.
 
W deal oczywiście wchodzę     | 	  
 
 
Chcesz mnie zabić, jak nic    Dlaczego bierzesz pod uwagę tylko rekordy świata? Nie zapominaj, ja nie jestem nadczłowiekiem    Myślałam, że będę musiała przesunąć mocno wyśrubowany Rekord Polski w monopłetwie, a Ty mi tu o Rekordzie Świata.... Jasny gwint! I co ja mam teraz mysleć?
												 pasiflora - Pi 27 Kwi, 2012
  Katja, przecież jesteś debeściakiem.   
 
OK   
 
Rekord Polski + Rekord Świata podziel przez dwa i ... Do roboty!
 
Dla mnie studia to też śrubowanie na maksa   
 
Nikt nie powiedział że będzie lekko   
 
Tylko uważaj na siebie pod tą wodą. Bez asekuracji nie próbuj nawet   
												 Katja - Pi 27 Kwi, 2012
 
  	  | pasiflora napisa/a: | 	 		  Katja, przecież jesteś debeściakiem.   
 
OK   
 
Rekord Polski + Rekord Świata podziel przez dwa i ... Do roboty!
 
Dla mnie studia to też śrubowanie na maksa   
 
Nikt nie powiedział że będzie lekko   
 
Tylko uważaj na siebie pod tą wodą. Bez asekuracji nie próbuj nawet    | 	  
 
 
203 + 225 = 428 : 2 = 214
 
 
214 metrów w monopłetwie pod wodą.. hm... nie wiem co powiedzieć. Na razie ze swoimi 181 metrami plasuje się na 16 miejscu na świecie, jeśli ma być 214 m to muszę przeskoczyć 14 nadczłowieczych kobiet.. bo tylko jednej jedynej w całej historii udało się popłynąć dalej niż owe 214 m i tym samym ustanowić Rekord Świata na 225 metrze. Zadanie na miarę ... nawet nie wiem do czego porównać...
 
Dobra, nie ma co dumać. Ja lubię wyzwania. Chyba nie myślałaś, że się poddam?    Biorę to na klatę i wchodzę w ten deal. Rozumiem, że mamy na to trochę czasu?   
												 pasiflora - Sob 28 Kwi, 2012
 
  	  | Katja napisa/a: | 	 		  | ... to muszę przeskoczyć 14 nadczłowieczych kobiet | 	   Co To dla Ciebie? Pamiętasz ile brakowało Ci do 181m     	  | Katja napisa/a: | 	 		  |  Rozumiem, że mamy na to trochę czasu? | 	  OFKORS że mamy Powiedzmy trzy lata?
												 Katja - Sob 28 Kwi, 2012
  Iwonia, jesteś bezlitosna    Ale właśnie to na mnie działa. Ok, dajemy sobie 3 lata    Choć myśle, że to duży zapas   
 
 
Pracujcie dalej na Wasze sukcesy i sukcesiki. Te duże i te małe. Ja wlasnie pakuję walizke, bo za 3 godz pędze na lotnisko w strone gorącego Egiptu zmierzyc się ze swoimi słabościami i powalczyć o metry w głąb na zatrzymanym oddechu.
 
Buźka!
												 elba - Nie 29 Kwi, 2012
  Niezly numer z Tej Katji . Już trzymam kciuki za cel jaki postawiły razem z Pasiflorą !
 
I miłego nurkowaania w Egipcie    
												 MONIKAIMPRESJA - Pi 04 Maj, 2012
  a mój sukces, to spokojne ubieranie się, malowanie paznokci, czyli przyciąganie nogi do głowy,
 
do brody to nie, tak jak mogę zdrową, ale czołem tak,
 
 ale tyle mi wystarczy
 
huuuuuuuuuuuura   
												 AgaW - Pi 04 Maj, 2012
  Właśnie wróciłam z Bieszczad. Tym razem byłam dłużej niż zwykle.
 
5 dni włóczyłam się po połoninach, w słońcu, praktycznie od rana do wieczora na nogach bo przeciaż tyle jest do zobaczenia. Ostatnie 3 tygodnie przed wyjazdem codzień ćwiczyłam z swoim terapeutą aby wszystko utrwalić nad czym pracowaliśmy i żebym była dobrze przygotowana na codzienny wysiłek. Takie aktywne na maxa 5 dni to dla mnie wielki sukces-dałam radę, nic nie bolało, nic się nie przeciążało ani nie męczyło, nawet plecak nie robił na moim kręgosłupie żadnego wrażenia     Nic się nie dzieje samo-pracowałam nad formą i sama i z terapeutą, do wysiłku muszę się powoli "rozkręcać", teraz nadal będę profilatycznie dbać o ten stan aby móc się nim cieszyć ile tylko się da. Może wspiniam się pod górę wolniej niż inni i muszę zwracać uwagę jak idę po trudnym terenie, jak staję po dużych kamieniach nie przeszkadza mi i jestem szczęśliwa że dzięki rehabilitacji i dbaniu o formę mogę w ogóle sobie na to pozwolić   
												 Iza - Pi 04 Maj, 2012
 
  	  | MONIKAIMPRESJA napisa/a: | 	 		  a mój sukces, to spokojne ubieranie się, malowanie paznokci, czyli przyciąganie nogi do głowy,
 
do brody to nie, tak jak mogę zdrową, ale czołem tak,
 
 ale tyle mi wystarczy | 	  
 
 
Gratuluję Monika    Zazdroszczę Ci, ale oczywiście tak pozytywnie i cieszę się razem z Tobą   
 
 
 	  | AgaW napisa/a: | 	 		  Może wspiniam się pod górę wolniej niż inni i muszę zwracać uwagę jak idę po trudnym terenie, jak staję po dużych kamieniach nie przeszkadza mi i jestem szczęśliwa że dzięki rehabilitacji i dbaniu o formę mogę w ogóle sobie na to pozwolić    | 	  
 
 
AgaW gratuluję wspaniałej formy, Bieszczady to nie lada wyzwanie    a z tym plecaczkiem to już w ogóle poszłaś na całość    Fantastycznie, że rehabilitacja tak dobrze Cię wspiera   
												 pasiflora - Pi 04 Maj, 2012
  a ja właśnie mam pierwszą część matury za sobą. Ale stres    
												 Iza - Pi 04 Maj, 2012
 
  	  | pasiflora napisa/a: | 	 		  a ja właśnie mam pierwszą część matury za sobą. Ale stres     | 	  
 
 
Pasifloro nie takie stresy Ci straszne    dasz radę i tym razem    tyle już kciuków trzymam za bioderka, że i za Twoją maturę potrzymam jeszcze   
												 mprzepiora - Sob 05 Maj, 2012
  pasiflora, pierwszy stres za płot, na pewno poradziłaś sobie znakomicie. Teraz trzymam kciuki za ciąg dalszy. Dasz radę jesteś silną Kobietką.   
												 pasiflora - Sob 05 Maj, 2012
  mprzepiora, Iza, dziewczyny ja to się śmieję że sama sobie w tym wieku stres zaserwowałam, ale... Warto!!!
												 Grazyna1950 - Sob 05 Maj, 2012
  Iwonko!!!!! na nauke nigdy nie jest za późno, ale im człowiek starszy, tym pewno większy stres. Jesteś bardzo ambitna i na pewno zaliczysz wszystkie egzaminy na piątkę
												 mprzepiora - Sob 05 Maj, 2012
  pasiflora, nie dołujmy się. Jesteśmy w kwiecie wieku      Wciąż mi się wydaje, że mam naście lat i głupoty do głowy mi przychodzą czasem większe niż mojemu synowi.  Jak się poddamy to "skapciejemy"     
 
Po maturze biegiem papiery składać na uczelnię. Tam dopiero życie. Musisz tego spróbować. Naprawdę warto. Ja tez późno podjęłam studia i niczego nie żałuję, nawet pomimo tego, że czeka mnie obrona pracy inżynierskiej.
												 Bonia - Sob 05 Maj, 2012
  Zdasz na pewno trzymam kciuki Iwonko Aga W gratuluje takiej kondycji.
												 Katja - Pon 14 Maj, 2012
  Hej    Strasznie fajnie się Was czyta    Aż serce rośnie. I o to chodzi. Każdego z nas cos cieszy. Jednego ciężki plecak, innego kolano pod brodą, jeszcze innego egzamin. I to jest piękne!
 
Lubię ten wątek    
												 pasiflora - Pi 29 Cze, 2012
  Maturę zdałam     Czas na następne samorealizacje    
												 Ewaa - Pi 29 Cze, 2012
  Gratulacje dla Kobiety  sukcesu:)...Pasiflora...ja tez szkole studia sobie wymyslilam w pozniejszym wieku..Za to moje corki do dzis wspominaja jak chodzic na palcach musialy w domku.Fajnie powspominac...czego oczywiscie Ci zycze rowniez.
												 mprzepiora - Sob 30 Cze, 2012
  GRATULACJE dla nasze kochanej Iwonki,  kolejny sukces za Tobą kochana. Jestem z Ciebie dumna.
												 kieszczyński - Sob 30 Cze, 2012 Temat postu: matura brawo,brawo,brawo           
												 pasiflora - Sob 30 Cze, 2012
  Dziękuję Faktem jest że to głównie dzięki chorobie miałam czas na naukę Teraz nie wiem czy bym się zdecydowała, ale studia jednym ciągiem dam radę.   
												 danka - Sob 30 Cze, 2012
  Pasiflora,moja przyjaciółka zaczęła studia gdy skończyła równo 40 lat-matematykę! Po 5 latach dostała mgr a po następnych trzech została kierowniczką działu.Zarabia ładną kasę i jest ze siebie dumna-ja z niej też.
 
Tak więc jeszcze smarkula jesteś i zdobywaj świat.Wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki!   
												 kinga - Nie 01 Lip, 2012
  GRATULACJE                  
												 Alicja - Nie 01 Lip, 2012
  Iwonka, gratulacje   
 
 
Nie doczytałam, albo przegapiłam, na jakie studia się wybierasz.
 
 
Ważne, aby iść za ciosem. Życzę Ci samych sukcesów.     
 
       
												 pasiflora - Nie 01 Lip, 2012
 
  	  | Alicja napisa/a: | 	 		  | Nie doczytałam, albo przegapiłam, na jakie studia się wybierasz. | 	  Rachunkowość    
												 kika17 - Pon 02 Lip, 2012
  Iwonko - z całego serca gratuluję zdanej matury!!!! Studia to Twój kolejny świetny pomysł. Trzymam kciuki za - rachunkowość!!!            
												 Alicja - Sro 04 Lip, 2012
 
  	  | pasiflora napisa/a: | 	 		  | Rachunkowość   | 	  
 
Pasiflora, uważam, że to świetny wybór, chociaż z moimi zainteresowaniami nie ma nic wspólnego.
 
Ale lepiej myśleć przyszłościowo, ja kiedyś się nie przejęłam zaleceniami, że powinnam mieć pracę niewymagającą chodzenia i stania, więc teraz ta młodzieńcza decyzja niekoniecznie mi na zdrowie wychodzi.   
 
 
Jeszcze raz powodzenia Ci życzę, na pewno za 3 lata będziemy świętować Twój licencjat.    
												 Katja - Wto 24 Lip, 2012
  Przesyłam dla wszystkich Bioderek pozdrowienia od AgiW z górskich szlaków. Aga przeszła dziś szlakiem 8 kilometrów i ma... ochotę na więcej!    Jest nie do zdarcia    Brawo! Bo jej biodra spisują się wyśmienicie!
												 AgaW - Sob 28 Lip, 2012
  Właśnie wróciłam do domu.
 
Wyjazd w Tatry udał się doskonale-podsumowując to było ( bez niedużej "rozgrzewki" po przyjeździe na Gubałówkę ) 5 dni bardzo intensywnych marszów po ok.8 godz, w deszczowe dni po ok.6 godz. 
 
Góry dały się zdobywać, jedyne z czym miałam problem to lęk wysokości. 
 
Już wiem, gdzie jest granica mojego lęku-Giewont dałam radę, ale Świnica (2301m) pokonała mnie na ostatnich 50m przed szczytem. Pionowa ściana z pionowym prawie łańcuchem była dla mnie nie do ruszenia, rozum powiedział stop. 
 
W kolejne bardziej deszczowe dni złaziłam szlakami kilka dolin, kilka mniejszych górek, ani deszcz ani śliskie kamienie+pochyłości terenu nie były dla mnie kłopotem. Po 5 dniach mam tylko nieduże zakwasy w łydkach.
 
Choć nie wyszłam do końca na górę typu Świnica to i tak jestem z siebie dumna    
 
Wiem teraz doskonale, że jestem kondycyjnie w stanie przejść wszystko co jest do przejścia w Tatrach, i to bez dni odpoczynku, hamował mnie będzie tylko lęk wysokości i ograniczenie ruchowe po Ganzu w prawym bioderku-z którym i tak zmierzyłam się więcej niż zamierzałam.
 
Brak wszelkich dolegliwości prócz owych zakwasów w łydkach to zasługa dbania o kondycję i profilaktyki w rehabilitacji.
 
W ogóle bez dobrej rehabilitacji bezbólowe szarżowanie dzień po dniu w takim stopniu nie byłoby możliwe.
 
 Mój stan jest bardzo stabilny i po wyjeździe czuję że nic się nie zmieniło-gdyby coś było nie wyćwiczone to szybciutko by wyszło po postacią szerokiego wachlarza dolegliwości do wyboru   
 
 A moje marsze to nie spacerki lecz sprawne przemieszczanie się w każdym terenie niezależnie od pogody, po wysokich górach (czyli skałkach) bez kijków.
 
Tak więc jestem bardzo dumna z siebie, warto było i warto ćwiczyć nadal, aby na kolejne urlopy być w stanie realizować swoje marzenia o długich wyprawach w piękne miejsca.
 
W wyprawach przydała mi się bardzo umiejętność wsłuchania się w ciało, pracę mięśni, czułam jak i kiedy muszę zwrócić szczególną uwagę, aby nie dociążyć biodra podczas wspinania i zejść, miejscami na czworakach także tyłem   
 
Zdradzę tu, że choć mam lęk wysokości to jednak kiedyś spróbuję się z nim zmierzyć znów. Rysy od słowackiej strony mają łagodniejszy szlak niż od polskiej i choć mała jest szansa że pokonam strach i wyjdę na szczyt to będę próbować. 
 
Wyjazd był też wspaniały bo poznałam naszą Dorkę ( co za cudowna kobieta! ) i spotkałam w Tatrach moją koleżankę z sali otwockiej-AnięL    AniaL też radziła sobie świetnie w górskim terenie    i też jest z siebie bardzo dumna   
 
 Żadna z nas by nie pomyślała leżąc w Otwocku na 1B 3 lata temu, że razem będziemy maszerować...
 
Sukces motywuje, marzenie spełnione, pojawiają się kolejne-więc mam jeszcze większy power do ćwiczeń profilaktycznych aby ten stan utrtrzymać.
 
Może mój sukces pt."5 dni wędrówek" nie jest jakiś spektakularny-bo to nie Orla Perć, żadne takie ekstremalne szlaki czy Mount Everest-ale dla mnie to coś wielkiego i ważnego - bo widzę to oczami biodrowego pacjenta z lękiem wysokości, który to pacjent ma kondycję fizyczną i wytrzymałość do pozazdroszczenia niejednej zdrowej osobie.
												 kinga - Sob 28 Lip, 2012
  Aga super         
 
ja górki zaatakuję za rok    
 
a jesienią....niższe partie   
												 pasiflora - Nie 29 Lip, 2012
  AgaW, jesteś debeściakiem. Ja na atak gór na pewno się nie nadaję teraz jeszcze ale w przyszłości na pewno kiedyś dam radę. Ty jak zawsze w formie.
												 piedra32 - Nie 29 Lip, 2012
  AgaW, chylę czoła bo dla mnie to co piszesz to abstrakcja.
 
Podziwiam ludzi którzy chodzą po górach a już o wspinaniu się na szczyty szok.Masz inspirujące podejście nie poddajesz się i jesteś odważna ja mam lęk wysokości i nie wiem czy dała bym radę.
 
To co piszesz o przygotowaniu od str rehabilitacji zgadzam sie całkowicie nie wyćwiczysz - nie zadziała.
 
Możesz być dumna z siebie bo mocno stąpasz po ziemi i realizujesz marzenia.
 
Biorę przykład i wspieram z daleka.
 
 
Pozdrawiam i życzę wielu wielu sukcesów nie tylko w górach    
												 dorka - Pon 30 Lip, 2012
 
  	  | piedra32 napisa/a: | 	 		  
 
Możesz być dumna z siebie bo mocno stąpasz po ziemi i realizujesz marzenia.  | 	  
 
Potwierdzam,  AgaW mocno i pięknie stąpa po ziemi, nie tylko po równym, ale i po górach. Jest niesamowita.
												 AgaW - Pon 30 Lip, 2012
  Dzięki    jesteście kochane    
 
Piedro, skoro mi się udało choć trochę okiełznać lęk wysokości to i Tobie napewno choć w części z czasem też się uda!
 
A że to trudniejsze niż ćwiczenia to już inna bajka...
												 Alicja - Pon 30 Lip, 2012
  AgaW, gratulacje    Trochę Ci zazdroszczę i bardzo podziwiam.
 
 
Jak Cie znam, to masz piękne fotki z tej eskapady. Można je gdzieś zobaczyć
												 AgaW - Pon 30 Lip, 2012
  Fotek mam całe mnóstwo, wczoraj zrzucałam. 
 
Kilka wstawiłam w album na Forum, wyślę Ci trochę więcej na mail   
												 Mijka - Wto 14 Sie, 2012
  Cytat z wywiadu z  Katją:
 
 
  Redakcja - "Jakie jest twoje marzenie?" 
 
 
  Katja - "Związane z freedivingiem, aż boję się głośno o nim mówić    Mierzę wysoko, a cel jest zarazem prosty i skomplikowany. Chciałabym pobić rekord świata w monopłetwie."
 
 
Katju, bardzo Ci tego życzę            
 
 
 
Kinga, gratuluję awansu           
												 kinga - Wto 14 Sie, 2012
 
  	  | Mijka napisa/a: | 	 		  Kinga, gratuluję awansu          | 	  
 
Mijko kochana    dziękuję bardzo    
 
Forum się rozrasta i potrzeba rąk do pracy-Katja nie jest cyborgiem i nawet Jej przyda się pomoc    a czerwony może więcej robić niż fioletowy   
												 Grazyna1950 - Wto 14 Sie, 2012
  Gratulacje Kingo   !!       
												 Bonia - Wto 14 Sie, 2012
  Gratulacje Kinia
 
   
												 kinga - Sro 15 Sie, 2012
  Grażynka Bonia dziękuję    
 
obiecuję dbać o forum jeszcze bardziej niż do tej pory   
												 AgaW - Sro 15 Sie, 2012
 
  	  | kinga napisa/a: | 	 		  | obiecuję dbać o forum jeszcze bardziej niż do tej pory  | 	  
 
To już chyba niemożliwe-choć u Ciebie Kingo wszystko jest możliwe    Jesteś tu prawdziwym Aniołem Stróżem porządku    Czerwone uprawnienia pomogą Ci w pilnowaniu czytelności i ładu na Forum    Będziesz w tym doskonała   
												 Alicja - Sro 15 Sie, 2012
  Kiniu, gratulacje i buziaki.            
												 kinga - Sro 15 Sie, 2012
 
  	  | Alicja napisa/a: | 	 		  Kiniu, gratulacje i buziaki.             | 	  
 
Dziękuję Alu      
												 becia73 - Pi 09 Sie, 2013
  Zainspirowana przez Agę W piszę tu o moim sukcesie
 
 
Przed operacją byłam zapaloną fanką MTB, do tego stopnia, że startowałam w ponad 50 maratonach MTB, zjechałam Alpy z północy na południe 7 razy na rowerze, zdobyłam na MTB przełęcz ponad 3880 mnpm...
 
 
Potem było, że boli bioderko i jeździłam już tylko mini maratony, takie po 20 km, to było w ubiegłym roku przed kapoplastyką
 
 
Później była operacja i walka o powrót do ukochanego sportu.
 
Rehabilitacja i trudna praca nad sobą. Ale opłaciło się.
 
W ubiegłą sobotę wystartowałam ponownie w maratonie MTB, przejechałam 43 km, ukończyłam, dotarłam szczęśliwa do mety. Planuję w tym roku jeszcze jeden maraton w Istebnej, tym razem dłuższy i znacznie trudniejszy.
 
A w sezonie 2014 będzie jeszcze lepiej   
 
 
Kocham rower i Alpy i to mnie motywuje do tego żeby pracować nad swoją formą.
												 kinga - Sob 10 Sie, 2013
  Becia jesteś niesamowita                      
 
 	  | Cytat: | 	 		  | to mój ulubiony cykl maratonów MT | 	  
 
przekażę organizatorom   
												 kate310 - Pon 12 Sie, 2013
  Cudownie czytac takie historie   
												 domi84 - Czw 31 Lip, 2014
  4 miesiące po operacji    właśnie wróciłam z rowerowego wypadu do Holandii    ponad 300 km w nogach na rowerze plus ileś tam na piechotę    noga spisała się dobrze    dawałam radę na równi z w pełni zdrowymi znajomymi    aż żal było wracać ...   
												 esca - Czw 31 Lip, 2014
 
  	  | domi84 napisa/a: | 	 		  4 miesiące po operacji    właśnie wróciłam z rowerowego wypadu do Holandii    ponad 300 km w nogach na rowerze plus ileś tam na piechotę    | 	  dooooomi..84         normalnie obaliłam się równo            Ty to potrafisz zaskakiwać. 
 
Szacuneczek, czapki z głów         
 
pozdr
 
 
ps. ja też tak chcę, ja też tak chcę, ja też tak chcę, ja...
												 aga.t. - Czw 31 Lip, 2014
  domi84 no jestem w szoku     
 
Gratuluję formy    
												 domi84 - Czw 31 Lip, 2014
  A dziękuję dziewczyny    przed wyjazdem trochę się bałam, ale wiadomo    okazał się, że wszystko było dobrze   
												 Bonia - Czw 31 Lip, 2014
  Jestem w szoku brawo
												 AgaW - Sro 10 Wrz, 2014
  Posty odnoszące się do syuacji Arenque przeniesione zostały tutaj
												 Mijka - Nie 26 Pa, 2014
  W Hyde Park  " O wszystkim i o niczym..." toczy się dyskusja o celowości rehabilitacji:
 
Ja ujmę to prostym językiem - dzięki wiedzy jaką zdobyłam między innymi na warsztatach prowadzonych przez Fundację Bioderko jak i wizyt u fizjoterapeuty, który stosuje terapię manualno-funkcjonalną udało mi się samej zadziałać na dokuczliwe boleści a nawet uniknąć niepotrzebnych zabiegów, np:
 
Maj 2011r. ból lewego kolana utrudniający chodzenie a najbardziej wchodzenie po schodach.
 
  Badanie USG z opisem:
 
 -  błona maziowa - przerośnięta, pozapalna
 
 -  ciało tłuszczowe Hoffy - przerośnięte, pofałdowane
 
 -  na powierzchni wszystkich kłykieci wyrośla kostne świadczące o chorobie zwyridnieniowej
 
 -  dół podkolanowy - guz świadczący o tworzącej się torbieli Bakera
 
 
Zalecenia ortopedy; artroskopia stawu kolanowego, skierowanie na zabieg usunięcia cysty (torbieli Bakera) - skierowania te zachowałam sobie na pamiątkę.
 
Był maj i lato przede mną i wyjazd nad morze. Z wielkim mozołem wyszperałam w sobie wszystkie uzyskane informacje na temat autoterapii, masażu, ćwiczeń. Zadziałało, problem kolana mam do tej pory z głowy.
 
 
Początek sierpnia tego roku, nad morzem - wielokilometrowe  codzienne spacery nad brzegiem morza (na bosaka pod kontem podmytego brzegu) spowodowały nadwyrężenie lewej stopy (około 6 lat temu miałam zwichnięcie stawu skokowego tej nogi), stopa spuchła, ból nie pozwolił mi już w ostatnim dniu nawet pożegnać się z morzem.
 
Stopa spuchnięta obolała a za tydzień wesele siostrzeńca.
 
No i ... dwa razy dziennie długie moczenie nóg, smarowanie maścią przeciwbólową, intensywne masowanie stopy (każdy palec, śródstopie, pieta...) aż po kolano, ćwiczenia - pomogło, wesele przetańczyłam na 6 cm obcasie i do dziś stopa nie dokucza.
 
 
Wrzesień tego roku - lewy bark tak zaczął mi pobolewać, że musiałam zaniechać chodzenia z kijkami NW (było tak, że wyszłam na kijki a wróciłam z kijkami w garści, bo nie mogłam ich utrzymać, tak bark dokuczał). 
 
Mąż na to "idź do lekarza przepisze Ci blokady, mnie pomogły to i Tobie pomogą". Blokady, o nie... . 
 
I znów zadziałało moje masowanie i ucisk na punkty spustowe (ha, wiedzę tą zdobyłam na warsztatach w Poznaniu o autoterapii potwierdzone u mojego fizjo). Ulżyło mi (przynajmniej nie rozogniło się) i mogłam dotrwać do planowanej terapii w Dziennym Ośrodku Rehabilitacyjnym, gdzie za moją sugestią terapię miałam ukierunkowaną właśnie na ten bark. Teraz jest już dobrze.
 
 
Z tego wniosek, że można nawet samemu sobie pomóc, ale warunek - zdobyta wiedza musi pochodzić od fachowców     
 
Zgadzam się z wszystkimi wpisami, które mówią o pozytywach korzystania z gabinetów nowoczesnej ukierunkowanej fizjoterapii.
												 Bonia - Nie 26 Pa, 2014
  Mijka ja się z Tobą zgadzam ja też mam problemy z lewym barkiem  przyczyna wykonuje prace manualne i tu nie trudno o zwichnięcie i przeciążenie. Ja również spoeo wynioałam z Poznańskich warsztatów takie  warsztaty są potrzebne. Jak i prowadzenie przez dobrego fizjoterapeutę.
												 maaly-22 - Pon 27 Pa, 2014
  Mijka popieram Twój post i podpiszuje się pod nim obiema rękami bo tak trzeba bo sami tez znamy swe ciało i wiemy co  gdzie i jak mozna i co dlamnie najwazniejsze  trzeba cos robic chodzby jak piszes masować a nie nazekać boli mnie jest zle co tu zrobic .Popierma i Twe słowa Bonia bo czasem aby wiedzieć co jest wszkazane a co nie warto odwiedzić fizjoterapeute czy rehabilitanta albo tak jak piszes uczestniczyc w warstzatach....
												 AgaW - Pon 19 Gru, 2016
  Coś ostatnio mało piszecie o swoich sukcesach. W mojej historii dziś umiesciłam wpis podsumowujący rok   
												 
					 | 
				 
			 
		 |