Forum Bioderko

Osteotomia wg Ganza - historie - Sheridan - A miało być tak pięknie...

Sheridan - Pi 26 Wrz, 2014
Temat postu: Sheridan - A miało być tak pięknie...
Drodzy Forumowicze,

czytając Wasz historie postanowiłam dorzucić swoją własną. Dzięki Waszym dużo się dowiedziałam i wiem czego mniej więcej mogę się spodziewać, za co bardzo dziękuję.

Jeszcze do początku bieżącego roku byłam przekonana, że temat "biodra" mam w pewnym sensie za sobą. Jakaż byłam głupiutka....
Ale od początku...

Moja historia sięga czasu, gdy ukończyłam dwa latka. Przyjechała z wizytą siostra mojej mamy - "ona jakoś dziwnie chodzi, tak się buja na boki...". Żartowano nawet, że mam chód podobny do babci itp Diagnoza: wrodzone obustronne zwichniecie stawów biodrowych i się zaczęło...
Zastanawiam się gdzie przed tą diagnozą byli lekarze rodzinni...ale mniejsza o to.
Trafiłam do szpitala w Białymstoku, zrobiono mi "zabieg" przecięcia ścięgien w pachwinach, który do dziś nieźle się sprawdza przy jakich większych wygibasach :) . Co prawda szpagatu nie zrobię, ale prawie - ku uciesze większości Panów techników strzelających sweet fotki RTG.
Spędziłam w tym szpitalu prawie pół roku, przywiązana do łóżka z 2,5kg odważnikami u nóg... Pamiętam wszystko...nawet zapach.
Wówczas rodzice nie mogli zostawać z dziećmi - mama mówiła, że idzie tylko po picie, albo do łazienki i ze łzami w oczach wychodziła. Za pierwszym razem podziałało, ale później już wiedziałam co się święci. Natura obdarzyła mnie mega silnym i donośnym głosem, który już jako osoba dorosła wykorzystywałam zawodowo :) Wtedy jednak testowałam z powodzeniem cierpliwość całego oddziału - moje darcie gęby było słychać w całej okolicy. Jednego razu przyszła do mnie pielęgniarka, otworzyła okno, posadziła mnie na parapecie - po drugiej stronie... widziałam trawkę kilka pięter w dół i pieszczotliwie mnie poinformowała, że "jak się nie zamknę, to mnie wypierd..li". Chyba podziałało... na ten jeden raz.
Mieli mi zrobić kolejną operację, poinformowali rodzinę, że jak się nie uda, to będzie jeździła na wózku. Na szczęście nie mieli szansy potestować na żywym organiźmie, bo się przeziębiłam i ku mej wielkiej radości wypuścili mnie na przepustke do domu.
Kultura języka w tym szpitalu musiała być ogromna - mama wstydziła się do mnie odezwać w pociągu podczas powrotu... Mój język nie nadawał się dla uszu zwykłych śmiertelników - poprawną polszczyznę zastąpiła jeszcze poprawniejsza łacina :)
Nigdy już nie wróciłam do tego szpitala. Ciocia znalazła w Warszawie dr Honoratę Mitroszewską. To dzięki niej nie przeszłam już żadnej operacji. Leczyła mnie szereg lat zachowawczo. Nie był to jednak czas usłany różami...
Gipsik szyna bandażowany do kostek, strój robokopa na szynach od pasa w dół.... i szereg innych wymyślnych „zabawek”.
Wszystkie bahory wokół latały, bawiły się... a ja siedziałam na tyłku. W czasie zimy babcia sadzała mnie na stole przy oknie, latem na trawie na kocyku. Pamiętam jeden moment, gdy mówię do Mamy: chcę iść pobawić się z dziećmi, ona jak zwykle: "niestety nie możesz, będziesz mogła się pobawić jak wyzdrowiejesz" i ja: "to po co mnie urodziłaś skoro ja nic nie mogę". Wyłyśmy razem... wtedy jeszcze nie rozumiałam, że dla niej jest to dużo cięższe niż dla mnie.
Po kilku latach wszystko wróciło do względnej normy. Moja Pani doktor była zaszokowana moimi postępami i tym co udało mi się odbudować.
Jako już dorosła osoba chodziłam raz na dwa lata - dla sportu w sumie - do ortopedy skontrolować stan moich bioder. Wszystko wyglądało pięknie. Owszem biodra bolały po dłuższej tanecznej balandze, spacerze, zakupach czy też po wycieczce w górach. Przyzwyczaiłam się jednak do tego, a lekarze powtarzali mi, że tak już po prostu będzie. I było...

Tegoroczna Wielkanoc zaczęła się strasznym bólem prawego biodra…ciągałam za sobą nogę, utykałam. Nie mogłam na niej stanąć... tak jest w sumie do dziś. Z większym lub mniejszym nasileniem. Myślałam, ze to może jakieś zapalenie czy inne cholerstwo. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że to może być coś innego. Opis RTG był dla mnie jak nekrolog... Zastanawiałam się jak to możliwe, że historia się powtarza tak szybko. Mam dopiero 30 lat.
Lekarz ortopeda rozłożył ręce i uczciwie mnie poinformował, że nie jest w stanie nic dla mnie zrobić. Wspominał o endo, jednocześnie zdecydowanie ją odradzając. Opowiedział mi wówczas historie o niezwykłym człowieku, zapisał na karteczce jego nazwisko i zachęcał, że gdybym potrzebowała jakichś badań, leków, to jest do mojej dyspozycji. Tak trafiłam do Prof. Czubaka.

Wg terminu Pana Profesora w listopadzie czeka mnie spotkanie z Ganzem. Mam szereg obaw, a jednocześnie wiem, że nie mam wyboru… Biodro daje o sobie znać każdego dnia. Pozostaje mi wierzyć, że będzie jedynie lepiej, a nie gorzej i że szybko wrócę do normalnego funkcjonowania.

Zabawne... w obliczu takich historii hasło "na zdrowie" nabiera innego znaczenia :-) Miłego weekendu życzę Wam wszystkim :-)

mprzepiora - Pi 26 Wrz, 2014

Sheridan, jesteś w dobrych rękach. Wiele osób z forum może Ci to potwierdzić.
W całej Twojej historii nie znalazłam nic na temat rehabilitacji. Jak to u Ciebie wyglądało, wygląda?

pasiflora - Nie 28 Wrz, 2014

Sheridan, wiele jest osób które wyleczyły się w dzieciństwie a poród lub styl życia powoduje że późniejszych latach problem wraca jak bumerang.
Niestety tego procesu nie da się całkowicie zatrzymać ale można maksymalnie oddalić poprzez wieloletnią współpracę z dobrym fizjoterapeutą. Czy zapukałaś do drzwi fizjoterapeuty?
Prof Czubak to jeden z najlepszych lekarzy. Ma rękę do tych naszych bioder :mrgreen: Czyli jesteś w dobrych rękach.

Sheridan - Nie 28 Wrz, 2014

Bardzo Wam dziekuje za miłe przyjęcie i slowa wsparcia.

Co do rehabilitacji, trzeba śmiało przyznać, że jako osoba dorosla zaniedbałam wszystko, co pod okiem Mamy budowalam szereg lat. Jednak i wizyty kontrolne i moje ogólne samopoczucie nie wskazywaly na jakikolwiek problem. Pracuje przy biurku, nie uprawiam ekstremalnych sportów, nie rodziłam...Jedyne forsowanie to weekendy - przez kilkanascie lat mialam dodatkowa prace, łączącą się z kilkunastogodzinnym staniem. Kiedy patrzę na swoje dotychczasowe życie to zastanawiam się co jest przyczyną tak szybkiego pogorszenia stanu moich bioder. Jeszcze jakiś czas temu po jakiejś dłuższej pieszej wycieczce, bądź tańcach, wystarczyło kilka razy pójść na basen i wszystko wracało do normy.
Posumowując, nie robiłam i nie robię niczego specjalnego, a mimo to mam teraz, jakby na to nie patrzeć, spory problem.
Przypominały mi się właśne słowa jednego z lekarzy ortopedów. Jak byłam nastolatką wpadłam na pomysł, że pójde na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. Moja Mama odradzała mi to, ale widząc, że niewiele wskóra zaciągnęła mnie do lekarza. Powiedział wówczas: "zobacz: biodra zdrowego człowieka to długość mojego biurka, Twoje to mniej więcej połowa i im wiecej ich zużyjesz za jednym razem, tym mniej Ci ich zostaje do końca życia. Sama zdecyduj czy warto". Podziałało na wyobraźnię - nie poszłam.
Myślałam, że mam jeszcze spory kawałek "tego biurka" a dziś przygotowuje sie do operacji :-/ [/list]

mprzepiora - Pon 29 Wrz, 2014

Sheridan napisa/a:
Co do rehabilitacji, trzeba śmiało przyznać, że jako osoba dorosla zaniedbałam wszystko

W takim razie nie trać już więcej czasu i poszukaj dobrego fizjoterapeutę.
W tej chwili Twoje bioderko jeszcze zostanie zaoszczędzone, więc musisz zadbać o nie tak jak pisze pasiflora aby maksymalnie oddalić czas kolejnych problemów. Sama operacja nie pomoże. Do sukcesu potrzeba jeszcze Twojej stałej współpracy z fizjoterapeutą.

maaly-22 - Pon 29 Wrz, 2014

Potwierdzam słowa Dziewczyn rehabilitacja jest wazna i nie jest to wazne czy jesteś przed czy po wazny jest ruch i stan , funkcjonalność ,siła mięśni. Dlatego potwierdzam i jestem za rehabilitacją sam tez wiem sam w swoim przypadku jak wazna jest rehabilitacja jak i to ze wszystko przychodzi z czasem , dlatego tez potrzebna jest tez cierpliwość jaki tez szystematyczność .Pozdrawiam Ciebie i zycze duzo zdrówka i cierpliwości
Sheridan - Pon 29 Wrz, 2014

Bardzo Wam dziękuję, że jesteście i służycie radą :)

Wysłałam dziś emaila do polecanej przez Was członkini forum - mam nadzieję, że znajdzie czas by rozruszać moje bioderka, zarówno przed, jak i po :)

Teraz pozostaje skompletowanie kilku rzeczy - m.in. dwóch laseczek - gdybym była mężczyzną brzmiało by to bardziej twórczo :) Polecacie jakieś konkretne? Rozumiem, że powinny być to łokciowe dwie "panienki" z regulacją wysokości?

Ciekawa jestem na ile podany termin operacji zostanie utrzymany. Jak to było u Was?

Życzę Wam wszystkim zdówka i jeszcze raz bardzo dziękuję za Wasze wsparcie :) Zdecydowanie poprawia to nie najlepsze samopoczucie psychiczne. Trudno się pogodzić z tym, że będę obarczać mojego Męża pomocą w najprostszych czynnościach jak choćby pójście do toalety...
Poza tym chyba jak każdy człowiek boję się co będzie po - przecież nikt mi nie da stu procentowej gwarancji, że będę śmigać jak nowo narodzona.
Czytając jednak Wasze histiorie buduję w sobie pozytywne myślenie i jestem przekonana, że prof. Czubak to najlepszy specjalista na jakiego mogłam trafić.

Miłego popołudnia :)

AgaW - Pon 29 Wrz, 2014

Sheridan napisa/a:
Polecacie jakieś konkretne? Rozumiem, że powinny być to łokciowe dwie "panienki" z regulacją wysokości?

Temat o kulach jest w dz.ogólnym, o chodzeniu o kulach w dz. o rehabilitacji.
O terminach operacji w większości wyczytasz w naszych historiach, temat o terminach operacji w dz.ogólnym zawira bieżące info.
Sheridan napisa/a:
Poza tym chyba jak każdy człowiek boję się co będzie po - przecież nikt mi nie da stu procentowej gwarancji, że będę śmigać jak nowo narodzona.

Grawancji nikt Ci nie ma ale świetny ortopeda+ukierunkowana rehabilitacja ( a w swojej okolicy masz świetnych terapeutów) =przepis na wykorzystanie swojej szansy na sukces. Powodzenia :)

maaly-22 - Pon 29 Wrz, 2014

Ja polecam kule lokciowe z uchwytem zamkniętym (uchylna) jak na początek chodzenia są lepsze nie wypadają tak z uchwytem na stałe i otwartą częscia powyzej łokcia...
Sheridan - Pon 29 Wrz, 2014

AgaW szukam własnie współtowarzyszy na forum ogólnym - jak do tej pory mi się nie udało, ale jestem dobrej myśli :-) Próbowałam wysłać prywatną wiadomość do jednej z koleżanek, która może być ze mną w szpitalu w tym samym terminie, ale zdaje się, że jestem "za świeża" by mieć możliwość wysyłania prywatnych wiadomości :-/

maaly-22 dzięki za podpowiedź - odwiedzę jakiś sklep ze sprzętem - dzięki Twojej radzie wiem przynajmniej za jakimi mam się rozglądać :-)

Pozdrawiam Was serdecznie :-D

maaly-22 - Pon 29 Wrz, 2014

Nie ma sprawy chodze o kulach z ruchomą częśćią przy łokciu w necie pisą ze nazywa sie to zamkniety typ prubowałem ze stywnym czyli otwartą tą częścia i kula wylatywała nieraz z rąk dlamnie gorsza . Zrób kilka kroków w szklepie i będzies wiedzieć te o których pisze polecają młodziezy i sama z ręki nie spadnie pozdrawiam...
Bonia - Pon 29 Wrz, 2014

Sheridan Witaj na Forum jak piszą dziewczyny jesteś w bardzo dobrych rękach Profesor Czubak jest wspaniałym specjalistą od bioder. Sama byłam jego pacjentką w tej chwili jestem już osiem lat po Osteotomii pracuję prowadzę normalne życie o operacji przypominają mi tylko blizny. Też się bałm ale mając do wyboru ciągły ból albo poddanie się operacji Osteotomii wybrałam to drugie wyjście i nie żałuję. Oczywiście okres po operacyjny nie jest łatwy ale wrócisz do pełnej sprawności bez bólu. Popieram też to co mówią użytkownicy im szybciej skontaktujesz się z fizjoterapeutą tym lepiej. Przygotowując się z fizjoterapeutą do zabiegu i pracując z fizjoterapeutą już po operacji masz szybszą możliwość powrotu do pełnej sprawnośći.
AgaW - Pon 29 Wrz, 2014

Sheridan napisa/a:
Próbowałam wysłać prywatną wiadomość do jednej z koleżanek,

Jeśli możesz pisać post to również możesz wysyłać PW, może coś źle zrobiłaś i Ci nie poszło. Spróbuj jeszcze a w razie problemów pisz-pomożemy :)

Jeśli szukasz osoby do terapii to zajrzyj tutaj, jeśli chcesz pracować z kimś doświadczonym a do tego z Forum Bioderko już teraz możesz się zapisać.

domi84 - Pon 29 Wrz, 2014

Sheridan, będziesz na pewno w świetnych rękach Profesora i jego zespołu, ale też masz możliwość na świetną rehabilitację, z której koniecznie skorzystaj :)
Czas pooperacyjny jest na pewno ciężki, ale warto się "pomęczyć", żeby później było lepiej :) Pomoc bliskich jest na pewno niezbędna, przynajmniej na początku, później coraz więcej rzeczy będziesz mogła i nawet chciała robić sama :)
Trzymam kciuki i wierzę, że będzie dobrze :)

Dagny - Pon 29 Wrz, 2014

Sheridan napisa/a:
Próbowałam wysłać prywatną wiadomość do jednej z koleżanek, która może być ze mną w szpitalu w tym samym terminie, ale zdaje się, że jestem "za świeża" by mieć możliwość wysyłania prywatnych wiadomości :-/

Wiadomość zniknie ze skrzynki "Do wysłania" a znajdzie się w skrzynce "Wysłane" dopiero wówczas, gdy adresat/adresatka ją odbierze, czyli przeczyta.

Sheridan - Pon 29 Wrz, 2014

AgaW dziękuje za linka - zdążyłam już spenetrować profil. Wysłałam wiadomość do jednej z osób - mam nadzieję, że uda nam sie nawiązać współpracę :)

Dagny Bardzo dziekuję - teraz wszystko stało się jasne :) Myślałam, że wiadomość o statusie "do wysłania" wisi podobnie jak w nadawczej w outlooku :)

Bonia, Domi84 Wasze słowa wsparcia wprawiają w doskonaly nastrój - zamiast myśleć co będzie, zajęłam sie po prostu przygotowaniem :-) Najbardziej nakręcam się będąc w pracy - niby wszyscy mi mówią, na czele z szefem, żebym się nie przejmowała i zajęła sobą. Jednak tak naprawdę są przerażeni moją długą nieobecnością w pracy - ja także. Mam jedynie nadzieję, że osoba, która będzie mnie w tym czasie będzie zastępowała nie ucieknie po kilku dniach... Wiem, że jestem rąbnięta, ale boję się, że ta nieobecność może narobić bałaganu. Staram sobie jednak codziennie przypominać, że nie jestem niezastąpiona i że teraz najważniejsze to skupić się na zdrowiu.

Siedzę właśnie na kanapie, a moje biodro nie daje o sobie zapomnieć. Nie boli bardzo mocno - ale nawet siedząc non stop je czuję... Idę trochę pofikać, może to odrobinę rozluźni mięśnie.

Dziekuje Wam raz jeszcze za cały worek serdeczności jaką da się wyczuć w Waszych postach - miłego wieczoru :-)

maaly-22 - Pon 29 Wrz, 2014

Nie myśl co będzie bo będzie to co ma być . Zabieg zycze aby był pomyślny i pamiętaj kazdy organizm innaczej reaguje i wraca do swych sił , praca nie zając , a wypoczynek i dobra rekonwalescencja a po tem rehabilitacja jest najwazniejsza . W pracy z te go co czytam poczekają a im wcześniej się bedziesz rehabilitowac przed i po tym organizm będzie sprawniejszy i będziesz się lepiej czuć fizycznie jak i pszychicnie....
pozdrawiam i trzymam kciuki
ps jak masz mozliwość to poszukaj rehabilitacji ja np jestem w centrum rehabilitacyjnym odrazu po szpitalu bo po najszybciej przyjmuja najkrutsze terminy a czasem bez terminu....

AgaW - Wto 30 Wrz, 2014

Sheridan napisa/a:
Wysłałam wiadomość do jednej z osób - mam nadzieję, że uda nam sie nawiązać współpracę

Super :) świetna decyzja. Już na Forum mamy oficjalną wiadomość o naszym Fundacyjnym Gabinecie tutaj, polecam Ci go bo nasi terapeuci mają doświadczenie w pracy z pacjentami po Ganzu (co jest b.ważne).

Sheridan - Wto 30 Wrz, 2014

Przekopałam się już przez ten wątek - bardzo dziękuję :) Co do rehabilitacji, to niestety nie będzie to takie proste. Czytając Wasze wypowiedzi zdałam, sobie sprawę, że przez jakiś będę wieźniem własnego domu... Mam do pokonania 2,5 piętra po schodach.. windy brak. Ciekawe na ile starczy mi pary i kiedy będę w stanie je sforsować...
Oddział szpitalny też raczej odpada - podobnie jak wielu z Was mam traumę po szpitalach. Najchętniej nie spędziłabym tam ani jednego dnia...
Mam już pewien pomysł, poczekam i zobaczę na ile on wypali :)

Chcialam się tez pochwalić, że pokonałam strasznego potwora zjadającego dzieci... To mój wyimaginowany opis przychodni miejskiej z racji, że trochę czasu upłynęło od ostatniej wizyty. Udało mi się zapisać na wskazany przeze mnie termin, co więcej miła Pani przypomniała mi kto jest moim lekarzem rodzinnym. Jest pierwszy sukces - jak jeszcze uda mi się uzyskać wymagane skierowania - to stawiam szampana :)

maaly-22 - Wto 30 Wrz, 2014

Super oby tak dalej cego życze i trzymam kciuki aby sie udało , chetnie bym się napił szampana ;-)
co do szchodów przekonasz się po ale racej nie powinno być problemu ,proponuje trenować teraz jak masz kule i mas mozliość trening wskazany
pozdrawiam







-

AgaW - Wto 30 Wrz, 2014

Sheridan napisa/a:
Mam do pokonania 2,5 piętra po schodach.. windy brak.

Nie jest tak źle-mieszkam na 3 piętrze i "uziemiłam się" na krótki czas :) Głowa do góry, z pomocą terapeuty przekonasz się ile możesz dla siebie zrobić.

Sheridan - Wto 30 Wrz, 2014

Aga jesteś świetnym motywatorem :) Czytałam o szeregach trudności - a tu proszę - w końcu pozytywne przesłanie :) Kto wie, może i mnie się uda i będę się ścigać z dzieciakami na stopniach - trzeba być dobrej myśli :)

Mały Dzięki, że mnie wspierasz :) Przyznam, że trochę się wstydzę brykać po schodach zanim jeszcze będę musiała ich używac - ale co tam - niech się wstydzi ten kto widzi :) Muszę tylko zakupić sprzęt - już zdążyłam się delikatnie rozejrzeć - mam nadzieję, że w weekend uda mi się zrealizować zakup i zacznę treningi :)

maaly-22 - Wto 30 Wrz, 2014

Hmm wsztydzić cego?? dla mnie po ostatnich pobytach szpitalnych wsztyd to lezec w rowie brudny pijany , pise tak bo ostatni pobyt jak i dwa lata będąc w szpitalu lezałem bez zadnej odziezy nie było mozliwości ubrania po zabiegach jak nie szyna de rotacyjna to wyciąg lub zlamania .Nie wsztydz się bo nie masz cego tylko dbaj o Siebie a co do schodów pisałem ze przekonas się Sama bo nie znam Ciebie osobiście nie wiem jaką masz kondycje sam od siebie moge powiedziec tyle ze na 99% dasz rade ja dałem rade wejść i zejść po schodach teraz po 2 krotnej endo jak i po 2 miesiacach gdy połamałem miednice . Nie smuć się co będzie tylko ciesz kazdym dniem kazda chwilą moze łatwo się mówi ale nie warto się smucić życie toczy się dalej pisze o smutku bo pewnie teraz masz dni chile smutku zwatpienia po tez moze być taka chwila w pierszwych dniach chwilach gdy mięśnie organizm jest słaby .Pozdrawiam i życze wszystkiego co dobre....
pasiflora - Sro 01 Pa, 2014

Sheridan napisa/a:
zdałam, sobie sprawę, że przez jakiś będę wieźniem własnego domu... Mam do pokonania 2,5 piętra po schodach.. windy brak. Ciekawe na ile starczy mi pary i kiedy będę w stanie je sforsować...
Pewnie że dasz radę!
Ja Mieszkałam na 3 piętrze w bloku i sama śmigałam po schodach bez zadyszki.
Naucz się dobrze chodzić o kulach przed operacją (praca z fizjoterapeutą) a gwarantuję że schodów nie poczujesz ani jednym mięśniem.
Najlepsze było to że po operacji wracając do domu musiałam przejść około 200 m o kulach na pocztę. Pewne sprawy tylko samemu można tam załatwić :( . Niestety wracając już do domu, moje mięśnie trzymające mocz, odmówiły posłuszeństwa na 2 piętrze he he. Ale to jedyne mięśnie które w tym czasie nie bardzo chciały współpracować ze mną :mrgreen:


Ps. Polecam naukę z fizjoterapeutą bo złe nawyki szybko wchodzą w krew a ciężko się ich pozbyć.

Sheridan - Czw 02 Pa, 2014

maaly-22 Ślę same pozytywne fluidy w Twoją stronę :kiss: Jak mam narzekać i się rozczulac nad sobą - gdy mam takie wsparcie :) Koniec z marudzeniem - trzeba się brać do roboty :)

pasiflora Bardzo dziękuję za doping - przyjmę przykład Twojej osoby jako mały zakład :) Koleżanka dała radę - to ja nie potrafię :) Będę donosić o sukcesach i porażkach z nadzieją, że tych pierwszych będzie znacznie więcej :)

W piątek mam pierwsze spotkanie z fizjoterapętą - jestem szalenie ciekawa jak mi pójdzie - trzymajcie kciuki :)

kinga - Czw 02 Pa, 2014

Sheridan napisa/a:
W piątek mam pierwsze spotkanie z fizjoterapętą - jestem szalenie ciekawa jak mi pójdzie

A na kogo się zdecydowałaś? :) Sprawdzałaś jakie kursy, szkolenia ma ten fizjoterapeuta?

maaly-22 - Czw 02 Pa, 2014

Sheridan ciesze się i miło mi i ciesze się z tego co piszes , miło mi ze moge pomuc czy to pisąc tu na forum czy prywatne wiadomości . Wieze ze następne Twoje posty będą radosne i będą w nich napisane postępy z rehabilitacji . Pozdrawiam i zycze wszystkiego co dobre....
pasiflora - Czw 02 Pa, 2014

kinga napisa/a:
A na kogo się zdecydowałaś? Sprawdzałaś jakie kursy, szkolenia ma ten fizjoterapeuta?
Z Ząbek to chba najbliżej Sheridan ma do naszego gabinetu Holis. Zapraszamy :-D http://forumbioderko.pl/v...p?p=61476#61476
Sheridan - Pi 03 Pa, 2014

kinga napisa/a:
A na kogo się zdecydowałaś? Sprawdzałaś jakie kursy, szkolenia ma ten fizjoterapeuta?


Na chwilę obecną nie chciałabym dzielić się tą informacją, tym bardziej przed pierwszym spotkaniem. Na pewno podzielę się odczuciami i moimi spostrzeżeniami - a w efekcie końcowym po udanej, bądź nie, współpracy - dorzucę też informację z kim pracuję.
Dodam tylko, że wybrana przeze mnie osoba ma kursy wszelakie i pracowała już z pacjentami po Ganzie.

Cytat:
Z Ząbek to chba najbliżej Sheridan ma do naszego gabinetu Holis.


Dzięki Pasiflora - AgaW kilka postów wyżej podała mi namiary :)

Dam znać jak mi poszło dziś wieczorem :) Miłego dnia :)

Katja - Pi 03 Pa, 2014

Sheridan napisa/a:
Dam znać jak mi poszło dziś wieczorem Miłego dnia


Sheridan nie trzymaj wszystkich takim napięciu :-) Skrobnij jutro na spokojnie choć kilka słów.
Ściskam Cię ciepło! :-D

Sheridan - Pi 03 Pa, 2014

Cytat:
Sheridan nie trzymaj wszystkich takim napięciu Skrobnij jutro na spokojnie choć kilka słów


Katja jakie jutro... jak tu się nie da spać po takim spotkaniu :)

Ale od początku... Dziś odbyłam moją pierwszą wizytę. Osoby, które poznałam przewrociły mi mój ułożony schemat do gory nogami :) I dobrze :) Chyba każdy, kto jest przed i po operacji zrobiłby wszystko by jej uniknąć. Właśnie na takie rozwiązanie się zdecydowałam. Chcę spróbować i powalczyć o zdrowie i dobre samopoczucie bez użycia skalpela. Dziś jeszcze nie wiem, na ile to możliwe i czy mi się uda. Już raz się udało i czasami się zastanawiam czy nie wyczerpałam swojego limitu cudów... Tak czy inaczej nic nie szkodzi by spróbować powalczyć.

Moi Drodzy - dziś poznałam dwie wspaniałe i niesamowicie ciepłe kobiety - Katje i Wendy :-D . Odwiedziłam gabinet Holis i jestem pełna nadziei :) Przepraszam, że nie napisałam od razu, ale jestem pragmatyczna i chciałam na własnej skórze przekonać się o co chodzi i wyrobić sobie zdanie na temat rehabilitacji.

Katja, Wendy - dziękuje za serdeczne przyjęcie :-D Teraz pozostaje mi wziąć się do pracy - wiem, że łatwo nie będzie i że Wendy pomimo całej serdeczności jest wymagajaca :mrgreen: Mam jedną prośbę - strząchniejcie mnie słownie, dosłownie jak znów zacznę stękać i narzekać, że to bez sensu, że boli, że tamto, owamto. Do roboty! :) Dobrej nocy :)

AgaW - Sob 04 Pa, 2014

Sheridan napisa/a:
Do roboty!

Sheridan-brawo za podejście :ok: Tylko patrzeć jak nam napiszesz o swoich postępach w rehabilitacji :) Trzymam kciuki!

maaly-22 - Sob 04 Pa, 2014

Gratuluje poznania Katji i Wendy jak i tego ze trafiłaś na taką rehabilitantke jak Wendy bo aby były skótki trzeba pracować na to i iść dobrą drogą . Co do uzalania nad sobą pisałem w poscie po wyzej szczeze mówiąc uzalanie nic nie daje dołuje nasz i bliskich wokół nasz a zycie tocysię dalej i warto brać go i kazdechwile radośnie . Wiem ze łatwo sie pisze mówi ze nie jest łatwo ale pracując nad sobą mozna dojśc do dobrego chodz czasem długa i cięzka droga zycze Tobie wytrwałości i duzozdrowia niepoddawaj się łatwo....
esca - Sob 04 Pa, 2014

Sheridan napisa/a:
Mam jedną prośbę - strząchnijcie mnie słownie, dosłownie jak znów zacznę stękać i narzekać, że to bez sensu, że boli, że tamto, owamto.
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: masz jak w banku. Mogę osobiście zasadzić Ci kopa moją "nową nóżką" zrobioną 5 tygodni temu. :mrgreen:
Chodzi jak malina i... co najważniejsze :arrow: nie boli!!!!! Mogę śmiało powiedzieć, że szybki powrót do zdrowia zawdzięczam rehabilitacji prowadzonej od stycznia tego roku.
Bez niej :arrow: nie wiem jak doczekałabym do terminu operacji. A po zabiegu... to po prostu każdego dnia lepiej i lepiej.
Moim zdaniem operacja to jakieś 30% powodzenia. Reszta to rehabilitacja.

Oczywiście zabieg musi być zrobiony dobrze, to podstawa. Ale spotkałam na oddziale rehabilitacji ludzi, którzy mieli dobrze zrobioną operację wiele miesięcy temu. Teraz przyjechali bo... noga sztywna, mięśnie bolą, nie da się ani siedzieć, ani chodzić ani spać...

Tak, że moja kochana bierz się do roboty. Dobra rehabilitacja na pewno zmniejszy Ci ból, ograniczy go.
Ja niecierpliwie czekałam na spotkania z moim fizjo :arrow: wiedziałam, że po masażu, ćwiczeniach... będzie tylko lepiej.
pozdrawiam

mprzepiora - Sob 04 Pa, 2014

Sheridan, masz ogromne szczęście być jedną z pierwszych pacjentów gabinet naszej Fundacji. Do tego wyszłaś z niego szczęśliwa - operacji NIE BĘDZIE??? To niesamowite. Co się tam wydarzyło???
maaly-22 - Sob 04 Pa, 2014

Mprzepiora pewnie cuda tam sie dzieją , a co do słow Esci popieram obiema rekami przed rehabilitacja noga była drętwa pozdr...
pasiflora - Nie 05 Pa, 2014

Sheridan, ja też chcę szczegółów! Prosimy :D
Wiesz przede wszystkim dlatego by osoby przed miały wiedzę dlaczego i jak odrzucić myślenie, że tylko skalpel pomoże. Trzeba przyznać, że lekarze też się mylą, a operacja to nie zawsze ostateczność.
Brawo dla dziewczyn za prawdziwy przewrót i że Ty dojrzałaś do niego. Tak trzymać :mrgreen:

Sheridan - Pon 06 Pa, 2014

esca Gratuluję i aż się boję pisnąć - przy takim stanie Twojego bioderka mogłoby mega zaboleć :)

Prosiliście o szczegóły, więc służę:

mprzepiora napisa/a:
operacji NIE BĘDZIE???


Jeszcze nie wiem. Nie wiem czy nie będzie jej teraz, czy może nigdy - oby. Wyszłam przeszczęśliwa - bo być może ból mojego biodra nie jest spowodowany jego stanem, a wcześniejszym urazem kostki w wyniku którego moje ciało nauczyło się "pięknie" wykrzywiać i generować nie tylko ból biodra, ale również kręgosłupa szyjnego i lędźwiowego. Wierzę, że dzięki rehabilitacji uda mi się pozbyć uciążliwego bólu, ale nie odwołałam jeszcze terminu. Potrzebuję czasu by popracować, zobaczyć efekty i poukładać sobie wszystko w główce. Na chwilę obecną mam milion myśli na sekundę i wyglądam mniej więcej tak :roll: Jak wspomniałam - już raz właśnie poprzez ćwiczenia udało mi się uciec ze stołu operacyjnego, wierzę więc, że i tym razem - dzięki pomocy Wendy, uda mi się to powtórzyć.

To co mogę poradzić innym osobom przeglądającym to forum - sprawdźcie, skontaktujcie się z dobrym fizjoterapeutą - im szybciej tym lepiej. To czego żałuję, to czas - mogłam zabrać się za to wcześniej, dzięki czemu dziś wiedziałabym na czym stoję i nie czułabym tej presji terminu....

Szkoda, że na moje pytanie o rehabilitację lekarze mówili mi, że i tak mi to nie pomoże... Szkoda, że sama nie przekonałam się na własnej skórze, czy faktycznie tak jest.

pasiflora napisa/a:
Trzeba przyznać, że lekarze też się mylą, a operacja to nie zawsze ostateczność.


Myślę, że w tym przypadku chodzi bardziej o kwestię postrzegania. Dla lekarzy wykonujących operacje jesteśmy w pewnym sensie „materiałem do krojenia”. Wykonują je na co dzień, więc nie jesteśmy jakimś szczególnym przypadkiem zjawiając się u tego czy innego ortopedy. Patrzą na nas ze swej własnej perspektywy.

Mam chyba większą pretensję do siebie niż do napotkanych lekarzy – nikt przecież nie będzie myślał za nas i sprawdzał wszystkich możliwości. Szczególnie teraz, gdy mamy tak dobry dostęp do informacji. Gdyby nie to forum – Wasze doświadczenia, rady i szereg cennych informacji, które zamieszczacie - dziś pakowałabym manele do walizki pogodzona z myślą, że czeka mnie operacja. Dziękuję :-)

Podsumowując – namieszaliście i będę musiała ćwiczyć zamiast czekać na spędzenie kilka miesięcy w domu z dobrymi książkami, filmami etc. ;-) . Ładnie to tak :-P ?

AgaW - Pon 06 Pa, 2014

Z terminu nie rezygnuj ale go przesuń-powinni się zgodzić.
Czy teraz czy po operacji i tak musiałabyś ćwiczyć (bo bez tego po Ganzu jest bardzo delikatnie nazywając "lipa")-ale teraz masz szansę bez zabiegu wiele odkręcić, skoro znana jest przyczyna bólu.
Zabieg zdążysz zrobić...może kiedyś.
Wytrwałości Ci życzę, czekam na relację z kolejnych rehabilitacyjnych wizyt :)

maaly-22 - Pon 06 Pa, 2014

Cytat:
Podsumowując – namieszaliście i będę musiała ćwiczyć zamiast czekać na spędzenie kilka miesięcy w domu z dobrymi książkami, filmami etc. ;-) . Ładnie to tak :-P ?
teraz to mówisz :-( trza było dwa miesiące wczesniej zamieniłbym sie. Szczeze mówiąc swój staw jest swój i tyle w temacie ....
mprzepiora - Pon 06 Pa, 2014

Sheridan, czyli u Ciebie zaczęło się właściwie od wcześniejszego urazu kostki, a ciało zaczęło krzyczeć przez biodro i kręgosłup.
Jest szansa, że poprzez prawidłową i celowaną tylko w Twój organizm rehabilitację unikniesz operacji. Tak poważnej operacji. REWELACJA!
Sheridan napisa/a:
Gdyby nie to forum – Wasze doświadczenia, rady i szereg cennych informacji, które zamieszczacie - dziś pakowałabym manele do walizki pogodzona z myślą, że czeka mnie operacja. Dziękuję

Ostatni, najbardziej potrzebny krok do szczęścia zrobiłaś sama - posłuchałaś rad i umówiłaś się na wizytę u dobrego fizjoterapeuty. Słuchaj sie Wendy, ćwicz pilnie a na pewno zostaniesz nagrodzona sprawnością.
Bardzo sie cieszę, że tak potoczyła się Twoja historia :hug:

pasiflora - Pon 06 Pa, 2014

mprzepiora napisa/a:
Sheridan, czyli u Ciebie zaczęło się właściwie od wcześniejszego urazu kostki, a ciało zaczęło krzyczeć przez biodro i kręgosłup.
Jeżeli tak jest faktycznie to biodro wymienione nadal by cierpiało. Doprowadziłoby to do wcześniejszej wymiany endoprotezy. Musimy szukać zawsze przyczyny a nie leczyć skutki to fakt.
Dziękuję że tak fajnie to opisałaś i że jesteś o niebo szczęśliwsza :)
Życzę powodzenia i sukcesów w fizjoterapii

Sheridan - Pi 10 Pa, 2014

Kilka refleksji na temat rehabilitacji - to nie przelewki. Z przerażeniem odkrywam to ile czeka mnie pracy by pozbyć się złych nawyków... Ile błędów robię chodząc, a tym samym robię krzywdę moim biodrom, kręgosłupowi... Niby to takie proste, stawiać nogę za nogą i iść, proste dla osoby zupełnie zdrowej. Obym kiedyś nauczyła się to robić prawidłowo i nie myśleć o tym jak to robię idąc. Może - z miejscem dla mojego ulubionego słowa - KIEDYS :) Nadal jestem pełna zapału i staram się możliwie najwierniej odtwarzać pokazane mi ćwiczenia - wiem jednak, że jeszcze wiele godzin pracy dzieli mnie od sukcesu. Walczę więc dalej :)
aga.t. - Pi 10 Pa, 2014

Sheridan każdy kroczek i każda godzina przybliża Cię do sukcesu :) a Twoja głowa sobie to wszystko musi zapamiętać i wtedy będzie super :)
Ważne, że wiesz o co chodzi, wiesz co masz robić i walczysz- to jest bardzo dużo :)
Powodzenia!

Bonia - Pi 10 Pa, 2014

Sheridan,nauczysz się zobaczysz początki nie są łatwe pamiętam swoje pierwsze zajęcia z Panem Piotrem wiesz jakie było moje pierwsze wrażenie w trakcie terapii boże do kogo ja trafiłam, czego ten facet się wszystkiego czepia. Począwszy od chodzenia o kulach gdzie o kulach chodzę całe swoje życie. Więc wydawało mi się że chodzę o kulach dobrze po siedzenie prawidłowe na krześle. Ta lista była znacznie dłuższa opisuje w skrócie. Po prostu nie było żeczy którą zrobiła bym prawidłowo. Teraz mam tak zakodowane prawidłowe wzorce ruchowe że jak próbuje coś zrobić żle to się już nie da. Dla mnie te prawidłowe wzorce stały się tak naturalne jak oddychanie. Tyle że głowa musiała się nauczyć. :-) . A Twoja głowa właśnie się uczy.
maaly-22 - Sob 11 Pa, 2014

Popieram słowa dziewczyn potrzeba czasu by się nauczyć tego i aby głowa zapamiętała wazne jest ze wiesz co i jak masz robić ćwiczyć . Trzymam kćuki za Ciebie aby było wszystko ok pamiętaj rzymu odrazu nie zbudowali a głowa mózg musi przysfoić nauke zapamiętać ruchy . Wiem sam jak to jest bo sam lapałem się na tym ze organizm mięśnie były sprawniejsze a ja miałem w głowie ze trzeba im pomuc np ręką a gdy dzwigałem noge w głowie pojawiała się myśl co ja robie przecie mięśnie same pracują moge dzwignąć noge.....pozdrawiam
AgaW - Sob 11 Pa, 2014

Też kiedyś wydawało mi się podczas swojej rehabilitacji że to niezwykle długa droga.
Lepiej nie myśleć ile masz do zrobienia(bo można się zniechęcać) lecz skupiać się na kolejnych etapach tego co odpracowyjesz.
Sheridan napisa/a:
Może - z miejscem dla mojego ulubionego słowa - KIEDYS

Nie może i nie kiedyś ale już teraz widząc błędy i ucząc się kontroli odnosisz z każdym dniem sukces. Jesteś pod świetną opieką więc z czasem będziesz mieć tej pracy nad ciałem coraz mniej.
Wytrwałości w ćwiczeniach Ci życzę :)

maaly-22 - Pi 17 Pa, 2014

Sheridan jak tam zdrówko i samopoczucie jak się miewaszi czujesz myśle ze lepiej ze rehabilitacja pomaga pozdrawiam...
Sheridan - Sob 25 Pa, 2014

Przepraszam za długa przerwę w relacjach - musiałam się zdystansować nieco do tematu. Kwestia mojego zdrowia na tyle mnie zmęczyła, że postanowiłam sobie zafundować mały wypad poza miasto - cisza kłująca w uszy i ćwiczenia :) Nie da się całkowicie oderwać od rzeczywistości, ale da się nabrać perspektywy.

Regularnie zanudzam Wendy moimi dolegliwoścami - raz boli tu raz tam, raz mniej raz więcej. Co najciekawsze czasami nie jestem w stanie dokładnie określić miejsca bólu, w sensie wskazać dokładnego punktu - wiem jednak, że nie ma to nic wspólnego ze stawem a moimi mięśniami. W sumie mieśniami też trudno to nazwać, szczególnie gdy obserwuję moje trzesące się jak galareta nogi podczas ćwiczeń. Dopiero pracując z Wendy mogłam się dowiedzieć jak jestem słaba i jak najprostsze niby ćwiczenia sprawiają mi olbrzymie trudności. Do tego dochodzii szereg zakodowanych w mojej głowie kombinacji - doskonale umiem obejść ćwiczenia z których wykonaniem sobie nie radzę. Choć wiem, że robię je źle, nie potrafie zmusić mojego ciała do prawidłowej pracy. Jeszcze nie :) Zawzięta ze mnie bestia, więc nie zamierzam sie poddawać w myśl zasady "slowly but shurly" :) Wiem, że w którymś momencie dopadnie mnie zwątpienie - ale wierzę, że moja Pani Sadystka :-P sobie z tym poradzi :)

Wiem, że się powtarzam i że szereg z Was już się zapoznało z podobnymi opiniami, ale jeszcze raz chciałabym Wam zwrócić uwagę na sprawdzenie wszystkich możliwości. Mogę opierać się tylko na swoim przykładzie, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie by sprawdzić czy to podziała na Was.
Na jedne z zajęć przyszłam z dużym bólem w okolicy biodra, wyszłam bez niego. Gdyby to był faktycznie staw, to nie było by możliwe. Gdyby nie wizyta w Holis i spotkania z Karolinką nadal bym o tym nie wiedziała. Oczywiście to nie jest uzdrowienie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - to pokazania możliwości. Nie zażegnałam moich dolegliwości bólowych całkowicie, ale wiem z czego one wynikają i ile mnie czeka mozolnej i systematycznej pracy. Myślę, ze podstawą jest poznanie na swojej drodze właściwych osób, które właściwie sie nami zajma - sama nie byłabym w stanie sobie z tym poradzić - dzięki Karolinko za Twoje zaangażowanie i zagrzewanie do walki :)

pasiflora - Sob 25 Pa, 2014

Sheridan, bardzo dziękujemy za wpis. Taki wpis jest nam potrzebny, by...
Po pierwsze jak to napisałaś: "jeszcze raz chciałabym Wam zwrócić uwagę na sprawdzenie wszystkich możliwości. Mogę opierać się tylko na swoim przykładzie, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie by sprawdzić czy to podziała na Was. "
A po drugie, bo potwierdzić, że to m.in w gabinecie Fundacji BIODERKO macie możliwość sprawdzić czy na Was "to" podziała. No chyba, że lubicie się od razu ciąć.... Ale w to nie wnikam :mrgreen:

maaly-22 - Sob 25 Pa, 2014

Sheridan gratuluje i trzymam kćiuki abyś wytrwała i wyprowadziła stawy na prostą abyś nie zwątpiła i nie poddała się .. Znam ból mięśni po endo go doświadczyłem pierwszy tydzień po endo czólem jak mięśnie w nocy pracują ale dziś juzjest ok bez bólu ale pracuje jesce nad 100% powrotem mięśni do swoich funkcji i pracy .Pozdrawiam Ciebie serdecznie i zycze powrotu do dobrej sprawności
Wendy - Sob 25 Pa, 2014

Sadystka???!!! :)
Trzymam za Ciebie kciuki ;)

domi84 - Sob 25 Pa, 2014

Wendy, myślę, że wiem co miała na myśli Sheridan, nadając Tobie taki słodki pseudonim ;) Wydaje mi się jednak, że to duży komplement w tej branży :)
Wendy - Sob 25 Pa, 2014

Nie wytrzymam!!! I Ty też Brutusie? :mrgreen:
Bonia - Sob 25 Pa, 2014

Wendy ale to jest zartobliwe porównanie ;-) . Jesteśmy wam wdzięczni za takie zaangażowanie. Wymagacie to prawda ale w tym wszystkim czuje się waszą troskę o pacjenta. Mój fizjo też wymaga i nie raz potrafi wbić taką szpilę że człowiek na bardzo długo zapamięta ;-)
domi84 - Sob 25 Pa, 2014

Wendy, przecież wiesz, że ja to wszystko z sympatii tylko :)
Sheridan - Pon 27 Pa, 2014

Oj chyba wsadziłam kij w mrowisko :) Aż się boję kolejnej wizyty :)
maaly-22 - Pon 27 Pa, 2014

Cego się boisz z tego co widze nie ma cego Wendy spoko Kobitka no pisze to co tu zauwazyłem to co pisze Wendy A zeby były efekty trzeba wymagać o dentystach mowi sie podobnie i co sa taczy straszni? Pozdrawiam Ciebie i Wendy i zycze wszystkiego dobrego
Wendy - Nie 02 Lis, 2014

Dzięki maaly-22, :mrgreen:
maaly-22 - Nie 02 Lis, 2014

A za co hmm? Jesteś ok Kobieta i kto czyta forum napewno wie pozdrawiam
pasiflora - Nie 02 Lis, 2014

maaly-22, a jakbyś poznał osobiście Wendy to dopiero byś ochy i achy wyrażał. Fakt ona ma wiedzę i doświadczenie a to mega ważne przy pracy z pacjentem!!!
maaly-22 - Nie 02 Lis, 2014

No myśle ze poznam kiedyś....
Sheridan - Pon 03 Lis, 2014

Cytat:
No myśle ze poznam kiedyś....


maaly-22 a może tutaj? :)

http://forumbioderko.pl/v...p?p=62350#62350

Nie piszę teraz zbyt często, ale uprzejmie donoszę, że ćwicze dzielnie, choć przyznam, że do najprzyjemniejszcyh części mojego dnia to nie należy. To taka mala wojenka, a a czasem nawet wielka wojna z własnym ciałem. Dam radę :) - taki mam cel.
Przypomniał mi się taki wierszyk:

"..życie jest także sztuką tancerzy, co w równowadze świat cały trzyma
by się nie zachwiać wciąż mieć należy wytknięty cel przez oczyma"

W miniony weekend spotkałam się z jednym z najmilszych komplementów jaki ostatnio usłyszałam: "słuchaj, Ty inaczej chodzisz, już się tak nie bujasz na boki" :) :):):):)
Koleżanka nie widziałam mnie jakiś czas i tym zdaniem sprawiła mi olbrzymią przyjemność. To podziałało jak motywator - ćwiczyłam z jeszcze większym zaangażowaniem a dziś....czuję każdy mięsień..... :) Dzięki temu wiem, że żyję :)

maaly-22 - Pon 03 Lis, 2014

Scheridan chętnie ale chwilowo wawa dlamnie troche daleko jesce nie mineło 3 mieśiace jak mam endo. .Super ze masz takiego motywatora i ze ćwiczys pozdrawiam...
Bonia - Pon 03 Lis, 2014

Sheridan, Gratuluje postępów wiem ile pracy musisz w to włoyć. masz rację to taka mała wojna ;-) . Więc komplementy cieszą sama wiem po sobie. Powodzenia walcz dzielnie dalej.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group