Forum Bioderko

Inne choroby stawu biodrowego - historie - Początki jałowej martwicy głowy kości udowej

wigton - Pi± 29 Sty, 2016
Temat postu: Początki jałowej martwicy głowy kości udowej
Zaczęło się od delikatnego ćmienia w pachwinie a następnie bólu pod kolanem podczas chodzenia. Z czasem zacząłem kuleć a z każdym dniem było coraz gorzej. Lekarstwa przepisane przez internistę nie pomogły, za to ból był coraz bardziej dokuczliwy. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie leżeć lub siedzieć i unikać chodzenia.

Gdy trafiłem do ortopedy i powiedziałem, że niedawno miałem rehabilitację na kręgosłup lędźwiowy, lekarz od razu stwierdził, że ból w kolanie i pachwinie pochodzi właśnie stamtąd i skierował mnie na terapię manualną. Przepisał też leki i fizykoterapię odcinka lędźwiowego ale, niestety, efekt był mizerny.

Dopiero terapeuta obserwując moje reakcje na ból w różnych pozycjach zwrócił uwagę na biodro. Jednak bardzo szybko okazało się, że ćwiczenia musiałem przerwać, gdyż ból, który po nich czułem był nie do zniesienia. Badania krwi (OB i CRP) wykazały stan zapalny zaś rezonans biodra rozległy obrzęk szpiku głowy kości udowej czyli tzw. AVN odwracalne.

Wówczas dowiedziałem się, że czeka mnie przynajmniej kilkumiesięczne chodzenie o kulach. Pocieszające było to, że niepotrzebna była ingerencja zewnętrzna w postaci operacji ani zabiegu ale za to pokłady cierpliwości, ponieważ, na tamtym etapie, lekarz nie był w stanie stwierdzić, jak długo zajmie leczenie. Tak czy inaczej, oznaczało to skierowanie na fizykoterapię biodra i przynajmniej półroczne zwolnienie z pracy.

Od kiedy wiedziałem, co mi jest i zacząłem chodzić wyłącznie o kulach, odciążając chorą nogę, ból powoli zaczął ustępować. Po dwóch tygodniach mogłem odstawić leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, które dotychczas brałem w dużych ilościach.

Konsekwentne odciążanie nogi zaowocowało tym, że po jakimś czasie zacząłem chodzić po mieszkaniu bez kul i bez bólu. Ilekroć wychodziłem z domu, zawsze brałem ze sobą kule. Trochę się obawiałem, że chodzenie po domu bez kul może mi zaszkodzić systematycznie zgniatając głowę kości udowej ale okazało się, że niepotrzebnie się martwiłem.

Powtórny rezonans, wykonany 3,5 miesiąca po pierwszym, wykazał, że zmiany martwicze wycofały się. Dziś jestem zdrowy ale jeszcze chodzę na rehabilitację, gdzie wykonuję ćwiczenia w odciążeniu. Za dwa tygodnie wracam do pracy.

Piszę to wszystko, by pocieszyć tych, którzy cierpią na to samo, co mnie się niedawno przytrafiło. Ważne jednak, by zgłosić się możliwie najwcześniej do lekarza, bo wtedy leczenie jest krótsze. U mnie na szczęście były to początki jałowej martwicy głowy kości udowej i tylko dlatego uporałem się z tym tak szybko.

I jeszcze jedno: najbardziej prawdopodobną przyczyną mojego schorzenia było niewłaściwe podwieszanie bioder podczas rehabilitacji kręgosłupa lędźwiowego. Podwieszano mnie w taki sposób, że nogi znajdowały się niżej niż lędźwie, co uniemożliwiało dopływ krwi do bioder. Uwzględniając fakt, że w podwieszeniu nie wykonuje się żadnych ćwiczeń i że takie podwieszenie jednorazowo trwało około 25 minut, martwica miała znakomite warunki rozwoju. Uważajcie zatem na podwieszanie i powodzenia życzę.

GieGie - Pi± 02 Gru, 2016

Patogeneza jałowej martwicy głowy kości udowej jest dosyć skomplikowana i raczej nie wytwarza się w skutek nieprawidłowego podwieszenia. Idąc tym tropem prawie każdy kto po całym dniu pracy wykłada nogi na ścianę leżąc na plecach i czytając książkę powinien prędzej czy później mieć martwicę. Staw biodrowy jest unaczyniony głownie z tętnicy udowej oraz zasłonowej ta pierwsza mniej więcej w bruździe podgruszkowej na pośladku oddaje gałązkę do torebki stawowej, oraz w okolicy pachwiny arterie okalające szyjkę k. udowej, natomiast ta pierwsza wychodzi przez otwór zasłonowy i oddaje tętnice do głowy przez jej więzadło. Martwica głowy jak sama nazwa wskazuje dotyczy głowy, dlatego też podwieszenie nawet z dużym uciskiem w okolicy pachwiny nie ma tu nic do rzeczy, nie te arterie. Polecam udać z się problemem do bardzo dobrego fizjoterapeuty lub najlepiej osteopaty aby "wytropił" początek problemu i popracował nad stawem. Bezpośrenio ( okolica biodra, miednica itp) oraz pośrednio (trakty unaczyniające tą okolicę, zmniejszenie ciśnienia na tętnicy brusznej, poprawa metabolizmu komórkowego itp.) Zabiegi fizyko + kineza (podwieszki, ćwiczenia) to tylko dodatek, najważniejsze jest odpowiednie "odkorkowanie" stawu, a co za tym idzie umożliwienie docieranie krwi wszędzie gdzie ma dotrzeć z odpowiednim ciśnieniem w celu leczenia tkanek. Człowiek ma niesamowite zdolności samoregeneracji i samoregulacji wielu procesów tylko czasem trzeba mu pomóc zejść ze złej drogi. Pozdrawiam.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group