Forum Bioderko

Choroby dzieci - historie - Historia malutkiej córki Joli

jolanta454 - Sro 21 Pa, 2009
Temat postu: Historia malutkiej córki Joli
Witam wszystkich
Mam pytanie - czy dr Czubak zajmuje się leczeniem dysplazji stawu biodrowego u małych dzieci. Moja córeczka ma 1 rok i 9 m-cy.
Dziekuję

AgaW - Sro 21 Pa, 2009

Z tego co widziałam na wizytach prywatnych to czekały do Prof. Czubaka osoby nawet z niemowlętami...z całego kraju...Więc myślę, ze pomaga nawet takim młodym bioderkowiczom :-D
Katja - Czw 22 Pa, 2009

Cytat:
Witam wszystkich
Mam pytanie - czy dr Czubak zajmuje się leczeniem dysplazji stawu biodrowego u małych dzieci. Moja córeczka ma 1 rok i 9 m-cy.


jolanta454 - profesor Czubak specjalizuje się w ortopedii dziecięcej. Jeśli masz córeczkę z kłopotem dysplazji - nie zwlekaj, pędźcie na wizytę. To najlepsze ręce w jakie możecie trafić mając na uwadze Wasz problem. Życzę Ci powodzenia! I mam nadzieję, że będziesz tu częstym gościem, bo zależy nam na rozwinięciu wątku dysplazji u dzieciaczków i lepszej edukacji młodych rodziców w celu wykrywania i przeciwdziałania dysplazji.
Pozdrowienia dla Ciebie i córeczki!

jolanta454 - Czw 22 Pa, 2009

Bardzo dziekuję za miłe słowa i informacje.
Faktycznie moi kochani wiedza na ten temat jest bbbaaarrdddzzzooo potrzebna wszystkim rodzicom. Ja zaufałam lekarzom i jestem teraz załamana. Jak dotąd mimo STAŁEJ i czestej opieki lekarzy nikt nie zwrócił mi uwagi na schorzenie maleństwa. W książeczce zdrowia ma wpisy o prawidłowych stawach biodrowych a teraz okazałao się że jest źle :cry:
W poniedziałek trafiłam do ortopedy, który stwierdził dysplazję stawu biodrowego mojego maleństwa i od powrotu nie robię nic poza szukaniem ratunku. Dlatego jestem WAM bardzo wdzięczna za pomoc bo dowiedziałam się stąd o profesorze Czubaku i mam już umówioną wizytę na wtorek.
Chce skonsultować diagnozę z innymi specjalistami, gdzyż ratunkiem dla mojej małej ma być operacja.....
:cry:

pasiflora - Czw 22 Pa, 2009

Bardzo mi przykro , że w dobie dobrze rozwiniętej medycyny ktoś zaniedbał zdrowie Twojego dziecka. Widzę że jesteś dobrą matką i bardzo zależy Ci na zdrowiu dziecka Tu wielki szacunek dla Ciebie Ja mam żal do moich rodziców że nie zrobili wszystkiego tylko ślepo zawierzyli jednemu lekarzowi, a pomimo przesłanek , że ze mną nadal jest coś nie tak nadal twierdzili, że to moja wina , bo przecież lekarze się nie mylą. Pierwszą operację przeszłam mając niecałe dwa latka. Przeczytać o tym wszystkim możesz w moim blogu.
jolanta454 - Czw 05 Lis, 2009

pasiflora napisa/a:
Bardzo mi przykro , że w dobie dobrze rozwiniętej medycyny ktoś zaniedbał zdrowie Twojego dziecka. Widzę że jesteś dobrą matką i bardzo zależy Ci na zdrowiu dziecka Tu wielki szacunek dla Ciebie Ja mam żal do moich rodziców że nie zrobili wszystkiego tylko ślepo zawierzyli jednemu lekarzowi, a pomimo przesłanek , że ze mną nadal jest coś nie tak nadal twierdzili, że to moja wina , bo przecież lekarze się nie mylą. Pierwszą operację przeszłam mając niecałe dwa latka. Przeczytać o tym wszystkim możesz w moim blogu.


I stało się niestety.... :cry: diagnoza Pana prfesora Czubaka (przewspaniałego człowieka) jest jednoznaczna ... :cry: moją córeczkę czeka operacja .... :cry:

Nie sposób opisać mi bólu i bezradności jaka mnie ogarnęła.... :cry:

To nie możliwe, to nie może być moja Niunia, to ... :cry:

Dla wszystkich rzeczą niepojętą jest to, że lekarze utwierdzali mnie w przekonaniu, że z małą jest wszystko OK ... a ja głupia nie żądałam tylko prosiłam o skierowanie do ortopedy (nasza obecna służba zdrowia) jak to możliwe żeby lekarz nie zauważył problemu ze stawami biodrowymi, przecież to nie jest bardzo skomplikowane badanie ....... ale wynik tego badania określała pani doktor ......
Przecież mogłam iść prywatnie ..... - owszem -, ale gdy usłyszałam że to zbyteczne że jestem przewrażliwiona na punkcie maleństwa i nie powinnam "wymyślać" niestety - uwierzyłam i odpuściłam.... :cry: dlaczego nie byłam bardziej uparta niż zafascynowana moim małym skarbkiem...
Niunia pięknie się rozwija, jest wspaniałym, pogodnym, ruchliwym dzieckiem, bawi się jak inne dzieciaczki i wszystko jest dobrze oprócz ........ :cry:
Dałam uśpić moją czujność diagnozom lekarza ....... a tak bardzo się starałam.
Boże , gdybym tylko mogła cofnąć czas ........ :cry:

pasiflora - Czw 05 Lis, 2009

Nawet nie wiem co Ci napisać w tak ciężkiej chwili...
Jest mi bardzo smutno... Takie maleństwo :cry: Jolanto chociaż tyle dobrze, że jest w dobrych rękach prof Czubaka, a nie w rękach "weterynarza". Medycyna jest już na dobrym poziomie i na szczęście się nadal rozwija. Dużo zdrowia Twojemu maleństwu życzę. :hug:

Ps. W razie jakichkolwiek wątpliwości śmiało pytaj. Jesteśmy tu, aby m.in. Ci pomóc.

jolanta454 - Czw 05 Lis, 2009

pasiflora napisa/a:
Nawet nie wiem co Ci napisać w tak ciężkiej chwili...
Jest mi bardzo smutno... Takie maleństwo :cry: Jolanto chociaż tyle dobrze, że jest w dobrych rękach prof Czubaka, a nie w rękach "weterynarza". Medycyna jest już na dobrym poziomie i na szczęście się nadal rozwija. Dużo zdrowia Twojemu maleństwu życzę. :hug:

Ps. W razie jakichkolwiek wątpliwości śmiało pytaj. Jesteśmy tu, aby m.in. Ci pomóc.


Maleńka miała być operowana w styczniu, ale niestety z powodu braku pieniędzy przesunięto niektóre operacje na przyszły rok i wyszło że maleństwo bedzie operowane w marcu 2010 (- 2 mamy zgłosic sie do szpitala) nie mam pojecia jak wytrzymam psychicznie ten czas oczekiwania bo już teraz nie moge ani na chwilę przestać o tym mysleć i dręczyć sie pytaniami co byłoby gdyby.....
Nie wiem czy bedę w stanie zaufać jakiemukolwiek lekarzowi pediatrze...
Prof Czubak jest naprawdę wspaniałym człowiekiem i fachowcem. Pocieszał nas że on zajmie sie małą i będzie wszystko dobrze .... :cry: ale nie moge pojąć za co takie maleństwo przez niedopatrzenie, ma sie tyle nacierpieć... :cry:

edit:


Bardzo dziekuje Ci pasifloro za dobre słowa, już i tak mi pomogliście, chociażby z tego powodu że tutaj właśnie znalazłam kontakt do prof Czubaka.
Tobie także życzę siły i wytrwałości.

pasiflora - Czw 05 Lis, 2009

Czasu nie cofniesz Nie zadręczaj się pytaniami: co by było gdyby? Teraz nie czas na to! Maleństwo odczuje Twoje napięcie, a przecież to jest zbędne. Od tego momentu zrób wszystko, aby dziecko miało normalne i szczęśliwe dzieciństwo a następnie postaw na odpowiednią edukację, aby mu w życiu łatwiej było.
A lekarzom niestety musisz zaufać, bo w końcu oni będą operować Twoje dziecko Wybieraj sprawdzonych poleconych lekarzy i co jest jeszcze najważniejsze w późniejszym czasie to: rehabilitacja i jeszcze raz odpowiednia rehabilitacja.

jolanta454 - Czw 05 Lis, 2009

pasiflora napisa/a:
A lekarzom niestety musisz zaufać, bo w końcu oni będą operować Twoje dziecko

Miałam na mysli lekarza 1 - go kontaktu, teraz bedę sie bała wrócić do lekarki która prowadziła moje dziecko. Mieszkamy w niedużym miasteczku więc woboru nie mam dużego a teraz tak bardzo boje sie o małą.
Profesorowi Czubakowi ufam naprawde i wierzę że pomoże maleństwu.
Faktycznie masz rację - powinnam wziąć się w garść i obiecuję że tak będzie ...
Bedę pewnie zasypywać was pytaniami bo jestem "zielona" jesli chodzi o rehabilitację chociażby.

pasiflora - Czw 05 Lis, 2009

Pytaj, pytaj i jeszcze raz pytaj, a jak tylko będziemy wiedzieć to na pewno odpowiemy, a jak nie będziemy wiedzieć, to zapytamy tych co muszą wiedzieć i przekażemy.
A teraz zapewnij dziecku otoczkę spokoju przed operacją To WAŻNE !!!

jolanta454 - Czw 05 Lis, 2009

pasiflora napisa/a:
A teraz zapewnij dziecku otoczkę spokoju przed operacją To WAŻNE

To nie będzie chyba aż takie bardzo trudne bo maleństwo wpływa na mnie bardzo kojąco i przy niej jestem o niebo spokojniejsza.....
Gorzej jest jak śpi ........ bo poza tymi chwilami jestem z małą przez cały czas nie odstępując jej wcale.... (już od dawna koleżanki z pracy nazywały mnie "matką - wariatką" , to jest moja 3 córeczka) a i tak pozwoliłam uśpić moją czujność.
Potrzebuję jeszcze trochę czasu żeby zrozumieć, ale bardzo się będę starać - obiecuję
Najgorzej jest czekać, ale damy radę...

AgaW - Pi 06 Lis, 2009

Jolu - jesteś bardzo dzielna! Wiem, że to straszne dla Ciebie świadomość operacji córki...
Dasz radę! Prof.to wspaniały człowiek i nie uwierzysz jak wiele dzieci jest w Otwocku... aż żal ściska serce... jeśli konieczna będzie operacja to zaufaj Profesorowi!
Rehabilitacja oczywiście też bedzie konieczna - ale znajdziesz dobrego fizjoterapeutę! Nawet będąc z małego miasta można się z choroby "wylizać" .
Najważniejsza jest Twoja postawa wobec córeczki, nie przejmuj się koleżankami z pracy... one choć chcą to nie zrozumieją tego co czujesz.
Bądź silna, wesoła i bądź dobrej myśli. Córeczka napewno odzyska zdrowie, tylko razem musicie to przejść. Pozwól jej cieszyć się dzieciństwiem i uważaj na rzeczy, których nie powinna robić. Dzieci są silne i mają wolę życia - daj jej miłość i radość.
A z resztą sobie poradzicie. ;-)
Dbaj też o siebie - ta sytuacja to dla Ciebie wielki stres, postaraj się być spokojna, okazuj uczucia innym członkom rodziny.
Gdy trudno to powiedz im o tym, że potrzebujesz wsparcia - matki przeżywają choroby dzieci i bardzo cierpią w duszy.
Dlatego musisz też dbać o siebie, o to żeby nie stracić radości życia. Ciesz się każdą piękną chwilą, drobiazgiem abyś miała siłę do leczenia córki.
Napisz o wizycie u Profesora, pisz o wszystkim - będzie Ci łatwiej a forumowicze pomogą znaleźć odpowiedzi na Twoje pytania. Jesteśmy z Tobą!
Ucałuj córeczkę ode mnie ;-) Pozdrawiam Was obie!
J

jolanta454 - Pi 06 Lis, 2009

AgaW napisa/a:
Napisz o wizycie u Profesora,

Na wizycie u Pana profesora byłam 2-krotnie. Nie miałam wykonanych żadnych zdjęć rtg lub usg (usg zrobił oczywiście sam Pan profesor i zbladł... ja też mało nie padłam jak usłyszałam diagnozę....
Po przejrzeniu Książeczki Zdrowia Dziecka zachodził w głowę jak to możliwe że maleństwo ma ocenione stawy biodrowe na zdrowe a nie wykonywano żadnych badań specjalistycznych.... "działania z lat 60 - tych" tak to określił Pan profesor.
Po wykonaniu rtg oczywiście diagnoza Pana profesora potwierdziła się niestety i usłyszeliśmy z mężem straszny dla nas opis zabiegu operacyjnego, którego nasze maleństwo nie może uniknąć.
Jednak wierzę mocno w to że Pan profesor (jak mówił) "wyprowadzi nasze maleństwo z tarapatów...."
Potrwa to trochę, ale ten fantastyczny człowiek budzący ogromne zaufanie, zapewnia nas że będzie dobrze.
Z dwojga złego gdyby mała miała być źle leczona to może lepiej że nie była leczona wcale...(to także powiedział Pan prof)
Sama wizyta u Pana profesora to wielka przyjemność obcowania ze wspaniałym człowiekiem-lekarzem.
Maleństwo mimo tego, że bało sie lekarza po zastrzykach, które musiała brać w październiku, w stosunku do Pana prof zachowywała się od początku wizyty tak jak w stosunku do ulubionego wujka. Była bardzo grzeczna i posłuszna podczas badania, nawet buziaczki Pan prof dostał od maleństwa na "DO ZIDZIENIA"
Ma dopiero 1 rok i 9 m-cy, ale jest wspaniałym dzieckiem.....
Poza tym wydawać by się mogło że małą powinna bardzo źle chodzić a nawet przewracać sie z takim schorzenie, a tu mało widać ten uraz. Teraz jak wiem o tym jestem w stanie to widzieć, ale dotąd i ja i cała rodzina nigdy nie przypuszczaliśmy że mała ma aż tak dużą wadę.
Jestem przerażona, ale jakoś mi trochę lżej jak czytam ciepłe słowa i mam świadomość, że luddzie tacy jak Wy, którzy przeszli tyle w swoim życiu okazują człowiekowi zrozumienie. To bardzo ważne żeby czuć się rozumianą i czuć że człowiek nie jest sam. W takich chwilach naprawdę wszyscy chyba potrzebują wsparcia i poczucia, że ktoś ich rozumie i za to Wam dziękuję. :-|

madzi_czer - Pi 06 Lis, 2009

jolanta454 najważniejsze, że jest już diagnoza! Profesor to cudowny człowiek i zrobi wszystko, co w swojej mocy, aby pomóc Twojej córeczce!
Wiem, że najgorzej jest się pogodzić, oswoić z myślą, dlaczego moje dziecko. Sam mam małą Tuśkę i cały czas mnie gryzie sumienie, czy aby na pewno jej bioderka są ok! Była badana przez świetnego lekarza, wszystko jest ok. Jednak mnie to gdzieś gnębi…Pod koniec listopada zabieram ją do Profesora. Jeżeli on mi powie, że wszystko jest dobrze, to dopiero uwierzę!
Jolu Twoja córcia to prawdziwy skarb! Dlatego nie podchodź do tego, czemu akurat ona, tylko ciesz się, że już niebawem będzie po wszystkim!
A swoją drogą, to tych wszystkich konowałów, którzy nie dopatrzyli się, że coś jest nie tak, rozjechałabym walcem i to takim z kolcami!!! :evil: :evil: :evil:

AgaW - Pi 06 Lis, 2009

Jolu - masz bardzo dzielną córeczkę! To musi być naprawdę wspaniałe dziecko, które dostaje ogromną ilośc miłości od rodziny, skoro potrafi polubić biały fartuch lekarza.
Profesor faktycznie pomógł niezliczonym dzieciom ... wierzę, że Twoja córka też dostanie nowe życie po operacji!!!
A tych ludzi, którzy niedopatrzyli wady u Twojego dziecka to ...tu nie napiszę co myślę...możesz sobie dopowiedzieć ... Ile jeszcze ludzi przez takie niedbalstwo będzie cierpieć ... ?
Dlatego wspólnie wszyscy propagujmy wizyty u lekarzy z niemowlętami, jeśli trzeba wielokrotne, aby mieć pewność...A gdy dziecko jest wyleczone to też upewnijmy się czy aby do końca...resztkową dysplazję też trzeba operować często po latach ...
Tak wiele z nas było operowanych z winy czyjegoś niedbalstwa ...
Jolu - jesteśmy z Tobą i będziemy Cię wspierać w trudnych chwilach. :-) Twoja córka ma szansę, trafiła do Profesora ... to powód do radości w tej trudnej sytuacji!

Bonia - Pi 06 Lis, 2009

Trzymaj się Jolu trzymajcie się obie z córeczką będzie dobrze. Mi też lekarze nie dawali szans na uratowanie biodra udało się dzięki Prof Czubakowi. Jeśli mówi że będzie dobrze to w 100 a nawet w 200% będzie dobrze.

Ja również zaufałam Prof i gdyby była potrzebna operacja 2 biodra nie zawachałabym się znowu oddać w ręce Prof. Mam do niego ogromne zaufanie i szacunek jak do żadnego innego lekarza.

kiedyś na kontroli powiedziałam Prof że ma złote ręce na co Prof ze śmiechem mi powiedział że gdyby miał złote ręce to nie musiałby pracować.

Ale to prawda ma złote ręce i wielkie serce :-) .I jest wspaniałym lekarzem będzie dobrze zobaczysz

Nika - Sob 07 Lis, 2009

Bonia napisa/a:
Trzymaj się Jolu trzymajcie się obie z córeczką będzie dobrze. Mi też lekarze nie dawali szans na uratowanie biodra udało się dzięki Prof Czubakowi. Jeśli mówi że będzie dobrze to w 100 a nawwet w 200% będzie dobrze.

Ja również zaufałam Prof i gdyby była potrzebna operacja 2 biodra nie zawachałabym się znowu oddać w ręce Prof. Mam do niego ogromne zaufanie i szacunek jak do żadnego innego lekarza.

kiedyś na kontroli powiedziałam Prof że ma złote ręce na co Prof ze śmiechem mi powiedział że gdyby miał złote ręce to nie musiałby pracować.

Ale to prawda ma złote ręce i wielkie serce :-) .I jest wspaniałym lekarzem będzie dobrze zobaczysz



Nic dodać, nic ująć :)


Jolu, powodzenia i dużo zdrówka dla dzidzi!

jolanta454 - Nie 08 Lis, 2009

Dziekuję Wam że jesteście....
Teraz postanowiłam że muszę zrobić wszystko żeby moja córcia czuła sie radosna i nie oglądała tak często łez w moich oczach, to bardzo trudne ale będę sie starała....
Mam jeszcze tysiąc pytań ale narazie muszę "złapać oddech"
Pozdrawiam serdecznie :-|

Bonia,
AgaW napisa/a:
Córeczka napewno odzyska zdrowie, tylko razem musicie to przejść. Pozwól jej cieszyć się dzieciństwiem i uważaj na rzeczy, których nie powinna robić.

AgaW
czy mogłabyś napisać mi coś bliżej jesli jesteś w stanie dotyczącego czego moja mała nie powinna robić.... żeby nie pogorszyć sytuacji bo ja nie mam pojęcia co mogę dla niej zrobić.
Dziekuję

AgaW - Nie 08 Lis, 2009

Jolu - jeśli córeczka ma chore bioderka to napewno są takie rodzaje aktywności ruchowej, których powinna unikać. O to czego powinna uniekać w codziennym ruchu pytaj lekarza, a jeszcze lepiej dobrego (!) fizjoterapeutę. Po operacji mała będzie potrzebować ćwiczeń ruchowych i już teraz warto byłoby skonsultowąc się z doświadczonym rehabilitantem. Opieka takiej osoby i jej wskazówki co do codziennego życia są naprawdę ważnym elementem leczenia.
Niestety nie odważę się nic sugerować, bo każdy z nas jest inny a tym bardziej dziecko.
Koniecznie rozejrzyj się za świetnym, doświadczonym rehabilitantem - jestem pewna, że zrobić dla małej można dużo... może coś jej ograniczając a zachęcając do innych ruchów.
Dzieci lubią ruch, zabawę a może ona mogłaby wynonywać w zabawie jakieś ćwiczenia, ktore byłyby pomocne teraz i ułatwiłby rehabilitację pooperacyjną.
Są tacy dobrzy rehabilitanci, może z takim maluszkiem nie bedzie łatwo znależć Ci osoby z odpowiednim doświadczeniem - ale napewno uda się!
Teraz staraj się, aby Twoja córka widziała Cię radosną, pełną energi i optymizmu.
Ona czuje Twój stan psychiczny - ten trudny czas starajcie się obie wykorzystać na wspólną zabawę, spacery, czytaj jej dużo.
Razem malujcie, układajcie klocki i śmiejcie się. Jeśli córka będzie mieć zalecone ćwiczenia to razem ćwiczcie śmiejąc się i wygłupiając.
To ciężka próba dla Ciebie ale myśl o niej - ona nie może widzieć Cię smutnej, załamanej. Dla niej masz cieszyć się wszystkim, każdą chwilą, posiłkiem, spacerem. Dbaj o siebie i nuć jej wesołe piosenki.
Jeśli masz trudne chwile - ukryj łzy przez nią, otwórz się przed kimś zaufanym, wyjdż na spacer. Odwiedź kogoś, kogo lubisz,kto jest Ci życzliwy. Nie bój się rozmów z rodziną o tym co czujesz.
Ale dla dzieci musisz być silna i twarda! Dasz radę! Głowa do góry - choroba córki jest uleczalna i przetrwacie ten trudny czas!
Dzieci obserwują rodziców i od nich uczą się postrzegać świat - bądź dla niej przykładem miłości, radości i siły. Jeśli teraz będzisz spokojna i konsekwentnie będziesz walczyć o wygrane zdrowie to nauczysz dzieci swoją postawą radzić sobie w trudnych sytuacjach !
Jeśli będziesz mieć problemy ze znalezieniem osoby do rehabilitacji córki to pisz na Forum - wspólnie pomożemy Ci znaleźć kogoś z doświadczeniem. Nie trać wiary!

duska - Nie 08 Lis, 2009

Jolu, ja po urodzeniu nie mialam panewek wykształconych wcale. Dysplazje u mnie w rodzinie miala prababcia, mama i ja. Operowana bylam kilkakrotnie dopiero po drugim roku zycia (jak sie okazalo, ze nie chodze nadal). Ze wzgledu na zaniedbanie ze strony lekarzy. I powiem Ci na pocieszenie, ze niewiele z tego pamietam :-) Jakies obrazy ze szpitala, jakis gips, jakas pania, ktora przychodzila do mnie cwiczyc do domu.. Malo i nie traumatycznie.. Teraz wiem, ze rodzice strasznie cierpieli, ale robili wszytsko by ulatwic mi start w zycie. Teraz zmienily sie warunki i metody operacji. Mozesz byc ze swoja coreczka caly czas (wtedy tylko wizyty w okreslonym scisle czasie), mozesz trzymac jej mala raczke zaraz po operacji jak sie obudzi, zeby nie czula sie sama, mozesz dac jej sile na gojenie sie i wyzdrowienie.. To pozwoli jej nie byc przerazona sytuacja. Dzieci sa bardzo, bardzo dzielne, nawet w tych bardzo trudnych chwilach i łatwo przystosowuja sie do sytuacji. Tak łatwo, ze bedziesz zdziwiona.. Przypuszczam, ze Ty i Tata malej przezyjecie koszmarny stres a mala nieszczegolnie :-) Potem Was czeka rehabilitacja i powrot do zdrowia ale wtedy juz jest z gorki..

Pozdrawiam Was cieplo i rozmawiaj z nami :)

Libra - Pon 09 Lis, 2009

Jolu....jest dokładnie tak, jak pisze duska; dzieci maja niesamowite zdolności przystosowawcze. Ja leczę się od urodzenia (dokładnie od 6 miesiąca życia), w tym czasie zostałam dokładnie "zapakowana" w skórzany gorset od pleców po nogę i tkwiłam w nim przez 5 lat; "rósł" razem ze mną. Nie pamietam kompletnie nic z tego okresu, ale Mama opowiadała mi, że w niczym nie ustępowałam zdrowym dzieciom, szalałam razem z nimi :-) . Później już, jako nastolatka, na ortopedii (w tamtym czasie na tym oddziale nie było ŻADNYCH odwiedzin rodziców) napatrzyłam się na maluchy w wieku Twojej córci. Wiesz....to było tak, że tam starsze dzieciaki, jak ja, opiekowały się tymi maluszkami, karmiły, zmieniały pieluszki, bawiły się....nawet nie wyobrażasz sobie, co takie maluchy, zapakowane w gips, potrafiły wyczyniać :-D . One po kilku dniach, jak już przestało boleć i przywykły do sytuacji, zachowywały się tak, jakby świat własnie tak miał wyglądać :-D . Dzieciaki wiedzą i rozumieją więcej, niż nam może się wydawać :-) , ale tez przyjmują wszystko z ufnością. Ty masz w zasadzie jedno bojowe zadanie teraz: zadbać o rehabilitacje po operacji. Jak tego dopilnujesz, to za kilka lat Malutka nawet nie będzie pamiętała o "imprezie", a i Twoje wspomnienia będą mglistą, odległą i bezpowrotną przeszłością :-) . Trzymaj się i uściski dla Malutkiej :-)
AgaW - Pi 27 Lis, 2009

jolanta454 napisa/a:
Świeżo upieczone, przestarszone matki zamiast być uczone jak postępować i w jaki sposób pomagać maluszkom w ich prawidłowym rozwoju są tarktowane tak jakby chciały robić świadomie krzywdę swoim maluszkom, albo jakby było ich obowiązkiem WSZYSTKO WIEDZIEĆ bez pomocy lekarzy - zgroza.
Każda z nas matek (tatusiów również - ukłon w strone Piotra) NA PEWNO zrobiliby wszystko, aby ich dziecko było zdrowe. A już najgorsze jest zrzucanie winy i dopatrywanie się winnych..... lekarze to świętość i mylić sie nie mogą, a rodzice? na nich jest nałatwiej "zwalić" całą winę.


Jolu - tak, to jest właśnie najgorsze w tym wszystkim. Rodzice idą do lekarza po pomoc, ufają im...dlatego tak wiele dzieci cierpi... :evil:
Wystarczyłoby tak niewiele...lekarz niepewny diagnozy powinien zaproponować konieczność dodatkowej konsultacji u innych specjalistów ortopedów od bioder, podać nazywska, może telefony. Wytłumaczyć dlaczego to konieczne, dlaczego to tak ważne...zwyczajna odpowiedzialna szczerość, trochę wczucia się w trudne położenie rodzica, trochę zrozumienia dla ogromu pytań i życzliwość ... właśnie ta życzliwość i chęć pomocy, kilka zdań otuchy powinny być koniecznością , pierwszym wsparciem dla często załamanegi i przestraszonego rodzica.
Nie powinno się oceniać niewiedzy - przecież nie każdy jest lekarzem specjalistą! - mam nadzieję że z czasem środki przekazu będą edukować rodziców i takich zaniedbań lekarskiech będzie coraz mniej...
Nie trzeba wiele - wystarczy pokierować działaniem rodzica wkładając w to serce i zasady etyki, postawić się na jego miejscu...
Wiesz - to jak podchodzisz do choroby córki, jak zaczęłaś walczyć i szukać rozwiązania i jak dźwignęłaś się z tego olbrzymiego stresu w tej trudnej sytuacji jest wspaniałe i godne naśladowania!
Do tego swoimi postami starasz się pomóc innym, przestrzec ich...
Jesteś wspaniałą matką, bardzo dzielną i widać że upartą :mrgreen:

jolanta454 - Sob 28 Lis, 2009

AgaW napisa/a:
Wystarczyłoby tak niewiele...lekarz niepewny diagnozy powinien zaproponować konieczność dodatkowej konsultacji u innych specjalistów ortopedów od bioder, podać nazywska, może telefony. Wytłumaczyć dlaczego to konieczne, dlaczego to tak ważne...zwyczajna odpowiedzialna szczerość, trochę wczucia się w trudne położenie rodzica, trochę zrozumienia dla ogromu pytań i życzliwość ... właśnie ta życzliwość i chęć pomocy, kilka zdań otuchy powinny być koniecznością , pierwszym wsparciem dla często załamanegi i przestraszonego rodzica.
Nie powinno się oceniać niewiedzy - przecież nie każdy jest lekarzem specjalistą! - mam nadzieję że z czasem środki przekazu będą edukować rodziców i takich zaniedbań lekarskiech będzie coraz mniej...
Nie trzeba wiele - wystarczy pokierować działaniem rodzica wkładając w to serce i zasady etyki, postawić się na jego miejscu...

Święte słowa.
Nie sposób jest podejść realnie do zaistaniałej sytuacji, gdy słyszy sie jeszcze słowa krytyki. Ludzie są tylko ludźmi. Ja spotkałam się w Warszawie - i nie tylko - z wieloma słowami krytyki - jak można było dopuścić do takiej sytuacji. Dopiero po "obejrzeniu książeczki Zdrowia Dziecka i rozmowie ze mną wszyscy zachodzili w głowę jak lekarze mogą tak "działać". Trudne to były - i są - dla mnie chwile, ale i tak czasu się nie cofnie.... niestety, choć chciałoby się duszę diabłu zaprzedać...... Poczucie winy i tak pozostanie na zawsze, ale siłą jest to żeby z nim walczyć....
Gdybym trafiła na to formum - faktycznie bardzo potrzebne - dawno temu może zapobiegłabym temu co się stało. Ale to już przeszłość - teraz trzeba zmierzyć się z problemem i ze wszystkich sił starać sie go zwalczyć.
Pozdrawiam serdecznie

AgaW - Sob 28 Lis, 2009

Jolu - a dlaczego masz poczucie winy? Przecież nie mogłaś wiedzieć, że lekarz się myli !!! nie mogłaś przewidzieć konsekwencji jego pomyłki !!!
Jako pacjent masz prawo wielu rzeczy nie wiedzieć - po to idziesz do lekarza !!! Zrobiłaś co zalecano - zgłosiłaś się do lekarza, on nie dał Ci podstaw żebyś uważała że się myli...
Nie możesz żyć z poczuciem winy, gdy zawinił ktoś inny!
Gdybyś wiedziała wcześniej wiele spraw...ale nie zawsze ktoś ma szczęście się dowiedzieć wcześniej...za to trafiłaś do nas - lepiej późno niż za późno i ze swojej strony robisz wszystko by naprawić błąd lekarza.
Niby problem stawów biodrowych u dzieci jest często poruszany lecz to jest ciągle o wiele za mało!
Tylko rodzic spotykający kogoś z zaniedbaniem lekarskim może w porę zareagować i na wszelki wypadek odwiedzać kilku ortopedów!!! Inaczej praktycznie nie ma szans na uświadomienie sobie powagi sytuacji !!! To taka smutna przykra prawda... :evil:
Nie dość że takie błędy wpływają na biodra dziacka to jeszcze robią spustoszenie w psychice rodziców. Obwinianie się jest naturalną reakcją, bo kochasz córkę - ale musisz z nim walczyć.
Pomyśl nad tym i niedokładaj sobie smutku wprawiając się w poczucie winy.
Nie jesteś winna - po prostu nie wiedziałaś o tym wszystkim, bo nikt Ci nie powiedział !!! To nie Twoja wina !!!
Nie możesz tak myśleć, bo to będzie Cię niszczyć do końca życia !!!
Dowód że mam rację jest tu na Forum - zaufałaś nam i opowiedziałaś o Waszej histori i zobacz - dowiedziałaś się tyle ważnych spraw - mogłaś to zignorować a Ty działasz i robisz wszystko by naprawić błąd lekarza :-D
Mogłabyś się zastanawiać i czekać i załamać się a Ty postępujesz inaczej - nawet już teraz chciałaś "zaklepać" rehabilitację u wspaniałych rehabilitantów, żeby potem nie było za późno...To świadczy bardzo dużo o Tobie i Twoim podejściu - jestem pewna, że gdyby lekarz wyraził wątpliwość co do diagnozy to już wtedy robiłabyś wszystko aby pomóc córce.
Dlatego uważam, że nie powinnaś się winić ... w tej sytuacji radzisz sobie świetnie, szukasz rozwiązań i choć jest Ci ciężko to jesteś bardzo dzielną i kochającą matką !!!
Poczucie winy jeśli pozwilisz mu niszczyć życie będzie wpływać negatywnie na relacje z córką, może to być taki kamień co będzie Ci ciążył i kiedyś będzie ciążył jej także. Zacznij myśleć w innych kategoriach - to, co się stało to się nie odstanie ale nie jest to Twoją winą i nie może być zawsze między Tobą z córką.
Dla dobra Was obu musisz zrozumieć, że odczuwanie winy nic nie zmieni, nic nie wniesie prócz...udręczenia i ryzyka zaburzonych relacji między Wami., co przełożyć się może na całą rodzinę !!!
Ty teraz musisz być silna i uśmiechnięta - pomyśl inaczej - że błąd lekarza się zdarzył ale los Wam daje szansę, pomyśl jak dużo możesz zrobić i zmienić żeby wyleczyć córkę. Zobacz jak dużo już wiesz - wiele osób jeszcze do nas nie trafiło, nie wie co może zrobić...
Zobacz jak dużo już zrobiłaś ... już teraz robisz dużo więcej niż wielu rodziców w podobnej sytuacji. :-)
Córka gdy dorośnie nie będzie Cię winić za to co się stało, bo będzie wiedzieć jak bardzo walczyłaś o jej zdrowie.
Proszę Cię - przemyśl to sobie i zrzuć z siebie te myśli, bo one będą Cię tylko dołować i rozpraszać a Ty teraz przecież chcesz skupić się na córce, te myśli będą wpływać bardzo źle na relacje w całej rodzinie. Im wcześniej pozbędziesz się go tym lepiej i tym będzie łatwiej nie tylko Tobie ale też wszystkim członkom rodziny!
Nie jesteś winna - jesteś ofiarą błędu jak Twoja córka !!! Ale wierzę, że podniesiesz się z tego i że wszystko po kolei będzie zmierzać we właściwym kierunku. :-)

reniaa - Nie 29 Lis, 2009

Jolu, mogę się podpisać pod postem AgiW obiema rękami. Ja też byłam za późno zdiagnozowana (miałam dwa i pół roku), ale w życiu nie wpadłabym na to, żeby winić o cokolwiek moich rodziców. Zrobili to, co mogli (i co można było zrobić w latach 80.). Teraz są lepsze metody, jedziesz do dobrego specjalisty. Naprawdę ci życzę, żeby się wszystko dobrze udało.
jolanta454 - Nie 29 Lis, 2009

AgaW, będę oczywiście starać się z całych sił, ale czasem niestety przychodzą i pewnie będą przychodzić chwile zwątpienia...
Cieszy mnie jednak to że w takich chwilach zawsze moge zajrzeć na forum ... :-) i robi mi sie lżej po ciepłych słowach otuchy. To naprawdę bardzo dużo ....
Wróciło to do mnie jak przeczytałam że kolejna osoba jest obwiniana, ale damy radę ... wszyscy musimy dać radę.
Dzięki :-)

Nika - Nie 29 Lis, 2009

Jola, chwile zwątpienia powinien mieć niefrasobliwy lekarz, który tak bardzo przekonany o swojej nieomylności, zafundował Wam tyle zmartwień, nerwów i bólu.
jolanta454 - Nie 29 Lis, 2009

Nika napisa/a:
Jola, chwile zwątpienia powinien mieć niefrasobliwy lekarz, który tak bardzo przekonany o swojej nieomylności, zafundował Wam tyle zmartwień, nerwów i bólu.

Nie wiem czy potrafi, czy ona ma sumienie?
Przecież jako lekarz powinna po zbadaniu dziecka od razu (o czym przekonywali mnie kolejni lekarze) zauważyć i powiedzieć mi że to problem z bioderkami a nie żadne przechylenie miednicy. Wtedy już po jej minie można było odczytac że coś zrobiła źle ... nie potrafiła jednak o tym powiedzieć ani do tego sie przyznać .... badając dziecko - oczywiście na wizycie domowej nie w przychodni, gdzie pracuje ta lekarka a do której należymy.
Nie jestem jeszcze gotowa na konfrontację z tą lekarką bo mogłabym zbyt wiele powiedzieć - słów które cisną się na usta ... ale czy to w tej chwili coś da? chyba nie warto.
Podaruję jej jedynie zdjęcie rtg mojego maleństwa żeby miała je zawsze przed oczyma i już nigdy nie zrobiła równie wilekiej krzywdy żadnemu dziecku ....

duska - Nie 29 Lis, 2009

Piszesz, Jolu, ze powinna zauwazyc.. Zeby cos zauwazyc trzeba sie nad tym pochylic, posluchac rodzica, poprzygladac sie dziecku.. Bardzo czesto w przychodniach (nie twierdze, ze zawsze) siedza ci lekarze, ktorzy ze wzgledu na wiek lub niedouctwo nie sa w stanie zatrudnic sie nigdzie indziej.. To cholernie przykra prawda.. A ci wiekowi, wydawaloby sie, ze z doswiadczeniem, chca spokojnie dotrwac do emeryturki i maja zasadniczo wszytsko w dupie. Moja pani dr pierwszego kontaktu nawet nieszczegolnie chce mi dawac skierowanie na rtg bo "po co sie pani tak czesto przeswietla" - przy moich biodrach raz na rok (bo tak od niej biore skierowanie) to jest czesto??
Nie oskarzaj sie, Jolu, nie zrobilas bledu. Zaufalas lekarzowi, bo komu pacjent ma wierzyc? Teraz juz jestescie na prostej :)
Jesli cokolwiek budzi nasze watpliwosci to nie bojmy sie skonsultowac tego u dwoch, trzech specjalistow, nawet jesli mamy poczucie i wmawia sie nam, ze zachowujemy sie jak histeryczki i wymyslamy problemy. Jesli matka widzi, ze dzieciak cos zle chodzi to znaczy, ze on zle chodzi i trzeba to zdiagnozowac..

jolanta454 - Pon 30 Lis, 2009

Lekarka mojej małej ma 40- parę lat i bardzo mało czasu dla swoich pacjentów ... - niestety podchodzi do wszystkiego rutynowo.
jolanta454 - Nie 31 Sty, 2010

Teraz wiem że przed nami jeszcze dłuuuga droga i to co najgorsze, ale staram się skupiać na słowach Pana prof że bedzie dobrze :)
Im bliżej operacji (a to już albo dopiero, 2 marca) tym bardziej się boję.
Już teraz staram się jakoś przygotowywać dzieciaczka (i siebie również) do tego "wydarzenia" - przyznam szczerze, że również pod wpływem Agi i Pasiflory, które opisały swoje "przygotowywania". Nie wszystko oczywiście da się "przełożyć" na maleńkie dziecko ale jest sporo ważnych informacji - dzięki.
Szukam teraz ludzi, których dzieci były operowane w takim czasie (ok.2 lat) ale jak dotąd nikogo nie udało mi się znaleźć.
Może znajdzie sie ktoś taki to bardzo prosze o kontakt.
Pozdrawiam :)

AgaW - Nie 31 Sty, 2010

Jolu - jak miło, że w czymś mogłam Ci pomóc :)
Pewnie, że wiele spraw trudno przełożyć na malutkie dziecko. Pamiętaj - Twoja postawa to klucz do tego, jak ona będzie odbierać zabieg! Cokolwiek będzie się działo nie daj się zwariować i stój twardo na ziemi !
Nie pozwalaj złym myślom szaleć w Twojej głowie, nie myśl o tym co złego może się stać - każda operacja to jakieś ryzyko, ale nie wolno marwić się na zapas !
To będzie kilka dni wielkiego stresu dla Ciebie - dasz radę ! a potem będzie już inny etap - myślę, że łatwiejszy ;-)
Spędźcie ten czas miło, przyjemnie - jakby nigdy nic. Ciesz się rodziną, urządzaj wspólne posiłki, zabawy, może oglądanie czegos, spacer. Im bardziej teraz przyjemnie spędzisz czas - tym łatwiej, spokojniej poradzisz sobie z stresem podczas operacji córki, bo będziesz wypoczęta !
A jeśli będzie Ci strasznie trudno - to pisz tu, mail czy PW ! Masz tu grono osób, którzy będą trzymać kciuki i nie pozwolą Ci się załamać :hug:

Bonia - Nie 31 Sty, 2010

jolanta 454 Aga ma rację i wszyscy jesteśmy z wami :-)
jolanta454 - Pon 01 Lut, 2010

Bardzo Wam dziekuje za miłe słowa :)
Czuć że jest ktos kto rozumie i chce pomagać jest naprawdę bardzo ważne.:)

AlicjaG - Pon 01 Lut, 2010

Jolu,
Masz trochę czasu, aby się dobrze przygotować do pobytu w szpitalu.
Takie maluchy jak Twoje nie rozumieją jeszcze dlaczego się tam znalazły, tracą poczucie bezpieczeństwa, boją się porzucenia, zabiegów medycznych. Gdy będziesz o tym wiedzieć wcześniej - zabezpieczysz małą i siebie przed emocjonalną huśtawką. Prawdopodobnie bedziesz mogła być z dzieckiem non stop ( z wyłączeniem operacji), jeżeli tak by nie było - wywalcz to. Twoje dziecko musi wiedzieć, że jesteś przy nim. Nawet jak wychodzisz do łazienki zostawiasz jej ulubionego misia - a najlepiej jakbyś kupiła jakiegoś nowego misia/lalkę i jak wychodzisz to mówisz, że teraz mamusia wyjdzie na chwilę, a ten miś bedzie z tobą na czas mojej nieobecności. Niech ten mis zostanie "zastępczą matką" na moment kiedy musisz wyjść na chwilę. Możesz to już zrobić w domu, aby malutka się przyzwyczaiła. Miś jest z nią kiedy Ciebie nie ma. Dla dziecka w tym wieku ważna jest bliskość , jest za małe aby mu wytłumaczyć po co i dlaczego się to wszystko dzieje. Gdy musisz wpaść do domu, niech mała zostanie z tatą. Rzadko który szpital pozwala na oboje rodziców a dla dobra dziecka dobry byłby kontakt nie tylko z tobą (może też babcia, czy inny bliski). Pamietaj, że Ty też musisz wytchnąć, dlatego, że spokojna i wypoczęta nie przeniesiesz na małą swoich lęków. Dziecku nie trzeba nic mówić, aby wiedziało więcej niż nam się wydaje że wie. Weź z domu do szpitala coś co mała lubi:kocyk, poduszeczkę - to zadziała jak wentyl bezpieczeństwa, będzie skojarzenie z miejscem, które jest "jej". Podjełaś decyzję i teraz dalsza konsekwencja to zaufanie. Ufasz i wierzysz, że to co jest robione, przyniesie dobre rezultaty. Wtedy, gdy idziesz wypocząć, przed snem "zobacz" jak twoje dziecko swobodnie biega po łące czy podwórku CAŁKIEM ZDROWE, to samo robisz rano tuż po obudzeniu, zanim wstaniesz.
Przygotuj się na bajki i zabawki, aby mała nie nudziła się, i aby miała zajęcie. Gdybyś miała problem jakie bajki - pytaj. Staraj się wybrać taką, w której bohater ma problem, ale go rozwiązuje, z metaforą. Możesz też sama wymyślić odpowiednią.
Będzie dobrze, bo malutka ma mądrą mamę :]

jolanta454 - Pon 01 Lut, 2010

Alicjo
Bardzo serdecznie dziekuje Ci za wiele cennych rad co do naszych przygotowywań.
Staram się jak mogę żeby dobrze sie do tego przygotować, ale niezbedna jest pomoc bardziej doświadczonych osób.
Czasem człowiek bardzo się stara a wychodzi źle (sama sie o tym przekonałam - niestety)
Napewno skorzystam z Twoich rad.
Malutka ma już przygotowane ulubione misie, pieluszka już czeka na wyjazd, kupiłam też kilka pacynek żeby mogły z małą porozmawiać i "ćwiczymy" już w domku (od jakiegoś już czasu). Książeczek - całe mnóstwo (uwielbia jak jej czytamy), ale tych z kłopotami bohaterów jakby brak - poszukam. :)
Pozdrawiam serdecznie.

pasiflora - Pon 01 Lut, 2010

AlicjaG, jestem pod wielkim wrażeniem profesjalności Podejście do malucha gdy traci grunt pod nogami jest niezwykle wazny Ja zyłam w czasach gdy rodzic do malucha mógł wejść na chwilę a i tak prosili rodziców aby jak najrzadziej przyjeżdzali by te i tak ograniczoną ilość godzin jeszcze bardziej okroić. Rodzice opowiadają że w domu nie pozwoliłam się ubać w piżame, gdyż to było takim szpitalnym elementem dla mnie. Na znak protestu rzucalam tym co miałam pod ręką, nierzadko szklanką :-/
Bonia - Pon 01 Lut, 2010

jolanto 454 nie pamiętam czy mała ma być operowana w Otwocku? Ale jeśli tak to będziesz tam mogła z malutką być cały czas nie ma ograniczeń. Przed operacją leżałam na oddziale dziecięcym zanim nie powstał oddział dla dorosłych. Matki z dziecim przebywają cały czas nawet śpią w tej samej sali z dzieckiem. Jeszcze jedno napewno dostaniesz łóżko. no chyba że jest bardzo dużo dzieci to wtedy jest mały problem albo jak są przywożone dzieci z nagłych przypadków i jest brak np łóżek to rodzic jest proszony o udostępnienie łóżka które ma przy dziecku.


Rodzice w takich przypadkach spali na materacah więc jeśli mogę coś poradzić zabierz sobie dmuchany materac w razie takiej awaryjnej sytułacji.
jest też możliwość wynajęcia w klinice tak zwanej sali Vipowskiej gdzie masz sale i łażienkę tylko do dyspozycji dla siebie i dziecka. Koszt takiej sali z tego co pamiętam jest 100 zł za dzień.

I jeszcze jedno mamy mówiły że za takie łóżko przy dziecku na sali ogólnej płaci się 20 zł za dobę ale to zorientuj się w klinice jak to faktycznie z tym jest.

AlicjaG - Pon 01 Lut, 2010

Jolu,
Sprawdź tę literaturę .«Kacperiada» Grzegorza Kasdepke, A. Lindgren «Dzieci z Bullerbyn», nie jestem pewna czy Twoje dziecko nie jest za małe (już nie pamiętam czy to dla takich maluchów też) tu mamy bohatera z problemem oraz Kownackiej „Kukuryku na ręczniku“, Zdzitowieckiej „Czy śnieg jest czysty?“, Duszyńskiej »«O ciekawym wróbelku».
Dzieci świetnie reagują na muzykę. Sprawdź w domu na jaką . Dobry byłby Bach, Beethoven. Nawet jak Ty nie przepadasz za muzyką klasyczną, Twoja mała może zupełnie inaczej zareagować. Tego typu muzyka dociera do samej głębi, wpływa na układ nerwowy. Przetestuj w domu. Możesz też kupić jakiś instrument muzyczny na miarę jej wieku, może jakaś fujarka. I pytaj o wszystko, bo ja mogę zapomnieć co jeszcze podpowiedzieć :-)

jolanta454 - Wto 02 Lut, 2010

AlicjaG napisa/a:
Sprawdź tę literaturę .

Z całą pewnością sprawdzę :)
Co do muzyki to maleństwo (ja chyba też :) jestesmy raczej muzykalne, ale narazie to głównie rytmy z Mini Mini i Adademii Pana Kleksa, które maleńswto uwielbia. Nawet dużo tekstów już "śpiewa" sama. Pieknie mówi jak na swoje 2 latka.
Wiem że w kwestii muzyki chodziło Ci głównie o wyciszenie i relaks jaki potrafi przynieść muzyka poważna chyba jednak maleństwo tarktuje muzyke głównie jako rozrywkę :)
Pozdrawiam

AgaW - Wto 02 Lut, 2010

Jolu - muzyka działa też na podświadomość. Nawet pod wpływem odpowiedniej muzyki rośliny potrafią lepiej rosnąć, a krowy dają więcej mleka ! Serio - oglądałam kiedyś taki program i to jest potwierdzone, że niektóre rodzaje muzyki, utwory są wręcz genialne i mają niesamowity wpływ !
AlicjaG ma rację - to może wydać się dziwne ale to, co ona proponuje ma glęboki sens - zresztą gdy to sprawdzisz to zobaczysz ;-)

jolanta454 - Wto 02 Lut, 2010

AgaW napisa/a:
Jolu - muzyka działa też na podświadomość.

wiem Aga, dlatego teraz chciałabym jeszcze tańczyć i bawić się z maleństwem przy taktach pogodnej muzyki - póki mamy jeszcze czas, a potem zobaczymy :)
Pozdrawiam :)

jolanta454 - Czw 04 Lut, 2010

Bonia napisa/a:
jolanto 454 nie pamiętam czy mała ma być operowana w Otwocku? Ale jeśli tak to będziesz tam mogła z malutką być cały czas nie ma ograniczeń.

Tak Boniu w Otwocku.
Kontaktowałam sie ze szpitalem, wszystko jest "aktualne", a Twoje info potwierdziły sie w 99% (sala tzw vip - 150 zł)
Nie bedziemy tam (daj Boże) długo bo mała bedzie wypisywana już w 2 lub 3 dobie, wiec nie ma lęku, jakoś przetrwamy. Nie wiem czy się bać czy cieszyc że tak krótko będziemy w szpitalu (każdy medal ma 2 strony).
dziekuję i pozdrawiam serdecznie :)

pasiflora - Czw 04 Lut, 2010

jolanta454, jeżeli byłyby jakiekolwiek obawy to myślę że Was nie wypuszczą. choć nic jej nie pomoże jak mama z boku i swoje 4 kąty, gdzie zna wszystko i wszystkich na pamięć.
Na pewno przyda się w szpitalu własny jasiek i jakaś przytulanka. Ja jako 15-latka nadal do szpitala maszerowałam z misiem.

jolanta454 - Sob 20 Lut, 2010

TO JEST NIE DO UWIERZENIA!!!
Wreszcie po 5 miesiącach od ostatniej wizyty wybrałam się z małą do naszej lekarki... Wcześniej nie miałam na to siły (zawód, ból, rozgoryczenie – nerwy mogły mnie ponieść), ale teraz była konieczność otrzymania skierowania do szpitala w Otwocku na operację. Poza tym mała miała bilans 2-latka.
Żeby uniknąć zbędnych emocji przy dziecku, napisałam lekarce na kartce, przez CO i GDZIE przeszliśmy z małą i co ją jeszcze czeka nie zapominając przytoczyć słów specjalistów (kilku w tym Pana prof. J. Czubaka), którzy stwierdzili ewidentne zaniedbanie lekarskie... co doprowadziło do tego że teraz operacja to jedyny możliwy sposób żeby mała mogła funkcjonować normalnie.
Pani doktor - SPECJALISTA REHABILITACJI MEDYCZNEJ I CHORÓB DZIECIĘCYCH - przyjęła to z pokorą i żalem .......
Jednocześnie powiedziała mi, że NAPRAWDĘ ODWODZENIE NÓŻEK małej było PRAWIDŁOWE i NIC NIE WSKAZYWAŁO na problem z bioderkami !!! ! (a na to że fałdki dziecko ma nierówne ponoć lekarzom nie każe się zwracać uwagi)
Nie widzieli tego problemu również inni lekarze w moim mieście - ani w szpitalu po porodzie, jak miała 2 tygodnie a potem już miesiąc w miesiąc była mała badana, również przez inną lekarkę z mojej przychodni, jak miała 10 m-cy leżała w szpitalu na grypę jelitową 3 dni .... i też NIC)
Czy to jest możliwe ??? ????
Profesor Czubak i inni ortopedzi byli PEWNI, że jest to WRODZONA dysplazja stawu biodrowego :shock:
Dlatego nie dostałam skierowania do ortopedy, (chociaż ją prosiłam i to nie raz) !! :evil: ani nawet sygnału żeby iść do ortopedy !!!
Lekarka przepraszała nas, wiedziała że jest winna tego co się stało i obiecała wszelką możliwą z jej strony pomoc, ale cóż z tego..... To mojemu maleństwu (ani mnie) cierpienia nie zmniejszy a i ZDROWIA maleństwu nie przywróci ....dlatego niebedę "walczyc z wiatrakami" tylko skupię sie na tym żeby pomóc maleństwo, najlepiej jak potrafię, wrócić do zdrowia najszybciej jak to mozliwe
Spytałam ją tylko, komu my rodzice mamy zaufać jak nie możemy zaufać SPECJALISTOM ....
Napisałam Wam to kochani rodzice KU PRZESTRODZE, że najbardziej możemy zaufać sobie i jeśli mamy jakiekolwiek podejrzenia czy wątpliwości, co do diagnozy lekarza nie możemy "odpuszczać" .... o czym wielokrotnie możemy przeczytać na forum, a przypadek mojej małej jest żywym tego przykładem ....
A teraz czeka mnie również wybór herabilitanta dla córci - jak mam to zrobić? .......
I tutaj dziękuję Katji i Wendy za pomoc :)

Droga pasifloro - bardzo chciałabym żebyś się myliła, co do naszego wypisu ... (wiem, wiem to realia nie złośliwość :-| ) Mocno wierzę w to, że medycyna nie da nam kolejnego KOPA.
Pozdrawiam serdecznie
P.S. Przepraszam że się tak rozpisałam, ale myślę że problem jest bardzo ważny.

pasiflora - Sob 20 Lut, 2010

jolanta454, to przeczytałam to pomimo że powtórka z mojej historii jednak robi na mnie wrażenie aż e gardle "klucha" się pojawiła.
Żałuję jednego że nie mam takiej matki jak Ty :!:

Będzie dobrze :-D

jolanta454 - Sob 20 Lut, 2010

pasiflora napisa/a:
Żałuję jednego że nie mam takiej matki jak Ty

Myslę że masz - tylko o tym nie wiesz :-)
A poza tym z tego co czytałam na forum i w Twoim Blogu - masz wspaniałą CÓRKE - gratuluję

pasiflora - Sob 20 Lut, 2010

jolanta454 napisa/a:
masz wspaniałą CÓRKE - gratuluję

Dziękuję bardzo.
Mama moja jest kochana na swój sposób ale zbyt posłuszna ojcu który "zajmował" się mną, więc ona sama nie za wiele miała do powiedzenia. Choć w życiu nie chciała dla mnie krzywdy. Ty natomiast walczysz jak lwica :!: Tak właśnie powinna zachować się prawdziwa mama.

AgaW - Sob 20 Lut, 2010

Tak Jolu...może człowieka trafić gdy to czyta. :evil:
Teraz jej - lekarce jest żal? teraz, gdy już tylko operacja może naprawić biodra córki? a gdzie ona była, gdy chodziłaś po pomoć? była taka pewna siebie...myślała że rozumy zjadła...co jej zależało dać skierowanie? aż tak wiele to kosztowało?
Oby to ją nauczyło że po to są specjaliści że trzeba sprawdzać biodra dziaci, przecież ona się uczyła czym grozi zaniedbanie!
I to jest najgorsze....nie dając Ci skierowania wzięła odpowiedzialność za to co będzie, jeśli się pomyliła.
Niewiem jak może teraz spać spokojnie z tą świadomością....za kogo ona się uważała? za specjalistę-ortopedę?...

Dobrze Jolu, że o tym piszesz - ludzie muszą wiedzieć że lekarze się mylą! że ufają sobie, że ufają swoim specjalnościom, a nie potrafią postąpić jak trzeba i dać skierowania...a potem ludzie cierpią i nic nie można już odwrócić... :evil:
Trzeba mieć tego ogólną społeczną świadomość, że w XXI wieku można nie rozpoznać dysplazji ! :evil: , że można pomimo epoki usg nie upewnić się do końca, nie zostawić decyzji specjalistom ortopedom...
Trochę tu dużo moich emocji, ale jestem ofiarą "całkiwitego wyleczenia dysplazji w dzieciństwie", czyli nie byłam wyleczona do końca...decyzją lekarza, że już nie trzeba pieluszki bo jest całkowicie dobrze...

Twoja Jolu historia to przestroga , którą warto wziąć sobie do serca - bo to nie żart, nie książka, tylko niestety prawdziwa historia z życia wzięta...teraz czas na szczęśliwe zakończenie leczenia Twojej córki !

Bonia - Sob 20 Lut, 2010

Po prostu brak słów:evil: :evil:
johana4 - Sro 03 Mar, 2010

No to ciarki mam na plecach. Czytając Twój wpis Jolanto ciarki ogarnęły całe moje ciało i nadal są, jestem przerażona :shock: , bo co jeśli moja mała czy mały mają coś z bioderkami :?: :?: :?:
No bo niby USG wyszły ok, żaden lekarz też nie mówił, że coś jest nie tak, sama osobiście też nie widzę jakiś odstępstw od normy, ale jednak nurtuje mnie teraz straszne pytanie: a jeśli jednak coś jest nie tak :?: :?: :?:
Mam dość już diagnoz w stosunku do mnie, każda inna, nietrafiona, a nawet głupia, :!: A teraz dodatkowo może to wszystko dotknąć moje dzieci.
Moja mała w lutym skończyła 2 latka i jak czytam, że Twoje maleństwo ratuje teraz tylko operacja jestem w ciężkim szoku, dole psychicznym i nie wiem jak to nazwać, ale czuję się w tym właśnie momencie bardzo bezradna...

jolanta454 - Pon 08 Mar, 2010

Maleństwo jest juz po udanej operacji, która zniosła bardzo dzielnie. Teraz jesteśmy w domku. Oby wszystko dalej szło jak dotad - bedzie dobrze :-)
Alicja - Pon 08 Mar, 2010

jolanta454, pewnie czujesz ulgę, że jesteście już po. Dalej na pewno będzie dobrze. :-) Jesteście obie bardzo dzielne. :-)
madzi_czer - Pon 08 Mar, 2010

jolanta454 :hug: :hug: :hug: :viva: zuch Maleństwo!
jolanta454 - Pon 08 Mar, 2010

oj ZUCH, ZUCH - juz w DRUGIEJ DOBIE - czyli w piątek zostałyśmy wypisane do domku bo wszystko było OK :-D
teraz jest podobnie - nawet nie wiecie jak wielka jest moja ulga (a może wiecie?)
Bardzo dzielnie maleństwo znosi trudy bycia gipsowanycm dzieciaczkiem, ale umówiłyśmy sie że jestesmy teraz "królowymi" i będziemy cały czas odpoczywać.... :-D
Teraz tylko do przodu i oby tak dalej - jak powiedział WSPANIAŁY pan prof Czubak, któremu bedziemy wdzieczne do końca życia :-)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy trzymali za nas kciuki i DZIEKUJE (cały czas czułam Waszą obecność) :lol:


P.S. WSZYSTKIM DZIEWCZYNOM - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO :lol:

pasiflora - Pon 08 Mar, 2010

jolanta454, Kochane maleństwo z Twojego dzieciaczka, że tak dzielnie to znosi. Tobie też pewnie jest ciężko patrzeć jak się męczy w gipsie ale wkrótce się to zmieni.
Napisz proszę jaki rodzaj operacji to był Może kilka szczegółów pomoże rodzicom z podobnymi problemami
Buziaki dla Ciebie i córeczki

AgaW - Pon 08 Mar, 2010

BRAWO, BRAWO dla Was obu ! :brawo:
Jesteście dzielne, a Ty Jolu jesteś tak cudowną matką, że córka szybciutko wróci do zdrowia :)
Najgorsze już za Wami - teraz małymi kroczkami będziecie wracać do sprawności. :)
Ściskam Was obie mocno i jestem bardzo dumna...od trzymania kciuków bolały mnie ręce ale wiedziałam, że pomoże :)

duska - Pon 08 Mar, 2010

Dziewczyny, ale fajny pomysł z "byciem królowymi" .. Wspaniale to małej tłumaczysz :mrgreen: Zuch z Twojej dziewuszki, Jolu, ale Ty tez jestes super.. Jeszcze troszeczke pobędziecie odpoczywającymi krolowymi i bedzie wszystko dobrze. Ucałuj Małą ode mnie mocno, mocno
jolanta454 - Sro 10 Mar, 2010

pasiflora napisa/a:
Napisz proszę jaki rodzaj operacji to był Może kilka szczegółów pomoże rodzicom z podobnymi problemami



Maleńka Wiktoria przeszła - otwartą repozycję stawu biodrowego prawego z osteotomią derotacyjną ze skróceniem kości udowej prawej, osteotomię miednicy według Degi ........... :-(

Libra - Sro 10 Mar, 2010

jolanta454 napisa/a:
Maleńka Wiktoria przeszła zwycięzko


No jak się ma takie imię, to trudno przejść inaczej :-D

jolanta454 - Czw 11 Mar, 2010

Wiem że przed nami jeszcze bardzo długa i trudna droga, ale teraz (chociaż serce boli jak patrzę na maleństwo) chcemy się "cieszyć" z tego co jest dobrze i wierzyć że wszystko potoczy się pomyślnie.
Mała Wikunia dzielna w dalszym ciągu znosi cierpliwie trudy gipsu ale wszyscy ją podziwiamy jak jest mądra i rozumna - bez krzyków, lęków, nawet nadmiernego kapryszenia.
Chociaż ma dopiero 2 latka rozumie że nóżki muszą odpocząć żeby wkrótce mogła skakać :-|
Ja nabieram wprawy w opiece nad moim "gipsowanym skarbem" i powoli do przodu.
W przyszły czwartek mamy kontrolę u profesora i zdjęcie szwów - oby wszystko było dobrze

Co do jej imienia to jak tylko dowiedzieliśmy sie z mężem że mała przyjdzie na świat imię mogło być tylko jedno właśnie takie :-D - nikt z tym nawet nie próbował dyskutować :-D

kinga - Czw 11 Mar, 2010

ja mam tak na drugie :mrgreen:
wszystkie Wiktorie są dzielne i ze wszystkim dadzą radę :-D

jolanta454 - Czw 11 Mar, 2010

kinga,
Jeśli będzie miała jeszcze tyle wiary i pozytywizmu w życiu co Ty Kingo to napewno DA RADĘ :lol:

drupinka - Czw 11 Mar, 2010

Jolanta, uszy do góry, teraz już wszystko będzie dobrze i Wiktoria wcale nie będzie pamiętać żadnych przykrych chwil! Ja (też na skutek braku rozpoznania lekarskiego) byłam operowana dopiero w 5 roku życia i we wspomnieniach zostały mi same przyjemne sytuacje. Ale to było dawno i były inne metody...
Uściski dla Córeczki i dla dzielnej Mamy :-D

jolanta454 - Pon 15 Mar, 2010

Drupinko
bardzo dziekuje za słowa otuchy :-D
Pozdrawiam serdecznie wraz z moja dzielną córeczką, która radzi sobie z całą sytuacja coraz lepiej - oby tak dalej :-D

Katja - Wto 16 Mar, 2010

Brawo Wiktoria! :) Dzielna dziewczyna! :-D Jolu, czekam na Twoje info co do terapii. Mam nadzieję, że umówicie się szybko i bez przeszkód. Trzymam kciuki! Daj znać jak poszło.
jolanta454 - Wto 16 Mar, 2010

Katja,
Postaram się pisać .....
teraz jednak mamy kłopot z umówieniem sie w Ortosie - wizyta u pani Stępień możliwa na WRZESIEŃ.
Bedę jeszcze dzwonić w kwietniu jak przyjedziemy na zdjęcie gipsu - tak umówiłam sie z panią, może wcisnie mnie do kogoś innego ... ale do szefowej nie da rady - szkoda.
Póki co maleńka w czwartek bedzie na wizycie kontrolnej. Odezwę sie po.....

AgaW - Wto 16 Mar, 2010

Jolu - Zobacz - w Twojej okolicy jest sprawdzony terapeuta :) może spróbuj też bliżej , żeby móc częściej się spotykać? tu masz namiar :)
Może będzie Ci wygodnie prowadzić terapię blisko, a co jakiś czas konsultować się w Ortosie? można konsultować się zabierając ze sobą swojego terapeutę :) - ja z tego korzystałam i bardzo sobie chwalę taką metodę pomocy :)

jolanta454 - Sob 10 Kwi, 2010

Aga bardzo dziekuje za namiary na terapeute, bedę dzwonic.
Przepraszam, ale ostatnio nie miałam czasu nic napisać (życie), maleńka znosi trudy gipsowanego dzieciaczka bardzo dzielnie, radzimy sobie dość dobrze nawet nie spodziewałam sie że dzieci mają tak silne zdolności przystosowawcze.
Na wizycie kontrolnej Pan prof był bardzo zadowolony z przebiegu kuracji - wszystko goiło sie SUPER.
Teraz wybieramy sie na zdjęcie gipsu i to już 19 kwietnia - Boże jak ten czas szybko płynie, a myślałam że bedzie to dla nas wieczność.
Zaczyna mnie troche ogarniać stres, ale teraz już mocno wierzę że musi sie udać. Rozpytuję już o rehabilitację dla małej, ale muszę chyba poczekać co powie mi pan profesor bo już kilka razy udało mi sie "wyjść przed orkiestrę" wiec teraz uzbroiłam sie w cierpliwość (nie żebym nie dzwoniła już w 1000 miejsc ;-)

AgaW - Nie 11 Kwi, 2010

Jak to dobrze czytać, że tak dzielnie sobie radziecie - byłam pewna że dacie radę :brawo:
Jolu bardzo dobrze, że szukasz terapeuty dla córki - to czasem zajmuje trochę czasu zanim znajdzie się właściwą osobę. Lepiej być przed szeregiem niż na końcu :)
Jestem pewna że z Twoim uporem znajdziesz najlepszego fizjoterapeutę jaki będzie możliwy :)
Bardzo w Ciebie wierzę :ok: ucałuj mocno dzielną Wiktorię :)

jolanta454 - Nie 25 Kwi, 2010

W czwartek wrócilismy ze szpitala po zdjęciu gipsu.
Wiadomosci w zasadzie różne - najważniejsze jest to, że maleńka jest bardzo dzielna - zniosła wszystko dobrze, powrót do sprawności przebiega dobrze - ruchumość stawu jest prawidłowa (jak na bieżący etap leczenia), tylko teraz przez kolejne 6 tygodni nie może chodzić ani raczkować i trzeba jej bardzo pilnować. Poza tym w dolnej części gipsu jak w rynience ma spać przez te 6 tygodni a potem na kontrolę.
Poza tym bardzo zdziwiło mnie to że (wg wskazań ze szpitala) maleńkiej narazie prze te 6 tygodni nie trzeba rehabilitować na "siłę", mała sama ma sobie radzić przy bardzo niewielkiej pomocy z naszej strony, poza tym (jak mi powiedziała Pani mgr w Otwocku - dobrze byłoby pojeździć z nią na basen).
Wcale nie wiem co o tym myśleć ale .... Narazie przed nami CIĘŻKIE 6 TYGODNI, ale - WYTRZYMAMY i natepny etap.
PO GIPSIE NIE MA ŚLADU, SKÓRA WRÓCIŁA ZARAZ PO UMYCIU DO STANU PRAWIDŁOWEGO, NÓŻKA PRACUJE - OBY TAK DALEJ - DZIEKI CI BOŻE.
Wiktoria bez większego trudu porusza tą nóżką nie narzekając na ból, siada bez problemów, nie mówiąc o tym że leżąc "daje radę" :-D
Kolejny okres oczekiwań przed nami, ale wiosna idzie - będzie lżej - SPACERKI :mrgreen:
Teraz "pomaga" nam wspaniała rehabilitantka w domku :)
W czerwcu jedziemy zaraz po wizycie u Pana profesora - do Świętokrzyskiego Centrum Rehabilitacji dla Dzieci w Czarnieckiej Górze (już wszystko wiem i będzie dobrze)
Potem czeka na nas turnus rehabilitacyjny nad morzem (w Ośrodku rehabilitującym małe dzieci do lat 3) więc poza zmianą klimatu pomoc fachowa :) ))
(Dowiadywałam sie również w Warszawie i Busku, ale terminy porażające a ja musze zająć się maleństwem od razu jak to tylko będzie możliwe i nie mogę czekać).
Wcale nie jest łatwo trafić na Ośrodek rehabilitujący takie malutkie dzieci, ale udało się.
Jak się zdążyłam przekonać istnieje ogromna różnica w rehabilitowaniu dzieci zwłaszcza takich małych, i osób dorosłych.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich i życzę zdrówka. Buziaki

jolanta454 - Pi 07 Maj, 2010

No i teraz nam sie "porobiło" - mała po wyjsciu ze szpitala dostała zapalenia oskrzeli - jeszcze nie wyleczona dostała ospy wietrznej, którą zaraziła sie w szpitalu od dziewczynki leżącej w tej samej sali - KOSZMAR TRWA ................
:-x

Alicja - Pi 07 Maj, 2010

jolanta454 napisa/a:
KOSZMAR TRWA ................


jolanta454, trzymamy kciuki, aby ten koszmar szybko się zakończył. :dajeserce:

AgaW - Pi 07 Maj, 2010

Faktycznie wszystko naraz się skupiło na Was :-( Jolu - jeście bardzo dzielne i choć to trudny czas to napewno sobie poradzisz :hug: jestem tego pewna !
Ucałuj Wiktorię, niech szybko wraca do zdrowia ( a przy Twojej opiece to napewno będzie szybko :ok: )
Trzymaj się - niedługo już ten nawał kłopotów będzie mijał - nie trać cierpliwości!

ewabe - Pi 07 Maj, 2010

Biedactwo! Zarówno maleńka Wiktoria, jak i Ty, bo musisz patrzeć na chorobę dziecka :cry:
Uściski mocne i mnóstwo pozytywnej energii wysyłam! Dacie radę, jesteście bardzo dzielne :)

jolanta454 - Sob 08 Maj, 2010

Dziekuję dziewczyny za ciepłe słowa....
Coraz częściej się zastanawiam ile jest w stanie znieść "maleńki człowiek" .......... :?:
bo to przecież za dużo jak na maleńką istotę - prawda?

AgaW - Sob 08 Maj, 2010

Wydaje mi się, że dziecko nie jest świadome wielu spraw i znosi naprawdę bardzo wiele - obserwując matkę, jej spokój ( dlatego jest taki ważny ) myśli że tak ma być i poddaje się temu z ufnością ;)
Jeśli dziecko czuje się kochane i bezpieczne to jest silne i przystosowuje się bardzo łatwo do nawet trudnych okoliczności. Dlatego tak ważna jest rodzina - jeśli Wy dajecie spokój i siepło i wspieracie je traktując leczenie jako coś normalnego to ono tak to postrzega i nie ma takiego urazu jak dzieci, których rodzice okazują strach, niepokój, nadmierną troskę.
Myślę, że takie maluszki chyba może nawet mogą nie mieć żadnej traumy w związku z leczeniem jeśli rodzic potrafi dobrze pokierować sytuacjami, zminimalizować stres odwracaniem uwagi dziecka od trudów choroby :)
Jolu - jesteś dzielna, bardzo dobrze obserwujesz córeczkę, myślę że choć jest Ci trudno to radzisz sobie naprawdę wspaniale jako matka w tym trudnym czasie !

Może tu się wypowie psycholog, jak to jest faktycznie ?

jolanta454 - Nie 09 Maj, 2010

Dla mnie bardzo zadziwiające jest to jak moje maleństwo doskonale sobie radzi w tych trudnych chwilach.
My wszyscy staramy się traktować całą tą sytuację jako "coś normalnego" - jeśli tak się można wyrazić i maleńka od nas przejmuje chyba optymizm ..
Gips zniosła bardzo dobrze bo tarktowalismy to jako "zabawę w królestwo" ....
Teraz nocne spanie w dolnej części gipsu powrównujemy do spania "w kolebusi" jak Dorotka z piosenki dla dzieci, a z ospy i smarowania dzieciątka wyszła nam zabawa w "biedroneczkę" którą jest Wikunia .... ona sama jest naprawdę bardzo dzielna i znosi to wszystko wspaniale. Ja staram sie jak mogę żeby sie nie "rozklejać", ale .... czasami nie daje rady i ogarnia mnie straszna złóść na cały świat (myślę że tu Pasiflora chyba najbardziej mnie zrozumie ... wiele innych osób pewnie też)
Do 10 czerwca jeszcze tyle czasu .... chcę jednak mimo zaplanowanego pobytu w Centrum Rehabilitacji dla dzieci skonsultowac maleństwo w Warszawie z osobami, które mi polecono. Muszę zająć się czymś ważnym bo tracę grunt pod nogami...
Pozdrawiam serdecznie

AgaW - Nie 09 Maj, 2010

Jolu - to wiadomo, że czujesz złość...to naprawdę wielki wysiłek podołać takiej sytuacji z uśmiechem...napewno nie tylko ja Cię podziwiam, bo świetnie dajesz temu radę :ok:
Są dni naprawdę trudne, mogę tylko domyślać się co czujesz...ale z Twoich postów wynika że potrafisz zadbać o to co najważniejsze, doskonale wyczywasz co musisz zrobić, jak odwrócić córki uwagę od leczenia. Jesteś naprawdę wspaniałą matką, bardzo, bardzo dzielną i bardzo odpowiedzialną !
Masz doskonalą intuicję i skoro ona Ci mówi, żeby sprawdzić Wiktorię u polecanych fizjoterapeutów to posłuchaj tego głosu - ja bym tak zrobiła dla pewności :)
Zrobiłaś ogromny krok, tyle się wydarzyło, masz prawo czuć zmęczenie i złość - ale głowa do góry, bo najtrudniejsze chwile już mijają ... postaraj się odpoczywać i cierpliwie jeszcze trochę poczekaj - niedługo już będzie łatwiej!
Jolu - jesteś twarda i choć to trudny czas dbaj o siebie, o chwile relaksu aby mieć cierpliwość do tego wszystkiego - a ja wiem, że dasz radę!
Ściskam Cię mocno i wiem, że potrafisz uśmiechnąć się przez łzy :hug:

jolanta454 - Nie 09 Maj, 2010

AgaW napisa/a:
wiem, że potrafisz uśmiechnąć się przez łzy

.. potrafię bo tak trzeba, ale jest mi tak STRASZNIE ŻAL maleństwa że chciałabym czasami zasnąć i obudzić sie jak już będzie po wszystkim, ale wiem że tak sie nie da ...... bo to przecież nie jest SEN - to okrutna rzeczywistość i boli o tyle gorzej że to nieodpowiedzialni ludzie przyczynili się do tego ....
Na poczatku myślałam że przypadek mojej córeczki jest jakimś ewenementem, ale dopiero pobyt w szpitalu uzmysłowił mi że to niestety "zjawisko niemalże nagminne" pomimo ogólnych opinii że medycyna poszła naprzód i wyeliminowano tak "proste" problemy jak rozpoznanie dysplazji stawów biodrowych u noworodków ..... :shock:
Złe rozpoznania, zwykłe pomyłki lekarzy przez które spotkani przez mnie ludzie i ich dzieci cierpią tak samo, a lekarze (nawet ortopedzi wykonujący USG) twierdzą że nic sie nie stało bo każdy może się mylić. :evil: - to nie są unikaty niestety. A Szanowny Pan Profesor z anielską cierpliwością i nieocenionymi umiejetnościami - "naprawia" te błędy ....
Moja lekarka ma jednak więcej odwagi, wbrew wszystkiemu nadal jesteśmy pod jej opieką. Może to wielu ludzi dziwić (wśród naszych znajomych też są tacy) ale ja wiem że dla małej tak będzie najlepiej. Jest teraz otoczona szczególną uwagą i troską i niech tak zostanie.

AgaW - Nie 09 Maj, 2010

Cytat:
Może to wielu ludzi dziwić (wśród naszych znajomych też są tacy) ale ja wiem że dla małej tak będzie najlepiej. Jest teraz otoczona szczególną uwagą i troską i niech tak zostanie.

Jesteś wspaniała ! I chyba masz duzo racji, że teraz ona zrobi wszystko żeby naprawić ten błąd i będzie się starała zapewnić jej to co tylko może nfz...dałaś jej szansę na zrehabilitowanie się i to jest unikalne i piękne...
Niestety masz też rację co do tej rzeczywiśctości...patrząc na ogrom przypadków pomyłek, niedopatrzeń lekarzy serce pęka...i tak mało jest specjalistów z umiejętnością naprawy takich błędów mających wielkie serce...
Jednak to szczęście, że w ogóle ktoś to może jakoś naprawić...oby takich ludzi było jak najwięcej !

agrodzka - Pon 10 Maj, 2010
Temat postu: "psychika dziecka"
stan psychiczny dzieci zależy od tego jak czują się rodzice, bo to dla dzieci jedyny wskaźnik czy jest dobrze czy źle.
Moje doświadczenia z dziećmi, dotyczę nie tylko przewlekłego o bólu ale także zdarzeń traumatycznych. Świat dziecka do około 8-mego roku życia jest zupełnie inny niż nam się wydaje. Dzieci małe czują się dobrze kiedy opiekunowie są blisko, kiedy nie czują lęku matki itp. to daje im poczucie bezpieczeństwa i w trudnych chwilach trzeba stawiać właśnie nacisk na to. Często choroby dzieci powodowały konieczność odseparowania ich od rodziców, a to kończyło się dla dzieci lękiem przed porzuceniem+ból odczuwany w wyniku choroby=problemy emocjonalne. Kiedy dziecko otoczone jest taką opieką jak Pani opisuje, dużo łatwiej znosi ból, a zastałą rzeczywistość po prostu akceptuje. U dzieci około 2,5-3 latek można opowiadać bajeczki terapeutyczne, które dodają nadziei i niezwykle wpływają na wyobraźnię. Rodzic przeżywający chorobę dziecka sam często potrzebuje rozmowy, wypłakania swojego żalu, złości tak by móc wspierać dziecko. Trzeba pamiętać o sobie, zapewnić wsparcie rodziny, przyjaciół tak by móc "naładować baterie" od czasu do czasu.
Trzymam za Panią kciuki...

jolanta454 - Pi 14 Maj, 2010

agrodzka napisa/a:
stan psychiczny dzieci zależy od tego jak czują się rodzice, bo to dla dzieci jedyny wskaźnik czy jest dobrze czy źle.
- to prawda, zgadzam sie w 100% :)
W naszym przypadku cała rodzina i znajomi również zostali niejako "przeprogramowani" w zwiazku z choroba maleństwa, nie ma użalania sie nad jej losem - choć serce boli, tylko traktowanie sprawy jak sytuacji w której może znaleźć sie każdy.
Chociaż na usta ciągle cisną się każdemu słowa "biedne maleństwo, tyle musi sie nacierpieć" to wypowiadane jest do maleństwa w zupełnie inny sposób. Bardzo pomocne stają sie tu rady z forum (dzięki Dziewczyny:) i książeczki dla dzieci w których bohaterowie mają jakiś problem a na koniec jest wszystko OK. Nie przypuszczałam nawet że maleństwo w wieku 2 lat jest takie rozumne i spostrzegawcze jak również że ma taką pamięć. Moja mała bardzo chętnie słucha czytanych przygód jej ulubionych bohaterów ze świata bajek, ale samo czytanie to nie wszystko trzeba jeszcze z dzieckiem nawet tak małym "przedyskutować" przygodę o której była mowa.
Wiktoria pieknie zaakceptowała spanie w dolnej części gipsu, bo przyszło mi do głowy żeby porównać go do "kolebusi" Dorotki i teraz (chociaż dla mnie jest to okropne) mała nawet nie chce słyszeć o tym żeby komus oddać jej "kolebusie" i chetnie "poddaje się cowieczornemu rytułałowi bandażowania jej nóżek do gipsu - niewiarygodne, ale PRAWDZIWE" :)
Sa oczywiście i trudne chwile i bedzie ich teraz pewnie coraz więcej bo mała BARDZO chce już chodzić, ale rozmowa z maluchem przynosi niewiarygodne efekty. Jeśli sama wierzę że "po burzy zawsze musi zaświecić słońce" to zawsze znajdę sposób by maleństwu to przekazać. Spokój, pozytywne myslenie i pogoda ducha rodziny (chociaż w obecności małej, bo "w kąciku jest różnie" ) to najwięcej co możemy dać ......
Wikunia już po ospie nawet "łaskawie" poszło, dni mijają i wkrótce - BĘDZIE DOBRZE :) ))
Wróciłyśmy do ćwiczeń domowych, zapisane jesteśmy do ORTOSU, idzie wiosna i świat staje sie piekniejszy
Pozdrowienia dla bioderkowiczów, których obecność i wsparcie jest ze mna ciągle ..
P.S. Szczególne ukłony w stronę AgiW - jestes wspaniałym człowiekiem Agusiu :-D
Buziaki od maleństwa

AgaW - Sob 15 Maj, 2010

Rumienię się... :oops: miło mi bardzo...
Powiem któryś raz - Ty Jolu jesteś dla mnie wzorową matką. Jestem z Ciebie dumna - bo przechodzisz koszar, ale robisz to z otwartością na rozwiązania i z ... klasą :ok:

jolanta454 - Czw 27 Maj, 2010

Wczoraj byłysmy na wizycie w Ortosie. Chociaż nadal niewiele możemy zmienić w postepowaniu z malutką (ćwiczenia jak dotąd) to pani terapeutka pocieszyła nas że wszystko jak dotąd przebiega prawidłowo. Teraz niecierpliwie czekamy na wizyte kontrolną u Pana Prof Cubaka
AgaW - Czw 27 Maj, 2010

jolanta454 napisa/a:
pani terapeutka pocieszyła nas że wszystko jak dotąd przebiega prawidłowo.

Może na razie nie możesz zrobić więcej, ale to że wszystko jest dobrze na tym etapie to świetna wiadomość :)

jolanta454 - Wto 08 Cze, 2010

HURA !!! maleńka zaczęła CHODZIĆ i idzie jej naprawdę nieźle :-D
W czwartek wizyta u Pana profesora - myślę że będzie z nas dumny :-D

Edi - Wto 08 Cze, 2010

super ,ale radośc brawo dla Wiktorii no i dla mamusi za wytrwałośc :mrgreen:
jolanta454 - Pi 11 Cze, 2010

ZNÓW CHCE MI SIĘ ŻYĆ :-D
Byliśmy wczoraj na kontrolnej wizycie w Otwocku i chociaż nie obyło się bez kłopotów z dostaniem się do Pana profesora (operacje) to udało się.
Diagnoza obecna wydana przez Pana profesora - MALUTKA MOŻE JUŻ CHODZIĆ SAMODZIELNIE - WSZYSTKO W NAJLEPSZYM PORZĄDKU - HURA, HURA, HURA !!! :-D
W środę wyjeżdżamy na rehabilitację i chociaż wiem, że przed nami jeszcze długa droga to "światełko w tunelu świaci coraz jaśniej" - boże co za ulga.
Usłyszeliśmy z mężem że jak tak dalej pójdzie to i do wyjmowania "żelastwa" będziemy przygotowywać się wcześniej niż to było planowane - daj boże.
Moja kochana dzielna dziewczynka :mrgreen: cieszy się bardzo że może chodzić i dzielnie kroczy na własnych nóżkach ... :mrgreen:
Pozdrawiamy bardzo cieplutko wszystkich, którzy nam "kibicują"

AgaW - Pi 11 Cze, 2010

Jesteście wspaniałe :brawo:
Czas poświęcony na rehabilitację zaprocentuje! Dbaj o siebie Jolu, abyś miała siłę do kolejnych etapów leczenia córeczki! Wyściskaj Wiktorię ode mnie i od całego Forum!
Niedługo napewno będą kolejne postępy, za co trzymam cały czas kciuki bardzo mocno :ok:

Mijka - Sob 12 Cze, 2010

jolanta454 napisa/a:
MALUTKA MOŻE JUŻ CHODZIĆ SAMODZIELNIE - WSZYSTKO W NAJLEPSZYM PORZĄDKU

Jolu, gratuluję i cieszę się Waszą radością :-D to są najpiękniejsze słowa jakie mogą usłyszeć rodzice o swoim dziecku :)

Alicja - Sob 12 Cze, 2010

jolanta454 napisa/a:
MALUTKA MOŻE JUŻ CHODZIĆ SAMODZIELNIE - WSZYSTKO W NAJLEPSZYM PORZĄDKU

Jolu, pewnie nie raz wyobrażałaś sobie moment, kiedy usłyszysz te słowa i była to dla Ciebie motywacja w trudnych chwilach. :-) Te słowa to wielka nagroda dla Ciebie i Twojej dzielnej córeczki. :-) GRATULACJE DLA WAS OBU !!! :-)

jolanta454 - Sob 12 Cze, 2010

Malutka "kroczy" przez świat coraz odważniej - nie potrzebuje nawet podtrzymywania ...... coraz mniej nawet utyka .... tempo wspaniałe - jest super :-D
Ciagle jestem w pobliżu, ale to naprawde wspaniałe znów zobaczyć ją chodząca o własnych siłach. Humorek też jej się bardzo poprawił (tak jak mnie oczywiście) bo nie ma już zakazów typu - nie wstawaj, nie wolno chodzić, nóżka jest jeszcze troszkę chora .... itd ...
teraz słyszy tylko - "pieknie córeczko sobie radzisz" :-D a niunia dodaje - "pan profesor jest ze mnie dumny ..." :-D

Pozdrawiam forumowiczów :-D i dziękuje za pamięć

aga.t. - Sob 12 Cze, 2010

jolanta454 aż się serduszko raduje czytając takie rzeczy. wiadomo,że człowiek dorosły cieszy się powracając do zdrowia,ale widząc własne dziecko, które powraca do formy to jest niesamowite uczucie. pozdrawiam gorąco dzielne kobietki :kiss:
pasiflora - Sob 12 Cze, 2010

jolanta454 napisa/a:
"pan profesor jest ze mnie dumny ..."
Powiedz jej, że wiele więcej ludzi jest z niej dumnych. Ja na pewno :-)
Bonia - Sob 12 Cze, 2010

Bardzo dzielna dziewczynka i bardzo dzielna mama :) gratuluje wam obu
jolanta454 - Nie 04 Lip, 2010

Wikunia ćwiczy wspaniale (jak na tak małe dziecko) - ma wspaniałego rehabilitanta, terapia przybrała raczej formę "zabawy", ale Pan Kazio z malutką i wykonuje podczas tej "zabawy" bardzo sumiennie wszystkie konieczne ćwiczenia :-D
Najważniejsze że maleńka nie kojarzy ćwiczeń jako czegoś złego .... wręcz przeciwnie - dumna jest z siebie że jej tak dobrze idzie (jak mówi rehabilitant oraz zespół lekarzy)
Chodzi coraz piękniej, w basenie szaleje niemożliwie - jest OK !!! będzie jeszcze LEPIEJ :-D
Pozdrawiam cieplutko wraz z córeczką :) ))

Edi - Nie 04 Lip, 2010

jolanta454 ,aż mi się buzia śmieje jak to czytam :mrgreen: ciesze się razem z wami :mrgreen:
AgaW - Pon 05 Lip, 2010

jolanta454 napisa/a:
Chodzi coraz piękniej, w basenie szaleje niemożliwie - jest OK będzie jeszcze LEPIEJ

Jestem z Was obu bardzo, bardzo dumna :) Taki rehabilitant z podejściem do dziecka to skarb-cudownie że Wiktoria trafiła w takie ręce :) Cieszę się Jolu razem z Tobą z postępów Wiktorii :hug:

jolanta454 - Pon 19 Lip, 2010

Jesteśmy już po miesięcznej rehabilitacji - jest coraz lepiej.
Maleństwo zadziwiło wręcz wszytkich postępami w chodzeniu (ćwiczyła jak na swój wiek fantastycznie) co jest niewątpliwą zasługą - jej oczywiście - i rehabilitanta - brawo panie Kaziu :) w dalszym ciągu będziemy pod jego "okiem" ... ćwiczymy w domku, Wikunia wykonuje ćwiczenia, których nauczył nas terapeuta.
Myslę że Pan profesor miał rację przewidując że maleńka o wiele wcześniej niż planowano będzie poddana zabiegowi wyjęcia "żelastwa" . Zapisujemy sie na wizytę już w sierpniu, ale narazie o tym nie myślę, przed nami turnus rehabilitacyjny nad morzem... :-D

Pozdrawiamy bioderkowiczów :-D

Alicja - Pon 19 Lip, 2010

jolanta454, wspaniale, że postępy w rehabilitacji Twojej córeczki są tak dobre.
To też nagroda za Twoją wytrwałość i wyjątkową troskę. :-) Życzę Wam udanego pobytu nad morzem, należy Wam się wypoczynek po takim wysiłku. :-)

AgaW - Pon 19 Lip, 2010

Brawa dziewczyny :brawo: odpocznijcie obie nad morzem, zrelaksujcie się budując zamki z piasku i szukając muszelek :) Napewno turnus będzie dla Was ciekawą "wycieczką" z której przywieziecie dla Forum kolejne posty z postępami :ok:
jolanta454 - Nie 03 Pa, 2010

Witam wszystkich po dłuuugiej nieobecności :) Podróże, podróże, wyjazdy ....... Zgodnie z obietnicą piszę co u nas...
JEST BARDZO DOBRZE :) )
Po tych wszystkich wyjazdach nawet sie nie spostrzegłysmy jak nadeszła jesień ....
We wrzesniu bylismy z Wiktorią na wizycie kontrolnej u Pana profesora - JEST WSPANIALE !!! !!!!
Ciągła rehabilitacja, basen, ćwiczenia w domku przy każdej okazji i starania maluszka przynoszą super efekty.
Mała już została "zakwalifikowana" przez pana profesora na wyjecie blaszek i 1 marca mamy sie zgłosić do Otwocka.
Sam pan profesor był bardzo zadowolony z leczenia maleństwa. Usłyszałam to czego najbardziej pragnęłam - WSZYSTKO JEST W NAJLEPSZYM PORZĄDKU :mrgreen: - jednakże chyba coś musiałam źle zrozumieć wcześniej bo wyjęcie blaszek nie jest praktykowane przez pana profesora wcześniej niż przed upływem roku, ale teraz ważne jest to że wszystko przebiega prawidłowo. Teraz czas na odpoczynek :lol:
Wikunia biega jak każde ZDROWE ! dziecko :-D
Trudno jest osobom które nie znają jej historii - zauważyć że coś jest nie tak :) a ci którzy nie widują jej często (rodzina przede wszystkim) są zaskoczeni efektami terapii, tym jak mała wspaniale sobie radzi.
Sam pan profesor był również nieco zaskoczony (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) i jednoczesnie bardzo zadowolony, że różnica w długości nóżek jest tak znikoma :!: i że w tak szybkim tempie nóżki się "wyrównują".
Nie dajemy za wygraną - ćwiczymy dzielnie i trzymamy się dobrze :-D
Pozdrawiamy serdecznie naszych "kibiców"

madzi_czer - Nie 03 Pa, 2010

Rewelacyjne wiadomosci! :-)
Zuch z Was dziewczynki! :D

pasiflora - Nie 03 Pa, 2010

jolanta454, szkoda że ja nie miałam takiej mamy jak Ty i takiego profesora pod ręką. Życzę Wam wszystkiego dobrego i żebyście szybko zapomniały o tej małoprzyjemnej "przygodzie" Pozdrawiam :*
jolanta454 - Wto 05 Pa, 2010

pasiflora, Jeśli chodzi o Pana profesora masz całkowitą rację - faktycznie gdyby był "pod ręką" mnóstwo dzieci uniknęłoby bólu i nieszczęść spowodowanych złym leczeniem stawu biodrowego.
Niby mamy XXI wiek i wiedza lekarzy jest ogromna na ten temat to niestety nie każdy umie pochylić sie nad dzieckiem tak jak nasz wspaniały profesor.
Jednakże WASZE wspacie - biderkowiczów - stanowi dla mnie ogromną pomoc i motywację do działania - WIELKIE DZIĘKI - samej byłoby mi napewno trudniej iść tą wyboistą drogą.
Teraz z wielką nadzieją patrzę w przyszłość , a po przeczytaniu postów Asici dogłębnie zrozumiałam słowa pana profesora że "może lepiej się stało, że maleńka nie była leczona wcale, niż gdyby miała być leczona ŹLE"

madzi_czer - obym mogła teraz już tylko TAKIE wiadomości tutaj umieszczać..

Obie z córeczką przesyłamy słodkie buziaczki i serdecznie pozdrawiamy :mrgreen:

pasiflora - Wto 05 Pa, 2010

jolanta454 napisa/a:
dogłębnie zrozumiałam słowa pana profesora że "może lepiej się stało, że maleńka nie była leczona wcale, niż gdyby miała być leczona ŹLE"
Zaoszczędziłaś tym wiele bólu córeczce a sama sobie rozczarowań. Teraz musi już być tylko dobrze. No i dziękujemy za te słodkie buziaki. :mrgreen: Tego mi trza było :)
jolanta454 - Wto 05 Pa, 2010

Cała przyjemność po naszej stronie :mrgreen:
AgaW - Czw 07 Pa, 2010

Wspaniałe wieści :) Jak ten czas szybko leci, już niedługo wyjęcie blaszek, potem trochę ćwiczeń ( bo napewno trzeba będzie po zabiegu poprawić pracę mięśni ) i obie odpoczniecie od leczenia :)
Jolu uściskaj Wiktorię a dla Ciebie wielkie brawa za wytrawałość :brawo:

jolanta454 - Pi 08 Pa, 2010

Bardzo sie cieszę że znów mamy kontakt i dzieki za ciepłe (jak zwykle) słowa
Buziaczki od maleństwa - Agusiu :mrgreen:

Asica - Sob 09 Pa, 2010

JOLANTA454 dzielną masz córeczkę.To jest coś wspaniałego jak dzieci potrafią dać nam siłę do życia i działania. Dzięki swojej miłości razem przejdziecie wszystko. Ja się zastanawiałam często dlaczego to nasze dzieci muszą cierpieć? Ale widocznie to jest jakiś teścik od Boga...a my się nie poddamy i go na pewno zdamy :) haha Szkoda tylko że mało jest lekarzy którzy traktują pacjentów każdego wyjątkowo i ze szczególną troską, a nie jak kolejny produkt. Cieszę się że mogę z wami popisać, dowiedzieć się o innych przeżyciach, podzielić się moją historią i korzystać z waszych rad...bo to naprawdę coś wspaniałego wiedzieć że są jeszcze ludzie którzy rozumieją, wspierają, chcą pomóc i dzielą się emocjami i doświadczeniami:) Dziękuję i życzę dalszych sukcesów i jeszcze więcej uśmiechu na każdy dzień :) Buziaki dla córeczki
pasiflora - Sob 09 Pa, 2010

Asica napisa/a:
Ja się zastanawiałam często dlaczego to nasze dzieci muszą cierpieć?
Też czasem się nad tym zastanawiałam... Winiłam przede wszystkim rodziców.
Babcia twierdziła że pokutujemy za grzechy do siedmiu pokoleń.
Ksiądz kazał mi w ogóle tak nie myśleć.

Prawda jest taka że dopóki nie wyzbyłam się żalu, to nie potrafiłam ruszyć do przodu, nie potrafiłam normalnie żyć.
Dlatego nie zastanawiajmy się nad takimi pytaniami, na które nigdy nie uzyskamy odpowiedzi, bo to tylko zatrówanie myśli jadem, który przenosi się najczęściej na bliskich.

AgaW - Sob 09 Pa, 2010

pasiflora napisa/a:
Dlatego nie zastanawiajmy się nad takimi pytaniami, na które nigdy nie uzyskamy odpowiedzi, bo to tylko zatrówanie myśli jadem, który przenosi się najczęściej na bliskich.

Święte słowa !
A już najgorzej jak inni-znajomi czy rodzina wywierają presję i zaczynają tematy, rozmyślania tego typu. Trudno wtedy tego słuchać i zaczynać myśleć toksycznie. Najlepiej tego unikać jak ognia lub...się nie odzywać - ludzie którzy "pomagając" zaczynają takie dyskusje to najgorsza sprawa, szkoda czasu i zdrowia na takie osoby.
Bo najważniejsze jest znaleźć wyjście i iść do przodu, nie ma innej słusznej drogi. :)

jolanta454 - Sob 09 Pa, 2010

Asica napisa/a:
Cieszę się że mogę z wami popisać, dowiedzieć się o innych przeżyciach, podzielić się moją historią i korzystać z waszych rad...bo to naprawdę coś wspaniałego wiedzieć że są jeszcze ludzie którzy rozumieją, wspierają, chcą pomóc i dzielą się emocjami i doświadczeniami:)

Masz rację mnie forum dawało - i daje - wiele siły i świadomość że w tych najtrudniejszych chwilach są ludzie, którzy mnie rozumią tak naprawdę, nie wybiórczo.
Kontakt z bioderkowiczami to wspaniała rzecz w chwilach ciężkich, w chwilach zwątpienia, które nieuchronnie i niejednokrotnie przychodzą. Tu zawsze mogłam liczyć na pomoc, na dobre rady i tak człowiekowi potrzebne ciepłe słowa.... a i radosnymi wiadomościami z przyjemnością mogę się dzielić ze wspaniałymi ludźmi :-D

:kiss: to ode mnie i maleńkiej dla Was wszystkich

Mijka - Sob 09 Pa, 2010

jolanta454 napisa/a:
Kontakt z bioderkowiczami to wspaniała rzecz w chwilach ciężkich, w chwilach zwątpienia, które nieuchronnie i niejednokrotnie przychodzą.

a to dla dzielnej Wiki

jolanta454 - Nie 10 Pa, 2010

I jak tu nie kochać "bioderka"? :mrgreen:
Małej Wikuni bardzo się miś podobał - dzięki
:kwiatki:

ewaolsztyn28@ - Pon 18 Pa, 2010

Witam, historię córeczki czytam z wielką radością , gratuluję takiej siły, ale widoczne rezultaty mogą motywować do dalszej pracy , opieka Profesora to też nadzieja na lepsze jutro. Gratuluję jeszcze raz takiej postawy rodzica i trzymam za Was kciuki
jolanta454 - Pi 18 Lut, 2011

Witam biodrkowicze
Długo nas nie było ale cóż - życie. Cieszymy się postępami malutkiej i jest fajnie, ale .... no ale .... termin 2 operacji (usunięcie blaszek i śróbek) już tuż tuż i znóW wrócił niepokój jak będzie....
BĘDZIE DOBRZE BO TAK MA BYĆ !!! !!
Do szpitala mamy się zgłosić 1 marca a tu maluszek ostatnio chory - kurczę latam do lekarza co trzeci dzień i jest chyba dobrze ale jak nie będzie idealnie zdrowa TO BĘDZIE LIPA.
Trzymajcie kciuki moi kochani.
Pozdawiam serdecznie

AgaW - Pi 18 Lut, 2011

Trzymam kciuki baardzo mocno, Jolu - będzie dobrze :ok: Niecierpliwie będę czekać na dobre wieści ( wierzę, że będą tylko dobre :) ) Uściski dla Was obu :)
jolanta454 - Sob 19 Lut, 2011

Dzięki Aga :-)
Mała po kolejnej wizycie u lekarza - jest OK na szczęście nie muszę przesuwać terminu pobytu w szpitalu.
Jesteśmy pod ciągłą opieką naszej rodzinnej Pani doktor i trzymam póki co "rękę na pulsie" będzie dobrze (tak cały czas sobie powtarzam i wierzę, wierzę wierzę ....)
pozdrawiam :-)

Alicja - Sob 19 Lut, 2011

jolanta454, ja też wierzę, że wszystko świetnie się uda i wkrótce pobyt w szpitalu i zabieg będzie za Wami. Wiosnę powitacie bez śrubek. :)
Trzymam kciuki. :)
I pozdrawiam cieplutko Ciebie i Twoją córeczkę. :)

jolanta454 - Pi 04 Mar, 2011

KOCHANI !!!
JESTEŚMY JUŻ W DOMKU PO UDANYM ZBIEGU WYJĘCIA BLASZEK !!!
Wszystko przebiegło dobrze, mała znosi to bardzo dobrze (w przeciwieństwie do mamy).
Sam zabieg bardzo krótki bo było wszystko OK - w środę maleńka była operowana a wczoraj już wróciliśmy szczęśliwie do domku - DZIĘKUJĘ CI BOŻE
Teraz będzie juz tylko LEPIEJ :-)

jolanta454 - Pi 04 Mar, 2011

WITAJ WIOSNO :kwiatki:
Alicja - Pi 04 Mar, 2011

jolanta454 napisa/a:
Wszystko przebiegło dobrze, mała znosi to bardzo dobrze (w przeciwieństwie do mamy).

Droga Mamo Wiktorii, Twoja pociecha ma już leczenie operacyjne za sobą, nie martw się już.
Wraz z wiosną niech wstąpi w Ciebie nowa nadzieja.
Przed Wami już tylko wszystko, co najlepsze.
Pozdrawiam cieplutko. :flower:

Brydzia - Pi 04 Mar, 2011

Droga jolu, teraz już tylko będzie dobrze. Tyle przetrwałyście i obie jesteście bardzo dzielne. Oby wiosna przyniosła Wam wiele ciepła , optymizmu i dużo zdrowia. Pozdrowienia dla Ciebie i buziaki dla Malutkiej.
AgaW - Sob 05 Mar, 2011

Super wiadomości :) Teraz już jesteście po wszystkim i dzięki rehabiliracji będzie coraz lepiej :) Brawo dzielne dziewczyny :brawo: Uściski dla Was obu :)
jolanta454 - Sob 05 Mar, 2011

Optymizm i wiara wracają szybko. Małutka coraz odważniej stąpa na operowanej nóżce, jest pogodna i szczęśliwa że jest już w domku, nóżka już "naprawiona", robi swię coraz cieplej i wkrótce będziemy mogły wychodzić na spacerki.
W Otwocku znowu usłyszałam że rehabilitacja małej nie jest potrzebna ale nie mogę w to uwierzyć i mimo wszystko jedziemy do "naszego" pana rehabilitanta a w maju czeka na nas kilkutygodniowy pobyt.
wierzą że przyniesie to oczekiwany skutek i będzie coraz lepiej.
I znowu słońce świeci oraz piękniej .... :-D

AgaW - Nie 06 Mar, 2011

jolanta454 napisa/a:
W Otwocku znowu usłyszałam że rehabilitacja małej nie jest potrzebna ale nie mogę w to uwierzyć i mimo wszystko jedziemy do "naszego" pana rehabilitanta a w maju czeka na nas kilkutygodniowy pobyt.

I dalej w Otwocku panuja przestarzałe poglądy na temat rehablitacji :evil: To straszne, że taki szpital jest tak daleko za nowoczesną nauką :evil:
Jolu, to dobrze że nie wierzysz w to co Ci mówią, sama widzisz jak rehabilitacja jest potrzebna i już niedługo dzięki niej będziesz widzieć świetne efekty operacji i zdrowo ruszającą się Wiktorię!
Trzymajcie się zdrowo, życzę szybkiej i owocnej rehabilitacji :ok: Pisz Jolu o postępach :)

jolanta454 - Pon 07 Mar, 2011

Mała jest wspaniała.... :-D
Chodzi już sama trzymając sie mebelków, "raczkuje" na czworakach jak szalona i coraz częściej udaje jej się przejść kawałek samej (oczywiście jestem tuż obok jak kwoka obok kurczaka, ale starm się nie przeszkadzć jej chodzić a moja rola to asekuracja). Nie narzeka już na ból, jest coraz lepiej :-D
pozdrawiamy

karollka - Pon 07 Mar, 2011

jolanta454 napisa/a:
Nie narzeka już na ból, jest coraz lepiej :-D

I zobaczysz, że już niedługo będzie o niebo lepiej :) cieszę się, że macie to już za sobą :)
:hug:

jolanta454 - Pon 07 Mar, 2011

Ja też bardzo się cieszę że to już za nami... a raczej za maleństwem
:miłość: - MOJA KOCHANA DZIELNA CÓRECZKA

jolanta454 - Pi 06 Sty, 2012

WITAJCIE KOCHANI W NOWYM ROKU :) OBY BEZ BÓLU KŁOPOTÓW I ZMARTWIEŃ - DUŻO SZCZĘŚCIA I WSPANIAŁEGO ZROWIA :pa:

przepraszam że tak długo mnie nie było, ale cóż - życie ....

Po wyjęciu śrób i blaszki w marcu 2011 Wikunia jest ciągle rehabilitowana, a efekty są wspaniałe :lol:
Byłam z małą 21 grudnia na kontroli w Otwocku i usłyszałam, że mała ma żyć "normalnie" bo jest wszystko OK :lol: Następna wizyta dopiero za ROK. Złe wspomnienia minęły - już nawet w szpitalu na RTG nie było problemu. Maluszek już się nie boi ... dzięki Bogu.
Jak zobaczyłam zdjęcie RTG "naprawionego bioderka" to aż mi się łzy w oczach zakręciły z radości ... (jak znajdę chwilkę i nauczę się tego robić, to postaram się "wrzucić" te zdjęcia od początkowych do obecnych - to bardzo ciekawe jak przy pomocy nieocenionego Pana profesora Czubaka "matka natura" poradziła sobie z tym defektem u mojej najdroższej pociechy.

Z rehabilitacji nie zrezygnujemy jeszcze bardzo długo, ale najważniejsze są wyniki ...

Moja kochana córeczka chodzi z innymi dziećmi do przedszkola i chociaż nóżka jest jeszcze krótsza (ok 0,5 cm) to prawie wcale tego nie widać.

Biega, bawi się i rozrabia jak inne dzieci :lol:

A tak długo nie mogłam uwierzyć w to, że tak będzie .....

.. BO PO BURZY ZAWSZE MUSI WYJŚĆ SŁOŃCE ... :-D

Alicja - Pi 06 Sty, 2012

jolanta454, dziękujemy za te wspaniałe wieści !!!
Będą one krzepiące dla rodziców dzieci, którzy borykają się z tym samym problemem. Wydawałoby się, że w czasach, kiedy diagnostyka jest tak rozwinięta, dysplazja powinna być diagnozowana zaraz po urodzeniu. No i całe szczęście, że jest Profesor, który umie pomóc oraz terapeuci, których wiedza i umiejętności jest są znacznie większe, niż kiedy ja byłam małą dziewczynką z dysplazją i tyle innych bioderkowych koleżanek.

jolanta454 napisa/a:
A tak długo nie mogłam uwierzyć w to, że tak będzie .....

Byłaś po prostu przestraszona, jak każda mama, której dziecko ma problemy zdrowotne. Ale i bardzo dzielna, cierpliwa, świetnie sobie poradziłaś w tej trudnej dla całej rodziny sytuacji.

Pozdrawiam gorąco Ciebie i Twoją małą kochaną córeczkę. :-D

Edi - Pi 06 Sty, 2012

jolanta454, aż mi łzy w oczach stanęły jak czytałam te wspaniałe wiadomości ,ależ to musi być radość patrzeć na biegającą małą kruszynkę :mrgreen:
Bonia - Pi 06 Sty, 2012

Jolu aż się serce raduje że z małą już dobrze wspaniale się czyta takie wiadomiści ucałuj malutką ;-)
AgaW - Pi 06 Sty, 2012

Jolu, to wielka radość czytać takie wiadomości :ok: Widzisz, wszystko co złe minęło i dałaś radę dzielnie to przejść :hug: dobrze że napisałaś jak Wiktoria się czuje bo Twój wpis daje nadzieję innym rodzicom w podobnej sytuacji !
Jolu, zwracasz uwagę na coś bardzo istonego także u dzieci-na rehabilitację i dbasz o to aby ta dziedzina wiedzy dokończyła i utrwaliła to co wspaniałego zrobił Profesor Cz. Wielkie brawa za podejście oraz za wytrwałość w tym kierunku :brawo: Wierzę jak Ty że dzięki temu Twoja córka będzie mogła zdrowo i sprawnie żyć :ok:
Ściskam Was obie i życzę aby zawsze już było tylko dobrze :hug:

pasiflora - Pi 06 Sty, 2012

Heh, no to na szczęście uciekła nam jena biderkowiczka. Jolu brawo dla rodziców któzy zadbali o kruszynkę w odpowiednim momencie. :*
jolanta454 - Pi 06 Sty, 2012

Dziękuje za ciepłe (jak zawsze od WAS) słowa.

pasi - Napewno będę zaglądać na forum bo nie zapomnę ile dla mnie zrobiliście, ale raczej "towarzysko" haha.

Czuć wsparcie innych jest bardzo budujące i pomaga przetrwać najgorsze chwile.

Przed nami jeszcze długotrwała rehabilitacja ale to już "pikuś" w porównaniu z tym co już nie wróci - HURA!!!!

WIKUNIA jest CUDOWNA, WSPANIAŁA, WIELKA MĄDRYSIA I MÓJ NAJWIEKSZY SKARB JAKI MOGŁAM SOBIE WYOBRAZIĆ :!:

Buziaki dla wszystkich - od maluszka również oczywiście :)

NUTKA - Pi 06 Sty, 2012

Aż się łezka w oku zakręciła,Ty jako MAMA też jesteś WIELKA WYJĄTKOWA MĄDRA I KOCHANA.Pozdrawiam i szczęscia życzę!!!!! :mrgreen:
drupinka - Pi 06 Sty, 2012

Brawo, Jolu! Wszyscy się cieszymy z tego Waszego sukcesu. Jak widać determinacja Rodziców + chęci i umiejętności lekarza = zdrowie.
Całusy dla Ciebie i Wiktorii (dobrze wybrałaś Jej imię :-D )

jolanta454 - Sob 07 Sty, 2012

Dobrze chociaż, że teraz po naszych zmaganiach mogę pomóc w walce o zdrowie dzieciaczków nawet teoretycznie (szkoda, że ja nie miałam takiej możliwości, ale wiadomo - "co nas nie zabije to nas wzmocni .... ").
Teraz chcę nadal pomagać innym rodzicom (oby ich bylo jak najmniej!!!!) a jeśli już niech znajdą FORUM BIODERO

ania22 - Nie 08 Sty, 2012

Jolus jestes Wielka dzieki Tobie i Twojej pomocy "teoretycznej" wtorkowy wyjazd nie jest juz dla mnie tak straszny , bo wiem ze po burzy zawsze wstanie slonce...
Odezwe sie po powrocie...oby powrot byl szczesliwy (w tych okolicznosciach)...trzymajcie kciuki za moja niunie..

jolanta454 - Pon 09 Sty, 2012

Pamiętaj Droga Aniu - Twój nastrój udziela się maleństwu, dlatego głowa do góry - dacie radę.

Teraz wiem, ze rodzice strasznie cierpią, ale zrób wszystko żeby mała tego nie czuła. Teraz zmienily się warunki pobytu w szpitalu, dlatego możesz być ze swoją córeczką cały czas, możesz trzymać jej małą raczkę zaraz po operacji jak się obudzi, żeby nie czuła się sama, możesz dać jej siłę na gojenie się i wyzdrowienie. Twoja bliskość i spokój ukoją jej stach.
Poproś pielęgniarki środek uspakajający (dla siebie oczywiście :-> ) - trochę pomaga.
Dzieci są bardzo, bardzo dzielne, nawet w tych bardzo trudnych chwilach i łatwo przystosowują się do sytuacji, tak łatwo, że bedziesz zdziwiona. Nie zapomnij jednak zabrać do szpitala jej ulubionej mmaskotki, pieluszki itp
Czytaj jej dużo po operacji nawet wtedy, gdy będzie spać.
Wiem, że jako rodzina małej przeżyjecie koszmarny stres, a córeczka - nieszczególnie. Nawet z czasem nie będzie wiele pamiętać, ale dużo zależy od rodziny. Nie traktujcie tej sytuacji jak "końca świata" choć wiem, że będzie trudno, ale konieczość dla dobra dzieciątka,
Potem już tylko rehabilitacja i powrót do zdrowia, ale wtedy wszystko juz będzie z górki.

KCIUKI TRZYMAMY BARDZO MOCNO
Buziaki dla Ciebie i maleństwa

ania22 - Pon 09 Sty, 2012

Droga Jolu bardzoe Ci dziekuje za wszystko co dla mnie zrobilas ,teraz wszystko spakowane rano wyjazd ,napewno napisze po powrocie....trzymajcie sie....mam nadzieje ze tym razem operacja sie odbedzie..
jolanta454 - Nie 10 Cze, 2012

Witajcie kochani :)
Info z OSTANICH MIESIECY
Powolutku zapominamy o traumie .... uf ...
nie "odpuszczam sobie" ale jest jakoś lżej jak efekty są widoczne ... u Wikun ijuż trudno zauważyć "defekt - krótszej nóżki",
Jesteśmy po kolejnej 5 - tygodniowej rehabilitacji w "naszej Czarnieckiej ..." i przed turnusem rehabilitacyjnym (w tym roku Sopot), ale tu z głównym nastawieniem na odpoczynek.
Mała jest bardzo dzielnym przedszkolakiem, mama pracuje "pełna parą" a przed nami WAKACJE :dance:
POZDRAWIAMY WSZYSTKICH BIODERKOWICZÓW SEREDCZNIE - BUZIAKI :-)

AgaW - Nie 10 Cze, 2012

Jolu, cudowne wieści :) i wspaniale że odpoczniesz :ok:
A może na szybko zdecydujesz się odpocząć weekendowo w Borkach i poświętować z nami kolejne już urodziny Forum ? Dziś siedziałam w Targeo planując trasę i od Ciebie jest całkiem blisko. Pomyśl o tym ( szczegóły w dz o spotkaniach-temat urodziny Forum) :)

jolanta454 - Pi 28 Gru, 2012

Kochani Moi :lol: WITAM serdecznie po bradzo długiej przerwie ...
Chciałabym sie podzielić z Wami wspaniałymi wiadomościami - otóż - Wikunia Bogu dzięki już super. 5 grudnia byłam nią na wizycie u prof Czubaka i był bardzo zadowolony z tego co zobaczył na zdjęciu RTG.
w/g prof zadziwiająco pięknie i szybko maleńka wraca do zdrowia. Staw bioderkowy wygląda super i mamy dopiero za 2 i pół roku kontrolę.
Biega skacze, tańczy i zachowuje się "prawie" jak inne dzieciaczki (piszę prawie bo ja widzą różnicę, ale z boku trudno to widzieć)
Ja w dalszym ciągu trochę boję sie, ale już mi lżej ..............i wiem że będzie coraz lepiej.

WARTO BYŁO PRZEJŚĆ PRZEZ PIEKŁO ŻEBY TERAZ MOGŁA TOWARZYSZYĆ NAM RADOŚĆ ...

To cudowne móg obserwować dzieciaczka, który fika i skacze jak inne berbecie....

WSZYSTKIM RODZICOM, KTÓRZY PISZĄ DO NAS TU NA FORUM I NA PRYWIE - ŻYCZĘ OBY NOWY ROK PRZYNIÓSŁ TYLKO WIELKĄ RADOŚĆ, BYCZE ZDROWIE I WSZELKĄ POMYŚLNOŚĆ ..........

P.S. Agusia - specjalne uściski dla Ciebie Kochana :-D

kate310 - Pi 28 Gru, 2012

cudownie :)
AgaW - Sob 29 Gru, 2012

jolanta454 napisa/a:
P.S. Agusia - specjalne uściski dla Ciebie Kochana

Dla Was ode mnie też :hug: Bardzo się cieszę że zdecydowałaś się na wpis :)
I życzę Wam kolejnych co najmniej tak optymistycznych wpisów :hug:

jolanta454 - Sob 06 Lip, 2013

Witajcie kochani :)
U nas OK (jeśli tak to można nazwać) Właśnie przygotowujemy się do kolejnego "wypadu" na miesięczna rehabilitację do naszego ulubionego ŚCR. Mamy za zadanie nauczyć się pływać :lol:
Jak wrócimy napiszę czy się udało.
Serdeczne życzenia wspaniałych wakacji dla wszystkich bioderkowiczów i ich bliskich.
BUZIACZKI :lol:

pasiflora - Nie 07 Lip, 2013

Sukcesów w nauce życzę :)
jolanta454 - Wto 09 Lip, 2013

Dziękuję bardzo i obiecuję że będziemy bardzo pilnymi uczennicami :) ( ja pływam już "parę lat" ale chcę poprawić to i owo:) trzymajcie kciuki.
Buziaki i oczywiście gorące życzenia "WSPANIAŁYCH WAKACJI" :lol:

Wendy - Sro 10 Lip, 2013

Dziękujemy i czekamy na relacje. Miłej zabawy :-) !!! !!! !!! !!!
jolanta454 - Sro 09 Pa, 2013

Witam serdecznie
Przepraszam kilka osób piszących do mnie na prywatną pocztę że nie od razu odpisuję :staram się odpisywać w miarę możliwości jak najszybciej, ale teraz zajęć mam mnóstwo i jakoś leci czas szybko bardzo ....
postaram się poprawić, jesień idzie częściej do komputera będę zaglądać :)

U nas super - maluszek pływa jak "rybka" teraz jest zapisana na "szkółkę pływacką" i trenuje dalej

:dance: :dance: :dance: :dance: :dance: :dance: tańczy pięknie, nóżki równe - wszystko gra - oby tak dalej

POZDRAWIAM WSZYSTKICH SERDECZNIE
DZIĘKUJĘ ŻE Z NAMI BYŁYŚCIE

(szczególnie Tobie "Agusiu" :) )) :flower:

AgaW - Sro 09 Pa, 2013

Jolu, wspaniałe wieści :hug: Cieszę się razem z Tobą że wszystko jest dobrze -to w wielkiej mierze Twoja zasługa, że walczyłaś jakm lwica o jej powrót do sprawności :)

Nie tylko byliśmy z Wami ale nadal jesteśmy i mam nadzieję że na któreś nasze Bioderkowe spotkanie przyjedziesz z Wiktorią :)
jolanta454 napisa/a:
(szczególnie Tobie "Agusiu" ))

Jesteś przemiła :oops:
Pozdrawiam i ściskam mocno Was obie :hug:

mprzepiora - Czw 10 Pa, 2013

jolanta454, cieszę się razem z Tobą i Wiktorią .
aga.t. - Czw 10 Pa, 2013

Cóż za radość czytać takie wiadomości :) a jak radość dla Ciebie Jolu :)
Pozdrawiam i ściskam Was mocno :flower:

drupinka - Czw 10 Pa, 2013

jolanta454 napisa/a:
tańczy pięknie, nóżki równe - wszystko gra - oby tak dalej


Nic dodać, nic ująć! Gratulacje :mrgreen:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group