Wysany: Sro 22 Lip, 2009 Świeżo po operacji. Nasze odczucia, problemy i sukcesy.
Niektórzy z nas zamieścili w odpowiednich swojej operacji działach obszerne i wspaniałe historie swojej choroby, które skrupulatnie rozbudowują. Wspaniale, to nam jest szalenie potrzebne!
Natomiast ten temat , dzięki pomysłowi Jowi został stworzony dla tych, którzy chcą podzielić się swoimi odczuciami tuż pa operacji (endo, kapo, osteotomii, artroskopii czy innych), ale nie czują się mocno w pisaniu elaboratu, bądź zwyczajnie chcą często kontaktować się z innymi, a takiej samej czy podobnej fazie pooperacyjnej, wymieniać spostrzeżeniami czy zasięgać rady; pochwalić się swoimi osiągnięciami.
Zapraszam do rozmów.
Mimo, że mam swój własny Dziennik z remontu (który od czasu powstania forum nieco zaniedbuję ), będę tu czasem do Was zaglądać. Mogę?
Temat na pewno nabierze rozpędu. Ci którzy mają ochotę prowadzić własny dziennik w nieco większej formie, np ze zdjęciami czy cyklicznymi wpisami zachęcam aby w swoich działach (odpowiednich do metody jaką byli/będą operowani) założyli tematy typu "moja historia" czy "mój dziennik" - tak jak zrobiła to AgaW, Bonia, mkmaggie, czy Ania. Tych którzy preferują inną formę zapraszam do pisania we wspólnym Bioderkowym Dzienniku
Laboratorium pomyliło wyniki, za małe łóżko i to ciągłe leżenie plackiem:-/
Generalne przyczyna zakrzepicy - za małe dawki zastrzyków względem masy ciała.Niestety ważę więcej i lekarze nie wzięli tego pod uwagę. Zauważyłam, że od mojego powrotu pozostałym pacjentom zwiększono dawki. Ze mną leżały jeszcze 2 dziewczyny z zakrzepicami, więc lekarze postanowili reagować. Teraz jestem już w domu, ale wciąż walczę. Muszę zmykać, bo mam gościa:) Pozdrawiam:)
DOSTAJE BIAŁEJ GORĄCZKI JAK CZYTAM COŚ TAKIEGO!!!! KIEDY W KOŃCU BĘDĄ NAS TRAKTOWAĆ JAK CZŁOWIEKA, KTÓRY NIE TYLKO JEST CHORA NOGĄ CZY REKA ALE PRZEDE WSZYSTKIM JEST LUDZKIM SKOMPLIKOWANYM MECHANIZMEM, KTÓRY WIE DOKŁADNIE CO BOLI, GDZIE I KIEDY....CZY W KOŃCU ZACZNĄ NAS SŁUCHAĆ I TEGO CO MÓWI PACJENT, ALBO CZY W KOŃCU KIEDYŚ BĘDZIEMY MOGLI PRZESTAĆ BYĆ LEKARZAMI CZY PIELĘGNIARKAMI DLA SAMYCH SIEBIE.....NIE TAK POWINNA WYGLĄDAĆ WALKA O ZDROWIE A CO GORSZA O ŻYCIE:/
TRZYMAJ SIĘkama,
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
kama przykro mi, że Cię to spotkało Słyszłam, że po Ganzie jest naprawde duże prawdopodobieństwo zakrzepicy - ktoś mi mówił nawet, że 20% osób wraca na oddział.
kama przykro mi, że Cię to spotkało Słyszłam, że po Ganzie jest naprawde duże prawdopodobieństwo zakrzepicy - ktoś mi mówił nawet, że 20% osób wraca na oddział.
Myślę, że jest tak jak piszesz Audrey, aczkolwiek w szpitalu słyszy się co innego, że zaledwie 5 % osób może mieć zakrzepicę. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że czasem nie dostaje się recepty na przeciwzakrzepowe bo rzekomo nie jest to konieczne i jak człowiek sam nie zażąda to maja Cie gdzieś;/
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
Zakrzepica to poważny problem i spore niebezpieczeństwo dla pacjentów nie tylko jak piszecie po osteotomii Ganza ale ale wszystkich operacjach przeprowadzanych na stawach biodrowych i kolanowych. Nieleczona może stanowić duże zagrożenie życia np. zator tętnicy płucnej. Jednak odpowiednia profilaktyka - nie tylko farmakologiczna ale również "praca" pacjenta wykonywana już w pierwszej dobie po operacji (mam na myśli ćwiczenie oddechowe, ruch kończynami itp) w ogromnym stopniu minimalizuje "szanse" zakrzepicy. Temat jest bardzo istotny, dlatego niebawem zostanie poruszony w osobnym wątku na forum, a zjawisko zakrzepicy, oraz interesujące dla nas chorych informacje zostaną omówione przez lekarzy specjalistów.
Kama - bardzo mi przykro, że spotkało Cię coś takiego. Mam nadzieję, że sytuacja jest opanowana i na oddział już wracać nie będziesz - mam na myśli nieoczekiwane pobyty...
Dziekuje Wam wszystkim:) Sytuacja wydaje się być opanowana. Jestem pod opieką, natomiast ostatnie usg żył pokazało mi oprócz jednej skrzepliny-drugą niestety. Chirurg zapytany o przyczynę , powiedział, że w szpitalu mogło zostac mi źle zrobione usg, albo tez dopiero ta druga skrzeplina sie tworzyła:-/ Chyba nigdy nie przestane się kłuć.. W zasadzie to już tak mnie brzuch boli i jest tak posiniaczony, że zastanawiałam się nad kłuciem się w łydkę:-D Zastrzyki mam jeszcze na 40 dni i nie wiem czy będzie to koniec mej męki. Za 2 tyg udam sie na kontrol i zobaczymy czy cos się poprawiło.Najgorsze jest to, że jestem wstrzymana z rehabilitacją. Niestety lekarz nie zgodził przyjąc się mnie na turnus rehabilitacyjny wlasnie z powodu skrzeplin, które w każdej chwili moga się oderwac i jak Katja napisała spowodować zatorowość płucną. Ja na szczeście:) mam skrzepliny powierzchowne, więć generalnie moge chodzić i się ruszać. Przy zapaleniu żył głepokich pozostaje tylko leżenie i nie wiem co bym zrobiła- wspólczuje wszystkim, którzy się z tym borykają:( Osobiście wolę sie wstrzymać i później się rehabilitować, niż narazic się na dalsze powikłania. Mam nadzieję, że nadrobię potem podwójnie:-)
Katja- - pomysł z osobnym wątkiem bardzo fajny, bo możemy nie domyślać się jakie sa objawy i uznać je za bóle pooperacyjne. Ja uświadomiłam sobie, że moga być to objawy zakrzepicy przez wyczytane w necie info.
Kama - mam nadzieję, że szybko wyjdziesz z tych tarapatów! Nie przejmuj się i pchaj do przodu! Jestem pewna, że z rehabilitacją dasz sobie radę, nawet, jeśli zaczniesz nieco później, niż planowałaś.
kama, to co napisałaś jest naprawdę bulwersujące Nie dość, że męczymy się przed operacją, to i po dzięki komuś, musimy pokutować. Mam nadzięję, ze najgorsze czasy masz już za sobą. Masz rację, że zdążysz się wyrehabilitować nie umniejszając efektom. Trzymam kciuki za Ciebie i Twój boleśnie pokłuty brzuszek.
kama, ciesze się, że sytuacja pomalutku wraca do normy:) Z każdym dniem będzie lepiej, ja w to wierzę:) A propo zastrzyków, a może przeżuć się na podskórne w ramię (najczęściej w połowie zewnętrznej części ramienia, w taki zwisający fałdek skóry jak podniesie się rękę, to co się tak fajnie trzęsie) w udo z doświadczenia i z tego co mówili mi pacjenci to wiem, ze to mało przyjemna opcja... Problemem może być technika wykonania iniekcji w ramię gdyż samemu ciężko.
Wrzucam Ci kama, rycinki miejsc gdzie możesz podawać sobie albo ktoś Tobie te cudne przeciwzakrzepowe:) Żebyś miała pole do popisu:)
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
Status: Osteo. Ganza x 2
Wiek: 44 Doczya: 31 Maj 2009 Posty: 145 Skd: z małego pokoju ;)
Wysany: Wto 18 Sie, 2009
kama, to smutne, co opisałaś z tym niedobraniem właściwej dawki heparyny Mam nadzieję, że te 40 szt, to już będzie koniec Twojej przygody z zastrzykami
Jowi, dzięki za obrazek z miejscami do robienia zastrzyków przeciwzakrzepowych. Mój brzuch jest już cały posiniaczony , dlatego od dziś przetestuję uda, a mam już tylko 8 zastrzyków.
_________________ "Kiedy śmieje się dziecko śmieje się cały świat" (J. Korczak)
Jowi, dzięki za obrazek z miejscami do robienia zastrzyków przeciwzakrzepowych. Mój brzuch jest już cały posiniaczony , dlatego od dziś przetestuję uda, a mam już tylko 8 zastrzyków.
Nie ma za co, niestety jeśli chodzi o Fragmin, bo głównie to zapisują lekarze z Otwocka to zaleca się okolice pępka i uda....I podstawa fałd trzymać cały czas podając lek, a igłę wkłuwać pod kątem 90 stopni czyli prostopadle do fałdu na brzuchu czy na udzie:)I nie wypuszczać powietrza ze strzykawki....a jak jest bąbelek leku na igle po zdjęciu nasadki, to delikatnie strzepnąć....Przynajmniej tak uczyli mnie na studiach....p.s. na 30 zastrzyków zrobiłam sobie 2 siniaki symetrycznie po obu stronach pępka..... aha a jak w strzykawce po wkłuciu pojawia się krew tzn. że jest się w naczyniu i trzeba się wykluć....zdarzyło mi się wkłuć w krwiaka (te zgrubienia które czuć po wkłuciach) i powiem że, to bolało jak bip.....
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)
Czy ktoś może śmigał z "dodatkowymi nogami" po nadmorskiej plaży???? Góry mam wypróbowane i wiem jak koleżanki się zachowują, ale piasek - ta opcja dopiero przede mną:) Zastanawiam się jak to wygląda czy się człowiek nie skrzywdzi, albo czy można po piasku chodzić bez kul (tak sobie myślę że jakoś inaczej się człowiek porusza po piasku tak miękko i z taką amortyzacją). Ma ktoś jakieś doświadczenie w tej sprawie???
_________________ .... Żaden Anioł nie szybuje samotnie......
....Twoja dłoń w mojej dłoni....bezpiecznie:)