Teraz to same plusy Katji pozostały tzn. nie będzie piszczała na lotniskach no i mniej ważyć będzie, ale żal po takim "rozwodzie" myślę , że nie pozostanie
Odetchnęłam z ulgą wracając do domu z Wigili, gdy dostałam wiadomość od Katji że już po wszystkim.
To dla niej wielki dzień - a te 6 śrubek mają ogromną wartość i nie chodzi tu o wartość materialną...to symbol zakończonego leczenia !
Oby Twoje naprawione bioderka były w doskonałej formie i dobrze Ci służyły...
Szybko dochodź do siebie nasza droga Katjo - a te kilka dni osłabienia koniecznie wykorzystaj na odpoczynek
Gorąco pozdrawiam, ściskam i całuję !
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Kochani, tak jak pisał Fizkom - jestem już po usunięciu 6 ważnych śrub z obu bioder (3 z prawego i 3 z lewego), które przez okres zrostu moich kości zespalały to, co na "moje życzenie" połamali silni lekarze.
Bardzo, bardzo krótko, z racji zespołu popunkcyjnego na który cierpię opiszę jak przebiegł zabieg. U mnie o tyle sytuacja różniła się od standardowego usuwania zespolenia, że w większości przypadków dysplastycznych bioderek tylko jedno wymaga ingerencji osteotomii sposobem Ganza. U mnie oba stawy musiały pójść pod nóż. Względem tego śruby były usuwane jednocześnie z obydwu nóg. Z prawego po 14 miesiącach od montażu natomiast z lewego po niecałych 7 miesiącach.
Przygotowanie do zabiegu jak pisała wyżej Nika zbliżone jest do przygotowania do osteotomii. Nie wykonuje się tylko pobrania krwi (niekonieczna jest krzyżówka), nie bandażuje się nóg.
Operacja usunięcia zespolenia z dwóch bioder jednocześnie wraz z przygotowaniem trwa około godziny. Zabieg standardowo wykonywany jest przy znieczuleniu przewodowym. Po operacji w otwockim szpitalu z reguły operowany delikwent trafia na godzinną obserwację na salę pooperacyjną, a jeśli wszystko jest w jak najlepszym porządku po krótkiej sesji RTG wraca na "swoją" salę na oddziale.
Zerową dobę po zabiegu jak juz pisała Nika trzeba przeleżeć, w kolejnej można juz wstać i o ile siły na to pozwalają normalnie poruszać się, chodzić bez kul czy korzystać z toalety. W moim przypadku każda noga nosi ślad po ingerencji w postaci 2 szwów. Górnego, przez który usuwano jedną śrubę wielkości ok 1 centymetra oraz dolny szew przez który wyjmowano 2 pozostałe śruby, ten jest nieco dłuższy, bo w prawej nodze ma ok 3 cm, a w lewej (tu szyki i łatwość usuwania śrub utrudniła u mnie zakrzywiona podczas operacji osteotomii śruba) - ok. 4 cm.
Już w pierwszej dobie po zabiegu, tuż po obchodzie lekarskim wstałam z łóżka, spacerowałam, a po (obleśnym mówiąc bez ogrórdek szpitalnym obiedzie) koło godz. 14 z wypisem w ręku oraz odśnieżeniu auta wyruszyłam do domu.
Wszystko byłoby zapewne w jak najlepszym porządku, gdyby nie to, że w dobie pooperacyjnej ku własnej nieuwadze podniosłam głowę wynikiem czego jest do dziś dnia nie opuszczający mnie zespół popunkcyjny (ta wątpliwa przyjemność jak tylko pozwolą mi na to siły zostanie opisana w osobnym wątku).
Podsumowując - zabieg usuwania popularnych śrub jest dużo mniej inwazyjnym i łatwiejszym dla pacjenta zabiegiem niż osteotomia, choć przyznam szczerze, że poszłam na niego z przeświadczeniem, że w ogóle nic nie będzie mnie bolało No.. wiadomo, że tak różowo to nigdy nie jest Niemniej, dziś w piątej dobie po zabiegu, gdyby nie to że czasem szwy "szczypią" i czuję w ich miejscu gorąco nie pamiętałabym, że miałam jakiś zabieg. Mimo grzebania na raz w obu nogach poruszam się normalnie, bez jakiegoś utykania czy większej ostrożności (efekt utykania na jedną stronę owszem utrzymywał się przez 2 dni).
Tu mogę też odpowiedzieć na własne, zadawane niedawno na forum pytania:
Katja napisa/a:
1) czy w drugiej dobie po zabiegu (zakładając, że pierwszą trzeba oczywiście przeleżeć) - można już swobodnie chodzić bez kul?
Tak, w moim przypadku poruszałam się bez kul już w pierwszej dobie po operacji. (nie była to zgrabność baletnicy, ale przypominający nieco gejszę chód małymi kroczkami)
oraz:
Katja napisa/a:
2) czy natychmiast po wyjściu ze szpitala po usunięciu zespolenia da się samodzielnie prowadzić samochód? Czy ktoś z Was wracał po zabiegu do domu za kierownicą?
Również tak. Wszystko jest do wykonania, z zastrzeżeniem! Przy usunięcia zespolenia z obu nóg, sprawność i elastyczność człowieka jest niższa niż oczekiwałam, stąd jazda samochodem nawet z automatyczną skrzynią biegów, gdzie używałam tylko jednej nogi jest bardzo trudna (!) Osobiście nie polecam nikomu takich wyczynów. Może tym bardziej jestem na "nie" bo wracałam do domu z zespołem popunkcyjnym, okropnym światłowstrętem i nudnościami z powodu których musiałam dwukrotnie zatrzymywać się i niestety wymiotować.
Chciałam sprawdzić więc sprawdziłam jak to jest, ale innym ciekawskim raczej tak szybko tego rodzaju atrakcji nie polecam.
A tu mała sesja śrub, które od 5 dni są już tylko na moich dłoniach a nie w biodrach.
Niewątpliwie zżyłam się z nimi. Były ze mną na kilku wspaniałych wyprawach. Nurkowaliśmy razem, jeździliśmy na nartach, robiliśmy wiele fajnych rzeczy. Teraz pięć z nich otrzyma honorowe miejsce w specjalnej gablotce, która będzie przypominała mi o mojej inwestycji w siebie i o tym, że warto dbać o swoje gnaty Jedna natomiast.... jedna trafi w ręce osoby, bez której to wszystko, te wyżej wymienione narty i inne bajery nie udałyby się. Osoby, która była i jest ze mną cały czas. Osoby, z którą od stycznia zaczynam wyścig z czasem o marcowe alpejskie szusy. Osoby, która tysiąckrotnie bardziej niż ja wierzy i wie, że nam się uda - Fizkoma
Brawo Katjo - napisałaś ten post , choć jeszcze nie jesteś w formie przez zespół poopunkcyjny - jesteś bardzo dzielna ... !
Pięknie to wszystko opisałaś ... a zdjęcia robią wrażenie niesamowite !
Pomysł podarunku śruby - niesamowity i ... wzruszający ( to część Ciebie, Twojej historii ) - a Fizkom w pełni zasłużył na takie wyróżnienie
Odpoczywając myśl już o nartach - jestem pewna, że niedługo będziesz jeździć
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Status: Endo x 1
Wiek: 64 Doczya: 14 Wrz 2009 Posty: 69 Skd: z okolicy stolicy
Wysany: Nie 20 Gru, 2009
Katju, mam nadzieję że dolegliwości wkrótce będą tylko wspomnieniem, a te połyskujące śrubeczki w ramce, na aksamicie zawisną na ścianie. Dobrze, że to już za tobą! Bardzo jesteś dzielna, że tak oba bioderka za jednym zamachem i jeszcze jazda samochodem. Nie wspominając o odśnieżaniu
Mam takie pytani- Katja pisała, że do domu wyszła w pierwszej dobie po zabiegu, czy jeśli nie ma żadnych komplikacji i wszystko przebiega pomyślnie czy wszyscy są wypisywani w pierwszej dobie czy może Katjo był to wypis na żądanie?
Mam takie pytani- Katja pisała, że do domu wyszła w pierwszej dobie po zabiegu, czy jeśli nie ma żadnych komplikacji i wszystko przebiega pomyślnie czy wszyscy są wypisywani w pierwszej dobie czy może Katjo był to wypis na żądanie?
Nie, nie wszyscy wychodzą w pierwszej dobie ani ja niczego nie żądałam. O momencie wypisu decyduje lekarz w oparciu i stan zdrowia pacjenta. W moim przypadku stan był bardzo dobry, bo od razu po zejściu z łóżka chodziłam bez kul, co chyba dla lekarzy stanowiło kluczowy argument ku temu, że czuję się dobrze. (Poza tym, otwoccy lekarze znają mnie a racji częstych kontaktów na tyle mnie znają, że wiedzieli, iż to nie pochopne działanie.)
Myślę, że jeśli nie ma przeciwskazań, pacjent rzeczywiście porusza się sprawnie i nie jest osłabiony - lekarze wypuszczają do domu takich delikwentów jak najszybciej.
Byłem ostatnio na kontroli. Chciałem sie spytać jak to jest z tymi zapisami na wyjmowanie śrubek. Bo u mnie już czas najwyższy. Czy Wam profesor od razu dawał terminy?? Bo mi wypisał karteczkę i ma dzwonić sekretarka, ale juz troszkę czasu minęło i 0 odzewu
Byłem ostatnio na kontroli. Chciałem sie spytać jak to jest z tymi zapisami na wyjmowanie śrubek. Bo u mnie już czas najwyższy. Czy Wam profesor od razu dawał terminy?? Bo mi wypisał karteczkę i ma dzwonić sekretarka, ale juz troszkę czasu minęło i 0 odzewu
Przypominaj się, dzwoń do sekretarki i wołaj o termin Trzeba pilnować swojego Powodzenia, i pochwal się na kiedy idziesz wyjąć swoje skarby z biodra.