Forum Bioderko Strona Gwna


 
   
 
Poprzedni temat «» Nastpny temat
Autor Wiadomo
Problem z akceptacją np.blizny
laura 
Mikrus Bioderkus



Status: Endo + Inne operacje
Wiek: 36
Doczya: 08 Sty 2015
Posty: 4
Skd: łódź
Wysany: Czw 08 Sty, 2015   Problem z akceptacją np.blizny

Witam.
Dopiszę się do tematu, bo podobny "problem" mnie męczy już od ...nastu lat.
Powiecie pewnie, że jestem pusta, próżna, itp. Wiem, że są gorsze problemy od blizny, ale ja nie potrafię się z tym pogodzić. Nie pomaga akceptacja partnera, po prostu wstydzę się tego miejsca sama przed sobą.
Plaża, basen już i tak dawno wykluczyłam to z aktywności, choć tu wiem, że są stroje, chusty itp by to ukryć... Choć w moim przypadku widać nawet jak przez nieuwagę zbyt mi się nogawka od szortów podwinie...
Nie jest to "jednorazowa", prosta blizna... Krojono mnie w tym miejscu pięć razy. Dwa razy we wczesnym dzieciństwie, wtedy też wdało mi się zakażenie, gronkowiec... Po tamtym na udzie mam góry i doliny. Sama powierzchnia skóry na bliźnie i w koło nie jest normalna. Sama szrama ma prawie 40 cm, bo prawie za każdym razem cieli mnie od niemal górnej części miednicy do połowy uda. Krótsze cięcie zastosowali dopiero ostatnim razem wstawiając mi endo.
Przeglądałam sporo akrtykułów, zdjęć, ofert odnośnie usuwania blizn (laser itp) ale efekt mnie nie zadowala. Wstydzę się tego bardziej niż miejsc intymnych... Wiem, że mąż to akceptuje, ale ja nie umiem się przemóc.... Do łóżka wiecznie w spódniczce, czy są jakieś nie wiem, ciuchy, sposoby by ukryć to ? Na twarzy można sobie tonę pudru nałożyć, ale na nodze to i tak i tak się moment wytrze - po drugie nierówności nie zakryje... Noszenie bielizny typu pantalony też nie wchodzi w grę... Nie potrafię czerpać nawet satysfakcji z bycia z mężem bo cały czas w głowie mi siedzi - byle mi się nic nie odsłoniło, byle mnie tam nie dotknął... Mam już tego dość :( Brzydzę się tej nogi, wstydzę. Po ciąży dodatkowo pojawiły się pajączki, popękane naczynka, że już w ogóle wygląda to strasznie... Mąż uwielbia jak zakładam np pończochy itp. Ale co z tego, jak to jeszcze dogłębniej podkreśla szramę na udzie... Nie żyjemy w średniowieczu gdzie do łóżka chodziło się ubranym jak worek kartofli i po ciemku..

Zastanawiam się nad tatuażem, ale to rozwiązanie na 15-20 lat, a potem i tak nowe endo, tattoo do usunięcia, bo znów będę tam krojona... Jakie są sposoby by to ukryć, nie będąc ubraną jak cnotka, przecież zaklejanie sobie codzień tego miejsca plastrem i udawanie, że to skaleczenie to też bezsens... :(
Do pomysłu z tatuażem zainspirowało mnie to
http://tatuaze.us/upload/foto/0/13814026140_0.jpg - ale jak to by wyglądało po kolejnej operacji za parę lat... Podobny motyw widziałabym na swoim biodrze, ale co dalej ;/
Ostatnio zmieniony przez AgaW Pi 09 Sty, 2015, w caoci zmieniany 1 raz  
 
     
laura_m 
Mikrus Bioderkus



Status: Endo x 2
Doczya: 05 Sty 2015
Posty: 14
Skd: Warszawa
Wysany: Czw 08 Sty, 2015   

Witam
Nie będąc ubraną, nie da się nic ukryć.
Wszystko będzie widać
Bardzo staram się Ciebie zrozumieć, piszesz o
akceptacji męża. A może pomyśl pozytywnie o
swojej bliżnie. Ja mam dwie, po obu stronach i
nawet o tym specjalnie nie myślę.
Tatuażu na nich nie zrobiłabym za żadne skarby.
Pozdrawiam
 
     
pasiflora 

Galaktikus Bioderkus




Status: Endo + Kapo
Doczya: 27 Cze 2009
Posty: 3276
Skd: Polska
Wysany: Czw 08 Sty, 2015   

laura, koleżanka wyżej dobrze radzi. Popracuj nad akceptacją samej siebie.
Koleżanka powiedziała mi kiedyś, że tylko ja sama rozdmuchuję fakt że kuleję. Może coś w tym jest że wyolbrzymiamy problemy.

Chodź tatuaż to fajna sparwa :-D
Za kilka/kilkanaśie lat sprawny tatuażysta poradzi sobie z poprawieniem tatuaża.
 
     
Bonia 

Gigantus Bioderkus




Status: Osteo. + Osteo. Ganza
Doczya: 30 Cze 2009
Posty: 1257
Skd: Wielkopolska
Wysany: Czw 08 Sty, 2015   

laura, Ja mam blizny i na biodrze i na udzie i szczerze wcale o nich nie myślę. Dla mnie ważniejsze jest to że chodzę bez bólu. Mam zdrową nogę. czy koniecznie latem trzeba nosić krótkie szorty? Jest tyle innych fajnych spodni czy sukienek. na oficjalne wyjścia też. Rozumiała bym Cię gdyby blizna była na twarzy albo innej bardzo widocznej części ciała. Wiem my kobiety chcemy być ładne i atrakcyjne skup się raczej na innych swoich walorach podkreśl je. A nie myśl o bliżnie stwarzając sobie kompleksy. Mąz Cię akceptuje taką jaką jesteś. I to jest najważniejsze a co myślą na temat tej blizny inni ludzie miała bym szeroko w poważaniu i tyle.
_________________
Żyj tak by jak najwięcej dać z siebie innym
 
 
     
laura 
Mikrus Bioderkus



Status: Endo + Inne operacje
Wiek: 36
Doczya: 08 Sty 2015
Posty: 4
Skd: łódź
Wysany: Czw 08 Sty, 2015   

Mężowi nie przeszkadza, ale ja nie potrafię się pogodzić. Blizna po cesarce nie przeszkadza mi ani trochę - w końcu związana jest z moim największym szczęściem - moją córeczką. Ale ilekroć patrzę na biodro to wraca wszystko... Znienawidzona w dzieciństwie rehabilitacja, gdzie rodzice niemalże z "pasem" nade mną siedzieli i kazali ćwiczyć (pas w przenośni, nie byłam bita, ale chodzi mi tu o przymuszanie - gdzie ja z płaczem, oni w krzyk... ) - teraz niby rozumiem ich zachowanie wynikające z troski, bo gdyby nie ćwiczenia wtedy to byłoby pewnie bardzo źle... Ale weź to wytłumacz 6-12 letniemu dziecku. Potem operacje, szpitale, lekarze... Doszło do tego, że zaczęłam dorastać i rodzice siłą mnie do żadnego lekarza nie mogli zagonić. Temat mojej nogi - wieczny krzyk, ryk. Do tego środowisko małej mieściny... Gdzie każdy każdego znał, a dzieciaki-rówieśnicy nie potrafili zrozumieć - wyśmiewanie, szykanowanie. Ilekroć spojrzę na tę nogę to to wszystko wraca. Dorosłość już była łatwiejsza pod tym względem, ale to inna historia, zresztą dorosły zwykle pomyśli swoje, ale zwykle zanim powie, skomentuje to ugryzie się w język.
Nie licząc męża teraz to całe życie nikt mnie nigdy nie chciał, nie traktował mnie jak kobiety. Zanim dorosłam i wyprowadziłam się z domu, z miasta to nie miałam nawet dobrych znajomych. Czasem odnoszę wrażenie że i mąż jest ze mną z litości i ze względu na dziecko (które było świadomą decyzją, oboje chcieliśmy), okropnie się czuję bo wiem że mógłby mieć każdą a tkwi przy takiej brzydkiej szarej myszy, z kompleksami, bez charakteru, zainteresowań...

Obecnie tatuażu żadnego nie mam, ale gdzieś kiedyś rzuciło mi się w oczy właśnie to co wkleiłam, z tą blizną na plecach i pomyślałam, że nie byłoby głupim pomysłem. Nie jestem jakąś tam fanką tatuaży, ale i też nie przeciwniczką - jeśli ładnie wykonany, nie wulgarny itp. to potrafi zdobić ciało. Na starość trochę gorzej, ale przejmowanie się wyglądem w wieku 15-30paru lat jest dość powszechne, później raczej obojętnieje. Mąż ma podobne podejście do mojego - nie namawia jakoś specjalnie, ale jest za jeśli to poprawiłoby mi moje samopoczucie i postrzeganie samej siebie.
 
     
kinga 
19III2008 11VII2012




Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009
Posty: 2626
Skd: z Polski
Wysany: Czw 08 Sty, 2015   

Mi się wydaje, że sama blizna nie jest problemem. Z resztą teraz napisałaś to w swoim poście.
Tatuaż nie załatwi sprawy całkowicie.
Myślałaś kiedyś o rozmowie z psychologiem?
 
     
AgaW 

Galaktikus Bioderkus




Status: Osteo. Ganza x 1
Wiek: 47
Doczya: 07 Cze 2009
Posty: 3883
Skd: Lubelskie
Wysany: Czw 08 Sty, 2015   

Lauro,
Ty sama określasz jak postrzegasz siebie. Inni widząc to zgadzają się z Twoim przekazem.
Nie oceniaj siebie że ktoś z Tobą jest z litości-Twoje postrzeganie niekoniecznie jest zgodne z postrzeganiem innych, nie osądzaj siebie zbyt surowo. Wydając na siebie osąd komunikujesz innym podświadomie to jak winni Cię widzieć...
Blizna po operacji, poprawa jej wyglądu są w dużej mierze możliwe do poprawy przez terapię.
Blizny "na duszy" powstałe na skutek traumy po chorobie to już inna nie mniej istotna historia-ale to już temat odpowiedni do rozważań do dz. o psychologii- o ile zechcesz go tam podjąć ( przy czym jeżeli nie zaglądałaś to tego działu to zachęcam do poczytania-można się zainspirować).
_________________
*...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
 
     
Bonia 

Gigantus Bioderkus




Status: Osteo. + Osteo. Ganza
Doczya: 30 Cze 2009
Posty: 1257
Skd: Wielkopolska
Wysany: Czw 08 Sty, 2015   

Wiesz każdy z nas swoje w życiu przeszeł ja też nie miałam łatwego dziecinstwa tym bardziej że moja choroba nie dotyczy tylko biodra. Też spotykałam z różnymi reakcjami ludzi. Jako dziecko i nastolatkę bolało mnie to bardzo. W tej chwili jest mi obojętne co ludzie o mnie myślą tym bardziej ludzie którzy mnie tak naprawdę nie znają.

Albo ktoś mnie akceptuje albo nie jeśli mnie nie akceptuje to jego problem nie mój.
A jeśli chodzi o Twoją bliznę to można ją usunąć za pomocą operacji plastycznej ale to niestety jest kosztowny zabieg. Jeśli chodzi natomiast o tatuaż mnie też się to podoba na innych ale sama nie zdecydowała bym się na takie rozwiązanie tym bardziej że to musi być naprawdę dobry salon bo ryzyko zakażenia jest duże a nigdy nie wiadomo na jaki salon trafisz.
_________________
Żyj tak by jak najwięcej dać z siebie innym
 
 
     
aga.t. 

Gigantus Bioderkus




Status: Kapo x 1
Wiek: 46
Doczya: 02 Cze 2010
Posty: 1170
Skd: Czeladź
Wysany: Pi 09 Sty, 2015   

laura Podpisuję się pod postem Kingi.
Sama blizna na nodze to jakby wierzchołek góry lodowej. Przez tyle lat miałaś tak negatywne odczucia, tyle przeżyć które źle wspominasz. Bardzo ważne jest, że masz takiego męża, któremu się podobasz i który nie widzi problemu w tym, że masz bliznę. Nie napiszę nic nowego czyli to, że potrzebna Ci pomoc psychologa, zmiana podejścia do samej siebie. Tak jak pisała AgaW - to jak Ty siebie określasz, jak siebie postrzegasz działa na innych, na to jak Cię odbierają, na co zwracają uwagę. Oglądałam kiedyś taki krótki eksperyment, mianowicie kobieta z dosyć dużym nosem (co było jej kompleksem) wyszła na ulicę z mapą i prosiła o pomoc przechodniów aby pomogli jej wskazać drogę. Gdy miała minę taką ''jak zwykle'' czyli smutną, nadąsaną to mało osób chciało pomóc i zwracali uwagę na jej nos; natomiast gdy podchodziła do ludzi z uśmiechem to od razy był większy odzew i mało kto zwracał uwagę na nos. Wiem, że to trochę zły przykład ale chodzi mi właśnie o postrzeganie samego siebie. Ty już zbyt długo się z tym męczysz i choć masz cudowne wsparcie w mężu to sama sobie dalej nie poradzisz i obawiam się, że jak tego nie zmienisz to i mąż w końcu tez zmieni podejście. Przede wszystkim trzeba zacząć zmieniać podejście do samego biodra i tego co z nim związane tak aby nie kojarzyło się z tymi złymi, przykrymi rzeczami ale z dobrymi - wtedy ta blizna będzie taką wisienką na torcie Twojej drogi z dojściem do sprawności, będzie medalem za to co osiągnęłaś ćwiczeniami, operacjami, walką i wylanym potem.
Po drugie: wyjdź do kosmetyczki, na masaż, do fryzjera, do kina, teatru, biblioteki itp, itd. Znajdź coś co Cię zainteresuje, wciągnie. Poszukaj czy w Twoim mieście lub okolicy nie ma jakiś klubów książek, jakiś spotkań przy nauce nowych rzeczy typu manualnego. Miło jest mieć jakieś zainteresowania oprócz dziecka i kompleksów z powodu blizny. Wtedy odciągniesz myśli od tych niemiłych rzeczy i nie będziesz pisać/myśleć o sobie jak o szarej myszce bez zainteresowań. Zacznie wzrastać Twoje uczucie wartości a co za tym idzie postrzeganie siebie inaczej, lepiej.
Życzę powodzenia i trzymam kciuki :) I pisz tutaj bo to także doskonała forma terapii :)
_________________
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
 
     
laura 
Mikrus Bioderkus



Status: Endo + Inne operacje
Wiek: 36
Doczya: 08 Sty 2015
Posty: 4
Skd: łódź
Wysany: Pi 09 Sty, 2015   

Czy mu się podobam ? Oj w to wątpię... Jakiś czas temu zakochał się w innej (nie zdradził fizycznie, nie licząc dnia kiedy miała wypadek w pracy to jej praktycznie nawet nie dotknął - wierzę mu, zresztą zawsze po pracy wracał prosto do domu, w pracy nie miał jak, wszędzie kamery, a co do grafiku itp., nie było opcji by coś podrobił), ale był na granicy by ode mnie odejść. Do wszystkiego się przyznał, wszystko "wyśpiewał", nawet swoje fantazje o niej, podczas wspólnych nocy, jak to ją widział na moim miejscu. Zerwał z nią kontakty, przeprowadziliśmy się do tego, zmienił pracę, otoczenie by się od niej odciąć. Ale czasem w kłótni do dziś temat wraca do niej. Wiem, że nadal jest w jego sercu. A ja nie potrafiłam odejść, nie potrafię, nie chcę - i tu nie tylko ze względu na dziecko. Wybaczyłam, ale ta drzazga siedzi we mnie nadal.
Zbliżeń nie unika, sam je inicjuje a ja brzydzę się siebie, mając jeszcze w głowie że zamknie oczy i widzi tamtą... Marzy bym czasem założyła coś seksowniejszego, ale jak ja się w czymś takim widzę to zamiast czuć się atrakcyjnie to czuję się wstrętnie... Paradoks, nie ? ;(
Na nią się nie zdecydował bo nie leży mu życie "od imprezy do imprezy" ? Ona taka była... Ja statyczna domatorka... Ot, dobra żona co żarcie zrobi, dzieci urodzi, odchowa, wypierze, pocieszy jak w pracy coś nie tak pójdzie... A do kochania inna.

Staram się o siebie dbać, poza blizną po cesarce i większym biustem (to akurat na plus) nie widać, że w ogóle byłam w ciąży. Córka jest dla niego niczym księżniczka i świata poza nią nie widzi. A ja - jak mam po tym wszystkim myśleć, że jest dla mnie z innego powodu niż litość. Czasy dorastania stworzyły ze mnie istotę niemalże aspołeczną... Jeszcze przed przeprowadzką jakoś to było, mała ale zawsze jakaś grupka znajomych. Tu i teraz nie mam nikogo (po przeprowadzce pracowałam może z 3-4 miesiące, potem ciąża - zagrożona, L4 i leżenie na zmianę łóżko/szpital... jedyny mój kontakt ze światem swojego czasu to był internet), nie było nawet jak nawiązać jakichkolwiek kontaktów. Teraz zresztą też, będąc na macierzyńskim.
Nic mnie na dłużej nawet nie jest w stanie zainteresować... Poczytam trochę, pogram (oboje w sumie swojego czasu uwielbialiśmy gry komputerowe ;P ), coś sobię obejrzę w tv czy na necie, lubię coś dobrego upichcić czy upiec, ale jak u małego dziecka dosłownie, wszystko szybko mnie nudzi, nic mnie nie kręci... Mała jest nadzwyczaj spokojna więc lekko mogłabym sobie zorganizować trochę czasu dla siebie jak śpi, ale zwyczajnie nie potrafię...
 
     
esca 
2000r i 2014r



Status: Endo x 2
Wiek: 65
Doczya: 29 Wrz 2012
Posty: 393
Skd: Polska zach
Wysany: Pi 09 Sty, 2015   

Uważam podobnie jak Kinga.
Problem jest gdzie indziej. Blizna to tylko wymówka.
Moim zdaniem źle czujesz się sama ze sobą.... a cała reszta opisu to już skutki.
Jak sobie poradzić? Trzeba z kimś pogadać. Najlepiej z psychologiem.
Dorastanie ma bardzo duży wpływ na nasze późniejsze życie. To podwaliny.
Tak myślę i życzę ci mądrych decyzji.
laura napisa/a:
mogłabym sobie zorganizować trochę czasu dla siebie jak śpi, ale zwyczajnie nie potrafię...
dzisiaj jeszcze nie potrafisz, ale jutro jest nowy dzień i nie wiadomo co Cię spotka. Bądź dobrej myśli.

Piszą, że jeżeli przez ok. 3 tygodnie człowiek wieczorem, przed snem będzie wspominał rzeczy/sprawy przyjemne które zdarzyły się tego dnia to umysł nauczy się nastawiać pozytywnie. Spróbuj. To mogą być drobne rzeczy: udany obiad, zabawa z małą, spotkanie koleżanki.....
laura napisa/a:
Ot, dobra żona co żarcie zrobi, dzieci urodzi, odchowa, wypierze, pocieszy jak w pracy coś nie tak pójdzie... A do kochania inna.
skoro tak uważasz :arrow: to tak masz. Masz to, na co godzisz się.

Najwyższy czas zbuntować się i zacząć dbać o siebie. To ma być "szczypta zdrowego egoizmu".
Jesteś nie tylko żoną, matką.. ale też człowiekiem -Kobietą. A więc :arrow: kosmetyczka, fryzjer, kino, kawa, wyjście do klubu....

Siedząc w domu i czekając na męża, nie nawiążesz nowych znajomości. Tu trzeba wyjść z domu.
Czy w okolicy nie ma matek z małymi dziećmi? Takich jak Ty? To tez dobre towarzystwo. Odwagi!
pozdr

ps. Zły poziom hormonów tarczycy też ma wpływ na psychikę człowieka. Wymyślam, ale może to dobry trop?
_________________
Jeśli czegoś pragniesz, to cały świat działa potajemnie, aby udało ci się to osiągnąć.
Ostatnio zmieniony przez esca Pi 09 Sty, 2015, w caoci zmieniany 1 raz  
 
     
Krzyś 
Krzyś



Status: Endo x 2
Wiek: 56
Doczy: 05 Lis 2014
Posty: 56
Skd: Glucholazy
Wysany: Pi 09 Sty, 2015   

Witaj Laura! Na tym forum jak widać możesz liczyć na wsparcie ale to tylko część potrzebnej Ci terapii. Przychylam się do postu Agi T i powtórzę za Nią: musisz wyjść do ludzi. Siedzenie w domu i rozmyślanie o niepowodzeniach tylko pogłębia istniejący stan. Moją radą jest abyś udała się do psychiatry i zaczęła profesjonalną terapię. Uważam, że psychiatra będzie najbardziej odpowiedni, gdyż Twój stan jest problemem klinicznym i oprócz psychoterapii być może potrzebne będzie wsparcie lekami. Nie jestem biegłym w tej dziedzinie, ale uważam , że jesteś na skraju depresji a to już trzeba leczyć podobnie jak natręctwa czy fobie. Ważne żebyś uwierzyła, że dla faceta fizjonomia nie jest bez znaczenia ale najważniejsze jest to, co w środku. Pisze to jako mężczyzna, który niejedno przeszedł w czasie prawie 30-letniego pożycia małżeńskiego. Życzę Ci abyś jak najszybciej uporała się ze swoimi problemami i powróciła do wiary w siebie. :)
 
     
laura 
Mikrus Bioderkus



Status: Endo + Inne operacje
Wiek: 36
Doczya: 08 Sty 2015
Posty: 4
Skd: łódź
Wysany: Pi 09 Sty, 2015   

Terapii się po prostu boję. Na leki nie chcę się decydować bo karmię i w sumie obu nam ten stan odpowiada na chwilę obecną. Boję się też z perspektywy na pracę - niestety ale jakiekolwiek "żółte" papiery mnie wykluczają...
Wiem, że ludzie mają gorzej... Jestem ze swoim problemem pusta i próżna, ale nie potrafię być inna. Chcę być idealna tylko dla dwóch osób na tym świecie... Dla córki idealną matką, i dla męża idealną kobietą, reszta co o mnie myśli mnie nie obchodzi...
 
     
esca 
2000r i 2014r



Status: Endo x 2
Wiek: 65
Doczya: 29 Wrz 2012
Posty: 393
Skd: Polska zach
Wysany: Pi 09 Sty, 2015   

laura napisa/a:
Terapii się po prostu boję.
no, no, dentysty pewnie też. Nie taki diabeł straszny.
laura napisa/a:
niestety ale jakiekolwiek "żółte" papiery mnie wykluczają...
jakie żółte papiery? Skąd wiesz? Skąd takie skrajności, takie czarne myśli?
laura napisa/a:
Wiem, że ludzie mają gorzej...
nie ważne jak maja inni ludzie, dla Ciebie ważne jak Ty masz, jak Ty się czujesz.
laura napisa/a:
ale nie potrafię być inna.
może jakaś książka? Polecam Joseph Murphy "Potęga podświadomości"
laura napisa/a:
Chcę być idealna
oooo, proszę jaka gwiazda. A może być po prostu :arrow: dobra, wystarczająco dobra?
pozdr
_________________
Jeśli czegoś pragniesz, to cały świat działa potajemnie, aby udało ci się to osiągnąć.
 
     
aga.t. 

Gigantus Bioderkus




Status: Kapo x 1
Wiek: 46
Doczya: 02 Cze 2010
Posty: 1170
Skd: Czeladź
Wysany: Pi 09 Sty, 2015   

laura Po pierwsze terapia to nic strasznego. Najpierw trzeba iść do psychiatry bo to on decyduje czy trzeba przepisać jakieś leki - zawsze możesz odmówić - następnie ustala wizyty u psychologa a to nic strasznego, potrafi porozmawiać i wysłuchać, ustali ćwiczenia relaksacyjne i podpowie co robić aby było nam lepiej. Wiem to bo przechodziłam i ten etap. Nikt mi nie wystawia ''żółtych papierów''. Nikt nie ma dostępu do dokumentacji. Nic strasznego a naprawdę pomaga.
Po drugie ale najważniejsze: najważniejsza masz być sama dla siebie - to zdrowy egoizm - jeśli z tym się nie uporasz to nigdy nie będziesz idealna czy najważniejsza dla innych...to tylko kwestia czasu aż się o tym przekonasz i niestety to może być bolesne doświadczenie.
Fakt - są ludzie, którzy mają gorzej ale to nie może być wyrocznia dla nas. Powinniśmy brać z innych przykład, niejednokrotnie ci, którzy w/g nas mają gorzej potrafią sobie o wiele lepiej radzić w życiu. I to czy ktoś ma gorzej nie należy do naszej oceny bo każdy sam decyduje o tym czy ma źle czy nie. (przynajmniej w dużej mierze o tym decyduje).
I nie jesteś pusta i próżna! I potrafisz być inna! Przecież nie zawsze było źle, wspomnij i poszukaj tych dobrych momentów w życiu.
Samo to, że zdecydowałaś się tu odezwać to już jest duży krok i właśnie świadczy o tym, że nie jesteś próżna tylko chwilowo zagubiona. A to da się naprawić tylko trzeba to zrobić powoli i małymi krokami, wierzyć i chcieć i korzystać z pomocy innych.
Smutni mi i przykro, że taka młoda osoba przeżywa ciężkie chwile ale wierzę, że dasz radę! Zobacz ile osób chce Ci pomóc. Daj sobie szanse - przecież nie masz nic do stracenia a jedynie możesz dużo zyskać :)
_________________
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...
 
     
Wywietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
 
   

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template created by Qbs. Template theme based on Unofficial modifications.