Status: Inne
Doczya: 11 Pa 2018 Posty: 34 Skd: Szczecin
Wysany: Pi 12 Pa, 2018 skostnienia okołostawowe
witam Wszystkim bardzo serdecznie. Postaram się w skrócie opisać historię mojego męża Jacka (wielkiego fana kolarstwa+pływania). 19.09.2017 w trakcie oddawania się swojej pasji - pływaniu doszło do pęknięcia tętnicy przedniej i wylewu podpajęczynówkowego, w wyniku
tego Jacek utonął, gdyż ratownicy naszego basenu olimpijskiego nie zauważyli zdarzenia. Doszło zatem do NZK i niedotlenienia. Z powodu bardzo ciężkiego stanu (udało się przywrócić akcję serca) operacja zamknięcia tętniaka odbyła się po dwóch tygodniach. Jacek był w śpiączce około 1,5 miesiąca, potem stopniowo zaczął odzyskiwać świadomość. Na dzień dzisiejszy jest w pełni świadomą osobą, jednakże z niedowładem 4-kończynowym, oraz masywnymi skostnieniami okołostawowymi obu bioder+ barku. Z informacji jakie znalazłam, skostnienia okołostawowe o podłożu neurogennym są wynikiem niedotlenienia. Pojawiły się bardzo szybko, już po około 2 miesiącach od zdarzenia rehabilitant komunikował o pewnej sztywności. W dniu wczorajszym, a więc po roku czasu odbyła się pierwsza operacja stawu póki co prawego, gdyż tak jak wspomniałam skostnienia są masywne i "zacementowały" całkowicie staw. Skostnienia zostały usunięte, choć jeszcze nie wiem w jakim procencie, gdyż nie udało mi się rozmawiać z lekarzem. Postaram się na bieżąco coś napisać. Chcę także przy tej okazji dodać, iż operacja odbyła się w naszym szczecińskim szpitalu w Zdunowie, na oddziale chirurgii-ortopedii VI, operował dr Janiak. Być moze ta informacja skróci czyjś czas oczekiwania. My zaryzykowaliśmy operację na miejscu z kilku powodów, przede wszystkim czasu (i tak zaniki mięśni kończyn dolnych są już bardzo duże) odległości transportu chorego do innego szpitala, możliwości doglądania pacjenta (niestety opieka pielęgniarska pozostawia bardzo wiele do życzenia). Jesteśmy dobrej myśli, że udało się odzyskać jakiś zakres ruchu i pójdziemy z rehabilitacją nieco dalej. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie, życzę zdrowia i siły do walki o choćby mikro krok do przodu.
Status: Inne
Doczya: 11 Pa 2018 Posty: 34 Skd: Szczecin
Wysany: Pi 12 Pa, 2018
martwi mnie tylko jeden fakt, wyczytałam w jakiejś pracy doktorskiej, iż powinno się podawać pacjentowi indometacynę (zapobiegawczo) a mój Jacek nie dostaje nic, poza lekami, z którymi przyszedł "z domu". Jutro "operator" ma dyżur, więc spróbuję dopytać
Człowiek musi sam się nie których żeczy dowiadywać,wiem coś o tym.Próbuj aż do skutku,jak masz dobrego lekarza to na wszystko ci odpowie.Ja miałam takie szczęście względem operatora.
ElkaKa[/[b]ElkaKa, Bardzo podobne zjawisko zadziało się u mnie,tylko że po urazie wielonarządowym. Po 2 mieś, śpiączki to samo ,pierwsze biodro operowane po roku, drugie po trzech latach.10.10.minęło pięć lat.
Status: Inne
Doczya: 11 Pa 2018 Posty: 34 Skd: Szczecin
Wysany: Nie 14 Pa, 2018
cześć, a jak z nawrotem, czy skostnienia po operacji powróciły ? pewnie i tak jest to uwarunkowane wieloma czynnikami. My na dzień dzisiejszy jeszcze nie wiemy, czy uda się Jackowi chodzić ( brak ruchu i czucia w obu stopach, oraz prawa noga nie bardzo się słucha po wylewie). Zastanawiałam się nawet, czy nie powinni byli zacząć od lewej, bardziej sprawnej strony, może pociągnęłaby tę słabszą, choć skostnienia po prawej były tak masywne, że zrotowały ciało w biodrze. Staram się być dobrej myśli. A czemu miałeś operowane drugie biodro po tak długim czasie od pierwszej operacji ? dziękuję
ElkaKa, to zupełnie podobna sytuacja. U mnie stopy nie działają tj. brak zgięcia grzbietoego,a jeśli chodzi o skrzywienie to ono utrudnia mi chodzenie, bo nogi mam tak jakby nie od kompletu i z wiotkości zrobiła się spastyka,co też niby pomaga,ale utrudnia. Skostnienia chyba nie odrastają,przynajmniej taką mam nadzieję,ale zakres ruchu mógłby być większy,pracuje nad tym.
ElkaKa, to zupełnie podobna sytuacja. U mnie stopy nie działają tj. brak zgięcia grzbietoego,a jeśli chodzi o skrzywienie to ono utrudnia mi chodzenie, bo nogi mam tak jakby nie od kompletu i z wiotkości zrobiła się spastyka,co też niby pomaga,ale utrudnia. Skostnienia chyba nie odrastają,przynajmniej taką mam nadzieję,ale zakres ruchu mógłby być większy,pracuje nad tym.
Status: Inne
Doczya: 11 Pa 2018 Posty: 34 Skd: Szczecin
Wysany: Nie 14 Pa, 2018
Jacek także przez długi czas był "wiotki", dopóki był w szpitalu,tj dokładnie do 19.12.2017 (zdarzenie 19.09.2017) nie było spastyki i były prawie pełne zakresy wszystkich kończyn, oczywiście mam na myśli działanie stawów. I choć rehabilitant wyczuwał jakiś opór w biodrach ćwiczył wszystkie kończyny i stawy. Dopiero w tym ośrodku (zastanawiam się czy powinnam użyć tu konkretnej nazwy) dopuścili do takiego zamrożenia, bez możliwości jakiegokolwiek ruchu.
ElkaKa, no to ja ,jak się obudziłem stopy miałem wiotkie, ale już mnie nikt nie zginął i leżałem płasko na plecach że strasznymi perestazjami w stopach.
ElkaKa, dopiero po 10 mieś ,po 1 operacji byłem zpionizowany pierwszy raz i od tego czasu można mówić u mnie o jakiejś rehabilitacji. ,a tak konkretnie po drugiej ,ale to trzy lata biernej męczarni.