Status: Endo x 2
Doczya: 20 Sty 2010 Posty: 60 Skd: Kraków
Wysany: Sro 27 Sty, 2010 Jazda konna
Witaj Jurek
Rozmawiałam z lekarzem ortopedą na ten temat, iż mam podobny problem - jestem jeszcze przed operacją - powiedział mi, że sama w sobie jazda konna nie jest groźna - to jak jazda na rowerze - jeśli chodzi o zużycie endo. Problem pojawia się w przypadku feralnego upadku i złamania kości... Z drugiej strony przewracając się na przysłowiowej skórce od banana też można złamać kość. Tak więc wybór należy do Ciebie. W końcu robimy endo po to, aby normalnie funkcjonować.
Aktywność fizyczna dla osób po operacjach powinna być INDYWIDUALNIE dobierana dla danej osoby przez fizjoterapeutę ! Każdy z nas jest inny, ma inne reakcje orgamiznu, miał inne problemy rozwiązywane poprzez rehabilitację.
To, co zaleca się i służy jednej osobie innej może służyć niekoniecznie!
Dlatego ja bym pytała nie tylko lekarza, a przede wszystkim rehabilitanta
Ruch jest bardzo ważny, ale musi być bezpieczny dla Ciebie, dla Twojego biodra
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Tak - upadki wszystkie, nie tylko z konia są groźne dla bioderek.
Najlepiej to ograniczać możliwość upadku - ale też nie wpadać w przesadę - upaść można wszędzie. Ostrożności nigdy za wiele
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2626 Skd: z Polski
Wysany: Sro 27 Sty, 2010
Jurek ja wyraziłam swoje zdanie, co ja bym zrobiła ale to jest sprawa indywidualna: do omówienia z lekarzem i rehabilitantem
Ja muszę uważać bardzo, bo mam kości w nie najlepszym stanie. Jednak nie rezygnuję z aktywności. Całe wakacje jeździłam na rowerze górskim (u mnie do tego są super tereny) do tego rolki i wyprawy w góry
Wiem, że do biegów przełajowych już nigdy nie wrócę, bo coś za coś. Czasem życie płata nam figle i musimy zmieniać swoje pasje oraz zainteresowania. W Twoim przypadku niż nie jest jeszcze przesądzone
po corocznych rajdach, dojechaniu konno z beskidow w bieszczady cale ok 500 km juz nigdy na konia nie wsiasc...........
Ja w wieku 34 lat dowiedziałam się, że mam biodra zużyte, jak u 60-cio letniej kobiety. Ponieważ w tym czasie odczuwałam dolegliwości bólowe tylko od czasu do czasu, to oczywiście endoproteza jeszcze nie wchodziła w grę, ale jak się zapytałam, czy mogą jeździć na nartach, to dostałam zdecydowanie odpowiedź, że o nartach powinnam zapomnieć. Wierz mi, że chyba pierwszy raz w moim dorosłym życiu się poryczałam. Do tej pory zawsze starałam się wygospodarować sobie czas zimą, aby poszusować. Nie posłuchałam i jakiś rok później próbowałam jeździć, ale niestety dolegliwości bólowe wybiły mi narty z głowy.
Wiem, że dla bioder wszystkie upadki są groźne, ale z konia zawsze spada się z pewnej i to wcale nie małej wysokości . Górski rower i wyczynowa jazda w trudnym terenie również odradzam .
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2626 Skd: z Polski
Wysany: Czw 28 Sty, 2010
zozo napisa/a:
Górski rower i wyczynowa jazda w trudnym terenie również odradzam
zozo to wszak nie jest jazda, którą oglądamy w TV wszystko z umiarem
Dostałam pozwolenie od lekarza, który jest też fizjoterapeutą a inny pan dr powiedział, że mogę zdobywać górskie szczyty na rowerze
Na narty też dostałam zielone światło, ale ja biegóweczki preferuję oczywiście nie jeżdżę po wyczynowych trasach. W tamtym sezonie wybierałam nawet jazdy wieczorne/nocne (z latarką czołówką), ponieważ ludzi nie było, wolne tory, dużo miejsca; nikt nie wpada nagle
Ja dbam bardzo o moją tytanową część
Kinga, biegówki – popieram, jazda na nartach na oślich łączkach również możliwa, ale nie ze ściany w Kotle Goryczkowym – sorry jeździłam dwadzieścia parę lat temu i z endoprotezą zdecydowanie odradzam. Jazda na jakiejś spokojnej klaczy może i wchodzi w grę. Rowerem po łagodnych pagórkach owszem, ale to tak, jak z nartami – nie można szarżować. Skoro nadwaga jest dla implantów nie wskazana, to i przeciążania związane z pewnymi sportami również.
Nigdy nie jeździłam, nigdy nie uprawiałam żadnego sportu. Zawsze jak coś próbowałam to potem żałowałam bo w dzień ok ale w nocy gorzej niż źle. Jednak myślę, że zrezygnowałabym z wielu rzeczy niż kolejne operacje nóg przechodzić, że zrezygnowałabym prawie z wszystkiego byle chodzić. Co mi po koniu jak chodzić nie można, zresztą nigdy sie na niego nie pchałam bo odwód nie ten od zawsze i boję się konii.
Ja lubię zwierzęta, konie podziwiam i dzisiaj żałuje, że jak byłam na studiach to nie spróbowałam – wtedy jeszcze byłam sprawna. Parę lat temu byliśmy z mężem na wczasach nad morzem, w ośrodku były konie, instruktorzy - zazdrościłam szczególnie tych wieczornych jazd wzdłuż wybrzeża. Nawet bym i wtedy spróbowała, ale nie dałabym radę wsiąść na konia. No chyba, żeby podstawili mi schodki . Rozmawiałam z instruktorką – młoda dziewczyna - stwierdziła, że jej mama – pewnie była w zbliżonym do mojego wieku – jest po wszczepieniu endoprotezy i niestety lekarz odradził jej konną jazdę .
Status: Endo x 2
Doczya: 20 Sty 2010 Posty: 60 Skd: Kraków
Wysany: Czw 28 Sty, 2010
Mój znajomy w następstwie feralnego upadku z konia miał zakładaną endoprotezę. Po takich doświadczeniach pewnie niejedna osoba już nigdy nie wsiadłaby na konia. Jak widać to kwestia pasji, bo tenże kolega sześć miesięcy później zaczął jeździć... i tak już dwa lata jeździ, odpukać nic się do tej pory nie stało. Ja, jeśli dam radę jeździć po operacji też sobie tej przyjemności nie odmówię. Lepiej przeżyć życie niż je obserwować z boku. Oczywiście zgadzam się z tym, że trzeba uważać, ale można wybierać konie spokojne i trasy bezpieczne.