Ahoj!
Jak Wam idzie realizowanie planów "po"? Mam nadzieję, że lada moment zobaczymy tu jakieś super fotorelacje z Waszych akcji i wypadów! No dawać, dawać tu jakieś atrakcje!
Ja ledwo wykonam jedno zamierzenie łapię się drugiego, póki biodra nie skamlą
Teraz mam na tapecie prawo jazdy na motocykl!
Zachęcam do realizowania swoich planów! Oczywiście nie bierzcie przykładu ze mnie - już to kiedyś omówiliśmy - ja jestem złym przykładem Ale każdy z nas ma marzenia które nie mogą siedzieć w szufladzie! Dążmy do nich, do napędza nas do codziennego wstawania z łóżka. Wtedy chce się żyć!
Ja jeszcze jestem przed ale już myślę co będę robiła jak będę po. Jestem wielką miłośniczką zwierząt a zwłaszcza psów. Mam wspaniałego setera irlandzkiego z którym chodziłam na szkolenia i zajęcia z agility i nawet osiągaliśmy sukcesy. Niestety ze względu na stan mojego bioderka musiałam przestać bo teraz na torze przeszkód nie pobiegnę z nim ale ciągle pomagam w czasie szkolenia innych psów z zazdrością patrząc jak ćwiczą. My też ćwiczymy ale to wszystko robimy w zwolnionym tempie. Sama się zastanawiam jak to moje ukochane psisko wyczuwa, że ze mną trzeba teraz powoli i ostrożnie - ale psy tak mają. No i marzę żeby któregoś dnia znów stanąć z nim na linii startu, poczuć ducha rywalizacji i pobiec do końca. Serdecznie pozdrawiam wszystkich marzycieli. Aneta
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2626 Skd: z Polski
Wysany: Nie 02 Maj, 2010
Z serii: po i przed
ponad 15 km w deszczu (no dobra, na początku nie padało...czyli w deszczu 10km ; przewyższenie terenu ponad 500m
bez kul, z kijkami, zero bólu (oprócz dużego palca u nogi, bo kamienia nie zauważyłam )
Naszym celem był Czarny Kocioł Jagniątkowski - przepiękny kocioł polodowcowy o każdej porze roku cudny
aby powiększyć, kliknij na każde zdjęcie
z daleka wygląda tak (fot-internet):
z małą ilością śniegu tak (fot-internet):
rok temu, 03.05 wyglądał tak (fot własne-już do końca):
dzisiejsza droga na górę:
no i już widok na Kocioł, a przy okazji deszcz
lało lało i zeszliśmy szybko z Karkonoszy na Przedgórze Karkonoskie, gdzie padało mniej
tu z moim Krzysiem
w oddali zamek Chojnik, tj. ruiny (ogromne przybliżenie)
W tym miesiącu udało mi się zrobić kilka jednodniowych wypadów, które marzyły mi się od dawna. Niestety z pewnych przyczyn nie udało mi się wybrać w Bieszczady na kilka dni, ale udało mi się odwiedzić kilka miejsc które miałam na "liście po zabiegu".
Wraz z rodziną zwiedziliśmy zamek w Łańcucie ( w poniedziałki wstęp wolny ) oczywiście z dłuuugim spacerem po każdej alejce ogromnego parku. W miejscowości Krzeszów na szczycie stoku narciarskiego z którego jest cudny punkt widokowy na San i okolicę ( wyszłam z pomocą kijków ) urządziłam sobie piknik, podobnie jak w wielu innych punktach widokowych na które mogłam teraz spokojnie wyjść Nareszcie byłam w arboretrum w Bolestraszycach/k. Przemyśla - chodziłam tam pół dnia zachwycając się drzewami, roślinami i towarzyszącymi tam wystawami muszli, owadów ( polecam to miejsce wszystkim miłośnikom przyrody ). Udało mi się zwiedzić część starego miasta w Przemyślu ( cudne kamienice, kręte strome drogi ) oraz byłam na kopcu tatarskim - kopiec to miejsce pięknie zagospodarowane, na skraju parku na szczycie stoku narciarskiego ( dało się tam podjechać samochodem ) - z wznoszącego się cypla ponad miastem widać panoramę okolicy aż po horyzont a najpiękniejsze jest to, że z jednej strony widać teren płaski a odwracając głowę widać całe pogórze przemyskie, do tego widać jak zmienność chmur i światła wpływa na krajobraz. Poza tym odpoczywałam nawet po pracy w dni powszednie nad pobliskimi rzekami, zalewami, na rowerze. Brałam prowiant turystyczny, koc, ekipę, auto i zmykałam przed upałami na łono przyrody w mojej okolicy.
Nie odwiedziłam jeszcze kilku miejsc, ale to nic straconego, wszędzie się nie da naraz gdy czas wolnego od pracy i budżet jest ograniczony.
Najważniejsze że powoli mogę realizować swoje wycieczkowe plany z bliskimi, jeszcze tak niedawno nie byłam pewna, czy w ogóle kiedyś będę w stanie dojść i nachodzić się po takich pięknych miejscach bez bólu.
Niby takie nie egzotyczne miejsca, żadne dalekie wyprawy ale dały mi ogromną ilość radości z tego, że mogłam tam być Myślami nieraz będę wracać w te piękne miejsca
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
AgaW, super że choć w części mogłaś zrealizować swoje plany i spełnić marzenia.
Ja marzę o wypadzie nad Morskie Oko, gdy już będzie po wszystkim. Ostatni raz widziałam je 18 lat temu. Mam nadzieję, że spotkam się tam z Goblą, już dawno się umówiłyśmy. Moje leczenie trwa już półtora roku i końca nie widać. Dlatego chwilami tracę wiarę w jego pomyślne zakończenie. Niedawno w książce M. Gretkowskiej znalazłam słowa: "Mieć nadzieję, to łudzić się do końca życia".
_________________ Twoja siła będzie na miarę twoich pragnień.
Ostatnio zmieniony przez Alicja Sob 21 Sie, 2010, w caoci zmieniany 1 raz
A ja jestem pewna Alu, że przyjdzie dzień gdy staniesz nad Morskim Okiem Może nie aż tak szybko jakbyś chciała, ale za to radość gdy tam będziesz wynagrodzi Ci czas czekania ! ( też tam się wybieram...kiedyś )
A gdy tam już będziesz zrób fotkę do albumu i pamiętaj - nie trać wiary! marzenia te realne są potrzebne, bo dają siłę na trudny czas A to Twoje marzenie jest jak najbardziej do spełnienia
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Status: Endo x 1
Doczya: 06 Sie 2010 Posty: 102 Skd: ŚLĄSK
Wysany: Pon 23 Sie, 2010 Co się stało w Madison County
,,Dawne marzenia to były dobre marzenia i choć się nie spełniły, to cieszę się, że je miałem" – tak powiedział Clinta Eastwood, grający Roberta Kincaidwa w filmie pt. Co się stało w Madison County.
Najważniejsze to mieć marzenia. Bez nich nie żyjemy.
Wszyscy tutaj jesteście dowodem na to, że są one esensją życia i już samo ich posiadanie czyni nasze życie bardzo wartościowym:-)
są one esensją życia i już samo ich posiadanie czyni nasze życie bardzo wartościowym:-)
Właśnie! każdy ma jakieś swoje marzenia i te duuuże i te malutkie, te mające duże szanse spełnienia i te tak trudne do realizacji. Dla jednego będzie marzeniem lot w kosmos a dla innej osoby wypad np. nad morze.
Najważniejsze to dążyć do czegoś, nawet do spełnienia tych zwykłych pozornie marzeń i przeżywanie każej radości z realizacji. Wszyscy tego potrzebujemy, wiedzieć że coś możemy zrobić, że coś może się spełnić. Czasem trzeba długiego czasu czekania i dążenia, ale wtedy tym większa radość i tym bardziej niezapomniane wrażenie z realizacji celu.
Moje wypady nie dą dalekie ani egzotyczne, pewnie niektórzy myślą że to takie zwykłe sprawy - jednak dla mnie to coś na co długo czekałam i na co nie mogłam sobie z różnych przyczyn pozwolić. Teraz nareszcie mam auto, mam co wlać do baku co jakiś czas bo jest praca, mogę znów ruszać się bez bólu wywołując tym uśmiech męża i córki Grzechem byłoby nie wykorzystać takiego czasu na realizację swoich małych turystycznych planów.
To właśnie spełniając nawet te drobne, zwykłe marzenia człowiek czuje że żyje
Czasem trudno być optymistą jednak wiele z marzeń można spełnić choć w jakimś stopniu. A gdy przyjdą trudne dni wtedy można wrócić do miłych wspomnień i łatwiej uwierzyć że przejdzie czas złej passy - wydaje mi się, że choćby po to warto gromadzić takie różne pozytywne wspomnienia.
W końcu realizacja każdego celu zaczyna się od marzeń i planów
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Status: Endo x 1
Doczya: 06 Sie 2010 Posty: 102 Skd: ŚLĄSK
Wysany: Pon 23 Sie, 2010 marzenie motoryzacyjne
AgaW, ja dopiero nie dawno zrealizowałam swoje marzenie ....motoryzacyjne Zrobilam prawo jazdy po 30-tce (bylam najstarsza w grupie kursantów). Udało mi się zdać za pierwszym razem i teraz już mam wlasne autko. Strach w trakcie jazdy ciągle jest i lojalnie uprzedzam wszystkich znajomych kiedy wyjezdzam na drogi by wiedzieli kogo moga spotkać na trasie i zachowali szczególną ostrożność
Jednym z moich marzeń jest to, by przełamać strach przed dłuższymi wyjadami i nauczyć się naprawdę dobrze jeździć. Wierzę ,że kiedyś to mi się uda:-)