Witam,
Wszystkim uczestnikom III Warsztatów, które odbywały sie na terenie Orthosu w dniu 12.IX.br., chciałam podpowiedzieć, że jeżeli kiedyś będą z wizytą w Orthosie to można poprosić o włączenie do swojej teczki /historii zabiegów/ wyników z warsztatowych badań.
Ja będę na badaniu w Orthosie z początkiem grudnia i podpytywałam Katję o te wyniki badań, podpowiedziała mi, że znajdują sie one właśnie w Orthosie - dziękuję Katju jesteś kochana
Podczas telefonicznej rozmowy, bardzo sympatyczna pani w rejestracji Orthos, zgodziła się poszukać moich wyników i dołączyć je do założonej karty na badanie - tym samym pomimo, że to moja pierwsza wizyta teczka ta będzie już zawierała kawałek mojej historii
_________________ Z zamartwianiem się lepiej poczekać. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebne.
Witam,
Czytając posty naszych forumowiczów o tym, że często oba biodra są do naprawy, zaczęłam się zastanawiać nad swoim zdrowym lewym biodrem
Podczas ostatniej wizyty kontrolnej w poradni ortopedycznej /przy Szpitalu Miejskim w Olsztynie/ poprosiłam lekarza o sprawdzenie również zdrowego biodra, tak fizycznie jak i na zdjęciu /miednicy/. Lekarz upewnił mnie, że z drugim biodrem nic złego się nie dzieje, a wręcz nawet ze zdziwieniem zapytał co było powodem, że to jedno tak się posypało – a co było powodem to tak naprawdę ja sama nie wiem pewnie złożyło się na to wiele życiowych sytuacji tj. niedoleczone skręcenia, zwichnięcia /całkowity brak przy tym rehabilitacji/ – a takie właśnie imały się tej nogi. Jakoś ta noga była bardziej podatna na różne kontuzje pewnie od dawna coś się w niej działo i z braku prawidłowej wcześniejszej diagnozy doprowadziło mnie to do wymiany biodra
Kilka dni temu byłam w Orthosie na konsultacji rehabilitacyjnej. Czytając pochlebne wypowiedzi pacjentów tego ośrodka byłam nastawiona na dokładne przebadanie ale czytać a być badanym to duża różnica. Pan Jakub wywarł na mnie bardzo miłe wrażenie przez prawie godzinę tak dokładnie mnie wypytał, wybadał i omówił ze mną moje nieprawidłowości, że po raz pierwszy poczułam, że jestem zauważana w całości jako człowiek z krwi i kości a nie jak dotychczas, byłam tą częścią organizmu, która mnie w danym momencie bolała.
Jestem mile zaskoczona wynikiem badań. Pan Jakub stwierdził, że ogólnie jest dobrze, a te moje pobolewania wynikają z nieprawidłowych ruchów powięzi / czy coś takiego/. Rozmasował, zalecił ćwiczenia – jest lepiej, a myślę, że jak w odpowiedni sposób popracuję nad sobą to będzie jeszcze lepiej. Przy następnej bytności w W-wie znów odwiedzę Pana Jakuba, może będę już mniej stremowana
Tak naprawdę to nie lubię tej W-wy a tym razem musiałam się po niej poruszać /z Ursusa na Ursynów/ korzystając z publicznych środków lokomocji i bez problemu dałam radę, jednak dawniejsze moje służbowe wyjazdy do stolicy /1-2 razy w m-cu/ nie poszły w zapomnienie – teraz nawet metrem pojeździłam
Dzisiaj pierwszy raz przy zimowej aurze wybrałam się na poranną wyprawę z kijkami NW. Przyznam, że chodziło się dość ciężko, momentami po nieodśnieżonych miejscach zamiast się odpychać to musiałam się kijkami podpierać pomimo , że na kijkach mam zimowe buciki, takie z bolcami. Fajnie jest tak sobie rano pochodzić bez względu na pogodę, dzisiaj moja trasa zabrała mi tylko 5 min więcej czasu.
_________________ Z zamartwianiem się lepiej poczekać. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebne.
Ostatnio zmieniony przez Mijka Pon 07 Lut, 2011, w caoci zmieniany 1 raz
Status: Endo x 1
Wiek: 46 Doczya: 28 Pa 2009 Posty: 505 Skd: Athlone-Ireland
Wysany: Wto 07 Gru, 2010
Mijka, dobrze że sprawdziłaś teraz masz spokój i troszkę pracy nad mięśniami ale jak widać opłacało się skonsultować.Miło jest spotkać fachowca a jeszcze milej jak się profesjonalnie nami zajmie
Ja po ostatniej wizycie w W-wie też jej nie lubię i to bardzo.
Talerz pełen pyszności mmmmniam
Pozdrawiam ciepło
_________________ Nigdy nie jest równie daleko od celu,
jak wtedy, gdy nie wiesz,
dokąd zmierzasz.
trzydziestka napisalaDziewczyny a czy słyszałyście o przypadku w którym, zaraz na drugi dzien po przyjęcoiu był ktoś operowany?
To dla mnie ważne, bo chyba tak, bedzie w moim przypadku ( w c nie chce mi się wierzyć)
trzydziestka, ja tak miałam, ale nie chce mi się powielać tych informacji, wię je kopiuje:
Wysłany: Wto 12 Sty, 2010 Zrobiło się tak ciepło i rodzinnie, że muszę się dołączyć.
Dużo jest prawdy w tym, że nie powinno się zwlekać z podjęciem decyzji o operacji. Ja odwlekałam, ale jak już 3 ortopedów stwierdziło, ,że tylko operacja, to okazało się, że muszę poczekać na nią około 3 lat. W rezultacie czekałam 15 m-cy i były to najgorsze miesiące w moim życiu. Żeby całkowicie się nie wyizolować, sprawiłam sobie kule i wspomagając się jedną kulą /teraz wiem, że 1 kula jest ble/ codziennie robiłam sobie krótkie spacery. Asekuracja kulą dodawała mi odwagi, bo wiedziałam, że między innymi, przechodząc przez ulicę niepewnym krokiem nie będę wyglądała na osobę "po spożyciu" lecz osobę z dolegliwościami.
Łaziłam tak sobie z tą kulą i strasznie, strasznie żałowałam, że wcześniej nie podjęłam decyzji o operacji, jeżeli byłaby taka możliwość gotowa byłam położyć się do szpitala już bez chwili czekania.
No i zdażył się cud - 16.10.2008r. telefon ze szpitala z zapytaniem czy mogę jutro zgłosić się do szpitala, operacja będzie pojutrze. Telefon odebrał mąż, ja byłam na swoim kulowym spacerku. Po powrocie, informacja ta tak mnie zamurowała, że już nie wiem czy płakałam z radości, czy ze strachu ale jako, że miałam w przciągu pół godziny oddzwonić do szpitala i się określić czy przyjadę, więc miałam trochę czasu na ochłonienie.
Oczywiście decyzja była na tak. Miałam tylko popołudnie na przygotowanie się. Była szybka wizyta u dentysty, bo wypłukała mi się plomba, dokupienie jakichś drobiazgów do szpitala.
Noc mało przespana, no i rano jazda do szpitala.
Przyjęcie do szpitala było szybciutkie i bezproblemowe. Na oddziale zajęły się mną fachowe ręce w białych fartuszkach, a ja czułam się tak jakby to wszystko działo się nie ze mną, ale obok mnie - zero strachu, czy jakichś złych myśli. Wieczorem dostałam jakąś tabletkę na sen, no i sobie pospałam.
Rano do łazienki, jakieś jeszcze przygotowania na łóżku i zostałam przewieziona na salę operacyjną. Całą operację lekko przedrzemałam, słyszałam jakieś uderzenia młotkiem, jakąś wiertarkę, jakieś oderwane słowa lekarzy - nic nie czułam, nic nie bolało.
Po operacji zostałam przywieziona na salę i łóżko, które zajmowałam wcześniej.
A później to tak jak każdy po operacji - środki przeciwbólowe, krew no i leżenie na plecach, inaczej nawet by się nie dało będąc przywiązany do kroplówek, dren przymocowany po prawej stronie lóżka, po lewej worek moczowy. Tak sobie niewinnie leżałam do poniedziałku, po obchodzie było pierwsze wstanie z łóżka przy asyście rehabilitanta, ku memu i jego zdziwieniu poszło mi to całkiem nieźle. Od następnego dnia robiłam sobie samodzielnie coraz dłuższe spacery po korytarzu, a że nie wystarczał mi korytarz oddziałowy, więc wychodziłam sobie poza oddział /oczywiście spacerki były o kulach/.
Pamiętam taką sytuację - na korytarzowej ławeczce siedziała sobie jakaś pani i ja w ramach odpoczynku dosiadłam sie do niej, zapytała mnie po jakiej jestem operacji i kiedy ją miałam, jak się dowiedziała, że jest to moja 6 doba od operacjo to złapała się ze zdziwienia za głowę twierdząc, że mąż jej jest ponad miesiąc po operacji a w 1/10 tak się nie porusza jak ja.
W sobotę /8 dobę po opercji/ wróciłam do domu, a w niedzielę z mężem wybrałam się na spacer po osiedlu.
Teraz jest już 15 miesiąc po opercji i jest OK, chodzę sobie bez problemu, trochę odczuwam jakieś pobolewania
szczególnie przy dłuższym siedzeniu, ale to wszystko drobnostka.
Ojej, nie myślałam, że tak się rozpiszę, udało mi się chyba dlatego, że jestem pod dobrym Waszym wpływem.
I tak trzymać [/i]
_________________ Z zamartwianiem się lepiej poczekać. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebne.
Kochani , to przypomnienie to rółnież dla mojej nie udzielającej się na forum ziomalki-wiarmianki która niedługo spodziewa sie naprawy swojego bioderka
_________________ Z zamartwianiem się lepiej poczekać. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebne.
Witam w Nowym Roku
Po raz pierwszy od operacji dopadło mnie paskudne przeziębienie /grypopodobne/, w okresie zimowym może to nic nadzwyczajnego, ale jest przecież moje endo. Jestem tak pociągająca, że zjadłam już tonę chusteczek.
Czuję się rozbita i to normalne przy tego typu dopadłościach, ale jednocześnie odczuwam jakieś pobolewania zewnętrznej strony biodra i podudzia powyżej kolana, odczucie to mam podczas siedzenia i leżenia, przy chodzeniu nie. Powodem może być i to, że od wczoraj więcej czasu spędzam w pozycji siedzącej i leżącej.
Leczę się domowym sposobem, oddycha mi się już trochę lżej, więc jutro może być tylko lepiej i myślę, że moje bioderko na tym nie ucierpi.
Nie może nie może nie może nie wolno mu ucierpieć
_________________ Z zamartwianiem się lepiej poczekać. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebne.
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2626 Skd: z Polski
Wysany: Nie 02 Sty, 2011
Grypa i grypopodobne stany cechują się bólami stawów, kości. Często bardziej bolą miejsca po urazach, a w tym przypadku okolice endo.
Walcz z choróbskiem, najważniejsze - wylecz do końca
Mijka, moim zdaniem nie powinnaś leczyć się domowym sposobem majac endo ....trzeba dmuchać na zimne .Słyszałam kiedyś wypowiedż jakiegoś lekarza ,że przy endo nie wolno lekceważyć żadnego stanu zapalnego nawet przeziebienia,więc Mijeczko idż lepiej do internisy ,pozdrawiam edi
Mijka, pewnie ,lepiej iść ja to wogóle jestem osobą ,która jak już jest bardzo zle to idzie do lekarza,ale teraz sobie obiecałam i zmieniam ten zły nawyk -nie warto się męczyć