Winrych, SŁYSZAŁAM GORSZE
Jednak uważam że powinieneś teraz się skupić nie na szukaniu winnych- bo ich nie znajdziesz, lecz na własnym zdrowiu. Jesteś młody masz tylko biodra chore a zachowujesz się jak kaleka winiąca i obrażająca cały świat za swoje życie Wybacz mi ale nienie poprę Twojego stanowiska w 1/1000 procent
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2625 Skd: z Polski
Wysany: Czw 03 Cze, 2010
Winrych napisa/a:
Co do jadu, to czym może pluć młody człowiek który właśnie przegrał własne życie. Na pewno nie miodem ...
Nikt nie dał Tobie prawa do obrażania innych. To że jesteś w jakiś sposób chory (powiedziałabym raczej: MASZ CHORE BIODRO; bo chory to nie jesteś) też Cię nie usprawiedliwia ani nie upoważnia do plucia jadem i wyżywania się na innych.
Masz TYLKO chore biodro. Ciekawe co byś zrobił, gdybyś bym naprawdę poważnie chory.
Jeśli sam uważasz siebie za kalekę, to tak będą Ciebie postrzegać inni.
Jeśli twierdzisz, że przegrałeś życie, to tak właśnie będzie.
Gdybym ja każdą uwagą co do mojej osoby miałabym się przejmować, to już 10 lat tamu powinnam się powiesić.
To jest Twoje życie, jesteś dorosły facet i weź sprawy w swoje ręce. Nikt inny za Ciebie tego nie zrobi.
Status: Endo x 2
Doczya: 03 Gru 2009 Posty: 2625 Skd: z Polski
Wysany: Czw 03 Cze, 2010
Wiesz..za bardzo Ciebie nie rozumiem. Niczego nie owijam w bawełnę i nie zakazuję własnego zdania (byle było wyrażone kulturalnie).
O jaki Ci realizm chodzi?
Mam kłamać i pisać jak mi źle i niedobrze na tym świecie; jak to bardzo mnie los pokrzywdził; mam pisać, że jestem kaleką, niepełnosprawną skoro nie jestem?
Mój realizm bez owijania w bawełnę jest taki: super, że żyję! jestem chora, fakt; biodra to mój najmniejszy problem; ale wiem, że zawsze może być gorzej; cieszę się z tego co mam. Żyję i korzystam z życia ile się tylko da. Bo nie wiem, czy jutro mnie jakiś samochód nie rozjedzie.
Żal mi czasu na narzekania i stękanie; użalanie się.
Fakt, czasem jest bardzo, bardzo ciężko....ale komu jest łatwo?
Nie wkurzaj się,że tak masz z chorobą.Zawsze będą zdrowsi i bardziej chorzy od Ciebie!Wiesz ilu ludzi bardziej cierpiących chciałoby mieć taki problem jak Ty?Bierz swój los w swoje ręce!Możesz tyle dla siebie zrobić.Możesz tyle dobrego zrobić dla innych.Poczytaj na tym forum wypowiedzi ludzi,którym też nie było i nie jest łatwo,a nie poddali się.Przecież wszystko dobre przed Tobą.Pozwól sobie aby to dobre przyszło do Ciebie.Masz mnóstwo możliwości! Nie jesteś sam!Pytaj co możesz i co powinieneś teraz robić,a na pewno tu uzyskasz wsparcie.Nie złość się na los!
Winrych, to tylko biodro, rozumiem Twój żal i złość na cały świat też przed operacją byłam pełna goryczy a teraz, człowieku, teraz to ja się czuję jak nowo narodzona (nowo narodzona 60-letnia babcia). Dbaj o siebie i myśl tylko o tym, że po operacji będzie tylko lepiej
_________________ Z zamartwianiem się lepiej poczekać. Może okazać się, że wcale nie jest potrzebne.
Winrych- miło, że czujesz się tu swojsko, że potrafisz powiedzieć co leży Ci na sercu.
Ale wydaje mi się, że coś musisz zmienić w sobie w podejściu do siebie - bo sam sobie szkodzisz.
Koleżanka Kinga napisała:
"Masz TYLKO chore biodro. Ciekawe co byś zrobił, gdybyś bym naprawdę poważnie chory.
Jeśli sam uważasz siebie za kalekę, to tak będą Ciebie postrzegać inni.
Jeśli twierdzisz, że przegrałeś życie, to tak właśnie będzie.
Gdybym ja każdą uwagą co do mojej osoby miałabym się przejmować, to już 10 lat tamu powinnam się powiesić. "
Ja przychylam się do tych słów, pomyśl o tym co inni chcą Ci przekazać - to nie jest atak na Ciebie lecz próba przedstawiania Ci innego punktu widzenia.
Pamiętaj - wszystkim nam było lub jest trudno. W życiu nic nie jest proste a "co Cię nie zabije to Cię wzmocni" - pozwól chorobie, aby uczyniła Cię osobą o twardym charakterze ale taką w której rozwiną się dobre cechy.
Nie jesteś przegrany dopóki Ty tak nie myślisz! i wiele osób z innymi chorobami chętnie zamieniłoby się z każdą osobą z nas...więc chyba jest czym się cieszyć - tym, że nie jest gorzej a jest szansa na poprawę ( bo operacja jest szansą )
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Winrych jak leżałam po operacji, przyjeżdzała do mnie babcia i zawsze narzekała, jaka biedna ta "niunia". Ale ja się nie czułam biedna. Chodziłam po szpitalu i widziałam realia życia , widziałam bardziej pokrzywdzonych przez los. Wręcz nie cghciałam by nazywano mnie biedną, by użalano się nademną ...........
Status: Przed
Doczya: 04 Cze 2010 Posty: 2 Skd: ćmielów
Wysany: Pi 04 Cze, 2010 dotyczy bioderek w dzieciństwie
W dzieciństwie w wieku 3 lat byłam operowana na obydwa stawy biodrowe,były to lata 60 więc medycyna nie była tak do przodu,ale głowa do góry wszystko będzie dobrze.Najgorsze co jest to ten czas oczekiwania na zabieg.Jestem teraz osobą dorosłą wszystko mam już za sobą wszystkie te operacje, rehabilitacje.W kwietniu byłam na umówionej wizycie u prof.J Czubaka jest to bardzo miły człowiek. Obecnie mam zwyrodnienie stawów biodrowych ,dokucza mi ból w czasie chodzenia i w spoczynku łapie niesamowicie takiego doła że szkoda gadać.Ale dzięki temu forum nabieram siły aby dalej żyć i wspierać się na wzajem.Mam pytanko czy ktoś z was jest w podobnej sytuacji oczekując na zabieg nawiasem mówiąc to okres bardzo długi 2 lata, a ja coraz gorzej daje radę funkcjonować.Chodzenie sprawia mi kłopot i ogromny ból.Ale dzięki mojej pracy którą bardzo lubię i cenie jakoś żyje dużą nadzieją.Wspierajmy się , bo tak na co dzień to tylko jest bieg, aby dalej, a tak mało serdeczności i życzliwości od ludzi .
Bośko - czekanie jest koszmarne...ale lubisz pracę, poświęcasz się jej i to daje siłę Dasz radę, choć będą trudne dni gdy łzy będą same się lały z bólu...pomyśl że dzielnie to przeczekasz i nie dasz się złamać - i tak będzie
Tyle osób znosło taki sam trudny czas - Tobie też się uda...dbaj o siebie, odpoczywaj i już tez pomyśl o rehabilitacji przedoperacyjnej - wykorzystaj tez czas na przygotowania do zabiegu
:
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Ostatnio właśnie sporo nad tym rozmyślałam(chociaż z innego powodu oczekiwałam dobrego słowa,bo groziło mi zalanie przez powódź,a słowa współczucia usłyszałam tylko od Was,rodzina nawet nie spytała,co u mnie).
I wiecie co,chyba ludzie trochę się boją okazywać współczucie innym,bo nigdy nie wiadomo,jak ta osoba zareaguje.A przecież współczucie,to według mnie jedno z najpiękniejszych i najszlachetniejszych uczuć.Współczują ludzie tylko naprawdę dobrzy.A my jakoś czasami nastawiamy się do takiej osoby wrogo.Bo przecież dajemy sobie radę i chcemy być uważani za takich samych,jak inni.
W sąsiedniej klatce mieszka pani z synem z zespołem Downa.Na jakiekolwiek zdanie,że ktoś ją podziwia za wytrwałość i miłość do dorosłego już syna,który stale wymaga opieki,reaguje agresją.Czy lepiej by się poczuła,gdyby się z nich wyśmiewano?
Sama nie wiem,co o tym tak naprawdę myśleć.Ja się czułam bardzo zraniona,kiedy mój mąż i lekarze totalnie lekceważyli mój ból.A współczucie męża dodaje mi sił.A może jestem tylko wyjątkiem?
Ale się rozpisałam...
_________________ Budowałem na piasku,zawaliło się.Budowałem na skale,zawaliło się.Teraz budować zacznę od dymu z komina...Staff.
Wszyscy potrzebujemy współczucia - takiego szczerego i spontanicznego. Niestety trudno jest umieć okazać to uczucie jak też przyjąć je - odrożnić od tego "udawanego"współczucia tak pospolitego. Być może dlatego pani z klatki obok właśnie dlatego reaguje agresja - może nie wierzy już w ludzi? w ich dobre intencje? Myślę że może tak być, bo ona boryka się z kłopotami i napewno jest umęczona dbaniem o syna. Może boi się ludzkiej ciekawości i zamyka się w sobie znając tendencję ludzi do oceny innych. No i nie chce litości od innych i wszędzie dopatruje się że to nie podziw, lecz litość...
Nie zrażaj się reakcją ten Pani - ona pewnie nie jest przyzwyczajona do dobrych intencji takich bez litości. Jest nieufna i woli swój świat niż rozczarowanie.
Masz dobre serduszko, że chciałaś jej powiedzieć kilka miłych słów Jesteś uczuciową osobą ( wnioskuję to z postów ) i dlatego tak cenisz szczere słowa i odchuchy serca u innych. Umiesz je okazać ale też potrzebujesz wsparcia - to normalne, a osobom wrażliwym trzeba szczególnie dużo okazywania uczuć przez rodzinę gdy tego potrzebują aby być szczęśliwym i pokonywać kłopoty
Przykro, że rodzina nie zapytała o Twoje sprawy gdy była powódź...ale może myśleli że gdyby było coś źle to sama być o tym powiedziała?
Często tak jest, że inni mniej wrażliwi ludzie są po prostu niedomyślni i czekają na jasny sygnał że są potrzebni, bez konkretnych słów nie umieją odgadnąć oczekiwań i nie potrafią się sami domyśleć.
Tym bardziej aż cieplutko w sercu się robi, że na Forum znalazłaś w trudnych chwilach to czego potrzebowałaś
_________________ *...Mamy możliwość wyboru jak wykorzystać swój czas...*...MOJA HISTORIA...*
Winrych, czytając Twoje posty pomyślałam, że bardzo dużo już wycierpiałeś, do tego podjąłeś się wielu obowiązków, żeby lepiej żyć (dwa kierunki studiów itd.... dużo tego)
Wyobrażam sobie, że kiedy pojawiają się kryzys jakim jest Twoja choroba, a Tobie tak ciężko było i jest - bo wiele robisz żeby się rozwijać to, że jest w Tobie teraz wiele złości, za którą być może stoją jakieś utracone marzenia, nadzieje....?
Kiedy nie wiadomo jak sobie radzić szukamy winy we wszystkich, kiedy cierpienie jest nie do zniesienia i kiedy nie chcemy uświadomić sobie co za uczucie stoi za złością, wtedy "plujemy jadem". Czasem warto jest wyrzucić z siebie złość, bo ona o czymś mówi, że czujemy, że coś stało się niesprawiedliwie bo.... to, to i tamto nie powinno tak być.....
Kiedy nie wiemy co dokładnie nas złości, często krążymy bez celu, nakręcając sobie spiralę cierpienia. Bez względu na to jak trudne są uczucia, których doświadczamy warto jednak jest "skontaktować się z nimi" żeby dowiedzieć się co to jest i ile różnych uczuć związanych z aktualnym przeżyciem jakim jest choroba ujawnia się w postaci "złości" - maski i przykrywki dla cierpienia, ale też jednocześnie uczucia, które motywuje do działania kiedy wiadomo po co się pojawia.
Pozdrawiam ciepło:)
_________________ " cierpienie może być przetworzone
nie tylko w sztukę ale i w życie"
Francine Shapiro
Status: Endo x 1
Wiek: 53 Doczya: 01 Lip 2009 Posty: 677 Skd: Kraków
Wysany: Pon 07 Cze, 2010
Winrych, nie bede Ci mówic jak masz sie czuc.. Czujesz, ze jestes w dupie i to jest raczej normalne.. Przejdzie Ci, daj temu czas.. Ja jestem po 11 operacjach, w biodrze 4. endoproteza typu moduł bojowy, choruje jak tutaj wiekszosc od urodzenia i jakos to przezylam, choc doły mnie tez nie omijały. Mam 2 dzieci, fantastycznego meza, z ktorym jestem od 17 lat, wykształcenie, pracę i dąze do tego, zeby wrocic na narty, choc sam pomysl jezdzenia na nich jest poroniony Mozesz walkowerem poddac swoje zycie - innego i tak nie masz i miec nie bedziesz, a mozesz sie pogodzic z tym co jest i starac sie to modyfikowac.. To co czujesz teraz to norma: ze jestes do kitu, ze pokraczny, ze do niczego sie nie nadajesz i ze nic Cie juz w zyciu nie czeka.. nie pociesze Cie, ale indywidualista nie jestes..przeszlismy to wszyscy.. bez wyjatku to sie przezywa i idzie dalej..wiec daj sobie czas i gadaj z nami